poniedziałek, 27 października 2014

31 rozdział

"Och, ludzie ciągle pot­rze­bują rzeczy niez­wykłych, cudów, sza­leństw. I po co? Żeby z jeszcze większą gor­li­wością ak­cepto­wać swo­je zwyczaj­ne życie."
~ Olga Tokarczuk 
Słońce nieśmiało wychylało swe promyki zza horyzont, omiatając powoli całą przestrzeń. Pokój, w którym spały Sakura i Hinaty nabrał bladej poświaty, a różowowłosa przekręciła się niespokojnie. Zupełnie jakby jej czegoś brakowało. Mimo wszystko była zbyt zmęczona, by się tym przejąć. Wolała dalej pospać, niż zastanawiać się nad problemem. 
W sumie to nadal by spała, gdyby nie usłyszała jak Hinata mamrocze coś przez sen, co oznaczało, iż za parę chwil się obudzi. Przypomniał jej się Sasori i w tym samym momencie otworzyła szeroko oczy i zamaszyście powstała z pościeli do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po pokoju i ze zdziwieniem spostrzegła, że go tu nie ma. Pościel wokół niej była wymieciona i ciepła, co znaczyło, że wyszedł niedawno. 
Poczuła dziwne ukłucie. Chciałaby się z nim obudzić i pożegnać go. Teraz natomiast leżała sama w łóżku i nadal czuła jego obecność w tym pokoju. Położyła się na jego wymiętolonym miejscu i poczuła znajomy zapach drewna. Pomimo tego, że nie był lalką to nadal zajmował się wytwarzaniem marionetek. Mimo tego jej to nie przeszkadzało. Dzięki temu miał swój niepowtarzalny zapach.
- Co ty tak wcześnie? – Nawet nie zauważyła, że Hinata również siedzi w swoim łóżku. Spojrzała na białooką, która właśnie się przeciągała. Jej zazwyczaj proste włosy, sterczały teraz pod dziwnym kątem, a na jednym boku miała odciśnięte kilka śladów od poduszki. Hyuuga patrzyła się na nią z małym zdziwieniem. Była pewna, że wstanie, zobaczy Haruno śpiącą, ona się umyję i obudzi Sakure, by razem poszły na śniadanie.
- Tak jakoś… - Właśnie znowu poczuła zmęczenie, aż jej oczy same się zamykały, jednak wiedziała, że teraz Hinata nie da jej spokoju. Przybrała swój standardowy grymas, gdy budzi się za wcześnie – W sumie to nie wiem… 
- Z resztą nieważne. – Uśmiechnęła się promiennie i wylazła spod kołdry, by usiąść koło Haruno i ją mocno uściskać. – Jak miło być znowu obok ciebie.
Kąciki ust Sakury od razu podskoczyły w górę i również przytuliła przyjaciółkę, dając jej całusa w policzek.
- Dokładnie to samo mi chodzi po głowie od jakichś paru dni, odkąd cię nie ma. Chyba wczorajsza rozmowa mi nie wystarczyła.
- A ja tylko czekałam, aż się obudzę i zobaczę twoją zaspaną twarz.
- Ej, nie zawsze jest zaspana. – zaprotestowała różowa. 
- Nie byłabym tego taka pewna. Po za tym, chodź się ogarniemy, pójdziemy po Nishi i wbijamy na śniadanie. Jestem straaasznie głodna!
W tym samym momencie brzuch Sakury wydał dźwięk, który mógł oznaczać tylko zgodność ze zdaniem Hinaty. Obje się zaśmiały i pomaszerowały razem do łazienki. Hyuuga poszła pod prysznic, a Sakura zaczekała siedząc na kiblu. Naprawdę się cieszyła, że znowu jest w domu. Znowu jest obok Hinaty, obok Sasoriego, obok Deidary i reszty Akatsuki. Znowu może chwilę odsapnąć od ciągłych treningów. Czuła się tutaj jak… w rodzinnym gronie. To było bardzo dziwne uczucie, ale wiedziała, że prawdziwe.
W tym samym czasie drzwi kabiny prysznicowej otworzyły się i stanęła w nich Hinata owijająca się ręcznikiem. Sama zaraz się rozebrała i wśliznęła do kabiny. Puściła ciepłą wodę i poczuła się cudownie. Trudno wytłumaczyć to uczucie, ale wiedziała, że właśnie w tej chwili jej zmartwienia odpływają w niepamięć.
W tym czasie Hinata wytarła się i ubrała ciemne dżinsy i białą bluzkę. Zaczęła rozczesywać swoje potargane włosy, które po tylu treningach w gorszym stanie już być nie mogły. Wczoraj co prawda je umyła, ale nadal zostały z lekka szorstkie. 
Westchnęła na myśl, że teraz będzie się musiała pomęczyć. Nie wiedzieć czemu, ale znowu w jej myśli wskoczył Deidara i jego zabójczy uśmiech. Dziewczyna zarumieniła się, a co gorsza zobaczyła jak bardzo jest czerwona w swoim odbiciu. No fajnie! Rumieni się już na samo wspomnienie o nim. To co będzie jak go zobaczy? 
I to już chyba na śniadaniu. Załamała ręce i jeszcze raz spojrzała w lustro. Włosy prosto spływały po jej plecach, niczym wodospad. Nie było żadnych fal. Idealnie. Przemyła twarz i zastanawiała się co jeszcze zrobić by być ładniejszą i bardziej atrakcyjniejszą? Układała włosy to w jedną to drugą stronę, robiąc przy tym różne „seksowne” miny.
- A ty co robisz? – Z tego transu wyrwał ją dopiero głos Sakury, która stała już ubrana w dżinsy i szarą bluzę. Swoje już sięgające za barki włosy związała w kitkę. Patrzyła teraz na Hinate z uśmