"I chociaż nasze życia to walka dwóch różnych światów, bez ciebie moje życie byłoby jak ogród bez kwiatów"
~ Bezczel
Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy Nishi siedziała samotnie w pokoju i rozmyślała nad rozmową z Nico, która miała miejsce tydzień temu. Nie zmieniło się od niej nic. Ona spędzała czas z Sasuke, a jej brat jej unikał. Nie potrafiła powiedzieć mu słów, które sprawiłyby, że Nico byłby wreszcie wolny od niej. Było to dość egoistyczne z jej strony, ale taka była naprawdę. Ukrywając się za maską poważnej przywódczyni, przedstawiała sobą szlachetne i dobre cechy.
~*~
Sakura spędzała cały czas zajmując się Konan, rozmawiając z Hinatą oraz „romansując” z Sasorim. Dni mijały jej jak z bajki, chociaż mocno bała się tego co Skorpion powie na jej plan o rocznym treningu. Roz-mawiała o tym z Itachim. Wyraził na ten pomysł aprobatę i uznał, że w najbliższym czasie porozmawia z Tobim.
Wszystko powróciło do starego stanu, po za tym, że nadal można było odczuć stratę Kisame i Konan. Pein ani razu nie wyszedł ze swojego pokoju (co akurat aż tak dziwne nie było). Sakura zdążyła go przez chwilę zobaczyć, kiedy akurat wchodziła do pokoju Konan, by się nią zająć. Trzymał wtedy jej dłoń, a głowę miał spuszczoną. Przez długi czas się nie odzywała, a kiedy w końcu spytała się czy wszystko w porządku ten wyszedł.
Było jej go szkoda. Od zawsze on i Konan byli dla siebie przyjaciółmi, a może i nawet kimś więcej. Musiał być to dla niego olbrzymi cios.
Po wyjściu z pokoju kobiety udała się do gabinetu Tobiego, gdyż dzisiaj mieli rozmawiać na temat ich misji. Znajdując się pod nim zauważyła, że już się nie denerwuję jak za każdym razem. Czuła jedynie lekki niepokój jaki czasem jej towarzyszył, gdy pukała do gabinetu pani Tsunade. Zapukała i po usłyszeniu pozwolenia na wejście, wśliznęła się do pomieszczenia, gdzie już siedział Itachi, a za biurkiem Tobi. Ustała za swoim mistrzem i przywitała się.
- No to rok? – spytał na wstępie. Tobi, a właściwie Obito nie nosił już maski, gdyż uznał to za bezsensowne. Nie wyglądał zbyt dobrze, a właściwie wręcz przeciwnie. Był trochę smutnawy, nie przypominał już pewnego siebie i budzącego strach Tobiego.
- Tak, myślę, że tyle wystarczy. Będziemy podróżować incognito, bez płaszczów, aby nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Będziemy przebywać na odludnionych terenach. Będę również wysyłać ci co miesiąc raport. – wytłumaczył Itachi.
- Dobrze, rozumiem. Idziecie tylko wy?
- Tak. Proszę nie puszczać nikogo za nami, chciałbym, by Sakura skupiła się głównie na treningu.
- Nie ma problemu, kiedy zamierzacie wyruszyć?
- Za tydzień. – odpowiedziała tym razem Sakura.
- Dość szybka decyzja, z resztą bardzo dobrze. Miejmy nadzieję, że trening będzie owocny.
Po wyjściu udała się zaraz do Sasoriego. Postanowiła dzisiaj z nim porozmawiać o swoim treningu. Stojąc pod jego drzwiami, czuła nasilający się strach. Obawiała się tej rozmowy, nie miała pojęcia jak zareaguje Sasori.
Stała bez ruchu dłuższą chwilę, aż w końcu uznała, że kiedyś musi to nadejść. Zapukała i nawet nie słysząc odpowiedzi weszła. Sasori jak zawsze był zajęty lalkami, lecz od razu odwrócił się w jej stronę, słysząc otwierane drzwi. Uśmiechnął się do niej i zdjął z włosów gumki, pozostawiając je w nieładzie.
Podszedł do niej i od razu ją przytulił, Sakura wtuliła się w niego, czując znajomy zapach drewna. Uspokoiło to ją nieco.
- Muszę ci coś powiedzieć. – Po tych słowach zapadła niezręczna cisza.
- Jesteś w ciąży? – spytał, zaczynając się śmiać, na co ona tylko się zarumieniła i nakrzyczała na niego.
- Jezu! Ty naprawdę masz poważny problem ze sobą!
- Dobrze, przepraszam. – powiedział nadal się wesoło uśmiechając. Oboje usiedli na łóżku, gdzie Sasori złapał ją za dłoń i ścisnął. Pomimo radosnej mimiki twarzy Sakura zauważyła, że również się boi.
- Za tydzień idę na misję. – zaczęła i wzięła głęboki oddech. – Na rok, będę trenowała przez ten czas.
- To świetnie. – skwitował. – Idę z tobą.
- No i właśnie o to chodzi. Chcę to przetrwać sama, idzie ze mną jedynie Itachi w roli trenera. Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie rozpraszał i chcę się skupić jedynie na tym.
Zapadła długa cisza, w której wzrok Sasoriego beznamiętnie świdrował postać Sakury. Gorzej niż ona mógł się poczuć tylko on. Pomyślała, że zaraz karzę jej wyjść, puści ją albo nawyzywa, ale on przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
- Nie możesz mnie zostawić na tak długo. – szepnął wprost do jej ucha, a ona tylko mocniej się w niego wtuliła, czując jak łzy cisną się jej do oczu.
- Też chciałabym, abyś szedł ze mną. Ale ty… ja za bardzo… skupiam się na tobie, by kontynuować trening.
- Jak ja bardzo w tej chwili mam ochotę cię udusić. Czy ty naprawdę myślisz, że ja wytrzymam tak długo bez ciebie obok?
- Dla mnie to też jest trudne, żegnam się również z Hinatą.
- Boże, zabiję cię. – powiedział i przytulił ją mocniej, kładąc się na łóżko. W tamtym momencie oboje milczeli, ściskając się wzajemnie aż brakowało tchu. Chcieli zapamiętać ten dotyk na jak najdłużej, by przypomnieć go sobie w chwilach, gdy nie będą ze sobą.
~*~
Siedziała ze swoim bratem w jednym pokoju w ciszy. Nico leżał odwrócony do niej plecami, a ona sie-działa, patrząc wprost na niego. Postanowiła, że dzisiaj z nim poważnie porozmawia, ale do tej pory myślała i nadal nie wiedziała jak wymyślić początek tematu. Pozostało jej jedynie wgapiać się w jego plecy
- Długo tak zamierzasz się lampić? – Usłyszała w końcu jego głos i aż podskoczyła. Uznała, że teraz już nie ma odwrotu, skoro sam zaczął.
- Musimy porozmawiać.
- Musimy? Ja nic nie muszę. – odpowiedział nonszalancko, lecz odwrócił się do nie, opierając głowę o rękę i spojrzał na nią wyczekująco. – Ale powiedzmy, że jestem ciekaw co takiego moja kochana siostrzyczka ma mi do powiedzenia.
- Ja… chciałabym ci tylko powiedzieć, że przepraszam cię za wszystkie chwile, kiedy musiałeś wybierać i rezygnować z wielu rzeczy ze względu na mnie. Teraz nie musisz już tego robić, możesz zająć się sobą, ja dam sobie już radę sama.
Zapanowała chwila cisza, którą przerwał Nico:
- Planuje załatwić parę spraw z osobą, którą zostawiłem na rzecz przyjścia tu z tobą. Nie opuszczę Akatsuki, bo nie jest źle, ale może namowie ją do przyjścia tutaj i wybaczenia mi.
- Ją?! Masz dziewczynę?!
- Miałem, póki nie kazałaś mi od tak szukać Hinaty.
- Przepraszam, Nico! – Rzuciła się na niego, mocno go przytulając na to ten bardzo się zdziwił, ale zaraz przybrał uśmiech i delikatnie ją objął, poklepując po ramieniu.
- Dobrze, dobrze. Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to ja idę do Tobiego powiedzieć o swoich za-miarach. – powiedział i podszedł do drzwi, już miał wychodzić, kiedy jeszcze raz spojrzał na nią, a jego mina wyrażała powagę – Uważaj na tego Uchihe.
I wyszedł tak po prostu.
~*~
Deidara i Hinata siedzieli przy jednym stole, śmiejąc się i wesoło rozmawiając. Dzisiaj wspólnie trenowali, a zaraz po prysznicu spotkali się u Deidary i tam spędzili pół dnia. Oboje świetnie się ze sobą dogadywali i dobrze się czuli w swoim towarzystwie, choć czasem robiło się niezręcznie, gdy przypominał im się pocałunek.
- Wiesz, że Sakura wyrusza na roczny trening? – spytała.
- Nie, nic mi o tym nie wiadomo. – przyznał zdziwiony. – Kiedy wyrusza? Idziemy z nią i Sasorim?
- Och, nie. Ona idzie sama z Itachim. – wytłumaczyła.
- Jak to? Bez Uchihy i Sasoriego?
- Uznała, że będzie jej się łatwiej skupić bez nikogo.
- Kiedy wyrusza? – spytał blondyn.
- Za około tydzień, szybko podjęła decyzję. Jeny ona jest niemożliwa. Dzisiaj miała rozmawiać z Sasorim. Zastanawiam się jak zareaguję.
- On nie cierpi czekać. – Uśmiechnął się jakby sam do siebie i spojrzał na Hinate, łapiąc za jej dłoń pod stołem. Oboje na siebie spojrzeli i ich twarze momentalnie spoważniały. – Ty chyba nie zamierzasz mnie zostawić ? – spytał cicho, ale Hyuga była na tyle skupiona, że usłyszała każdą literkę wypowiedzi.
- Nigdy tego nie zrobię. – odszepnęła i w jednym momencie jakby na zawołanie zbliżyli do siebie swoje twarze. Deidara ścisnął jej rękę, a drugą dłoń wplótł w jej włosy i przyciągnął do siebie bliżej. Oparł się o jej czoło i patrzył jej prosto w oczy.
- Chcę cię teraz pocałować. Jeśli jutro zamierzasz zapomnieć, olać to co się stanie nie będę tego robił. Mamy być w pełni świadomi. Też chcesz mnie pocałować? – spytał, na co ona zawstydzona spuściła wzrok.
- Chcę. – powiedziała cichutko.
- Mogłabyś głośniej, bo nie usłyszałem? – odparł na to, uśmiechając się zadziornie, na co Hyuga spojrzała na niego wściekle. Rany! Ona nie jest na tyle śmiała, a on tym wie i oczywiście robi to wszystko specjalnie!
- Cholera! Chcę cię pocałować! – Nim zdążyła dokończyć poczuła na swoich ustach jego. Oplotła rękoma jego szyję, a on przeniósł ją na swoje kolana i położył dłonie na jej biodrach, całując się cały czas. Chmara motyli w ich brzuchach wzbiła się wysoko w górę. Teraz już nic się dla nich nie liczyło, tylko jedno, świadome uczucie, które buzowało w nich, dodając energii.
No i w końcu! Dodałam? Dodałam!
Po baaardzo długim czasie, ale się udało xD
Nowy rok! Kurczę, jak to szybko mija ;___; o ile się nie mylę to w tym roku będzie trzecia rocznica bloga xD No nieźle tyle się męczyć z 43 rozdziałami xD To jest skandal xD
Trochę nie mogę się doczekać, aż wreszcie skończę tego bloga, a z drugiej odczuwam smutek na samą myśl, że dwie sagi i koniec :C
A idź ty!
Dobra pozdrawiam i kończę ! <3
~ Edit
na stronie "Historia" pojawił się spis rozdziałów do samego końca, nie jestem do końca pewna czy będzie 60, czy 65 rozdziałów, ale się zobaczy. więc ok 20 rozdziałów i koniec :C
~ Edit
na stronie "Historia" pojawił się spis rozdziałów do samego końca, nie jestem do końca pewna czy będzie 60, czy 65 rozdziałów, ale się zobaczy. więc ok 20 rozdziałów i koniec :C
Kuźwa... nienawidzę cie...
OdpowiedzUsuńJak możesz pod koniec tak supi rozdziału, pisać : " Niedługo kończę bloga... hahah i jak się z tym czujecie? " ---> NIE FAJNIE
Starrk: Oliwia, wrócimy do omawiania rozdziału... Bo za chwilę rozwalicz wszystko w pył...razem ze mną..
MÓWIŁEŚ COŚ ?!
Starrk: Ja...ja...ale ja. Ja mówiłem o drzemce. Natuśka rozdział świetny :D... to teraz się ulotnie *Wziął poduszkę i kołdrę. Uciekł z pokoju*
Uhhh... Wdech i wydech... Dobra. Jak to powiedział Starrk: "Rozdział świetny", ale nie spoczywaj na lałrach :D
-.- Rozdział krótki... tak się wiele dzieje i jest krótki WHY? Majne popisówa ingliszem xd
Sszkoda mi tego, że Sakurcia wyjeżdża, jest bardzo potrzebna, kto będzie ogarniał tych debili... ---> HAHAHAH ----> Wiesz kto na pewno, nie ?? --------------------------------------> HINATA XDDD ALe ze mnie śmieszek XDDD
Db... przejdźmy dalej -------> Biedny Saso ;cccc Tak mi go szkoda, tym bardziej wiem, jak będzie to przeżywał... Akasuna, będę cie wspierać mentalnie... choć nie mam wpływu na historię, choć... bym chciała---------> ŚMIERĆ KISAME!!!!
NICO MIAŁ DZIEWCZYNE ????!!! Zagubiłam się kompletnie w akcji xDDDDDDDDDDDDD ALe nie ważne xddddd
I supiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii scenka DeiHina <333333333
Ohhhhhh *_______________* Po prostu padłam jak czytałam <3 <3 Choć czekam na coś więcej XDDDD ^_______^
Na razie to chyba....chyba wszysko XD
Tak wiem... lubię używać strzałek, w szególności jak komentuje twoje posty -_- XDDD
~~ Noriko and Starrk
Kocham kocham i kocham *-* ale ogólnie to ze kończysz bloga znaczy ze historia tez się kończy ? ;----; to będzie smutne przez twoja opowieść przekonałam się do paringu Sakury i Sasoriego ogólne to czytam to wszystko rycze jak bubr a ty chcesz to kończyć ? ;----; czuje się teraz obrażona;-;
OdpowiedzUsuń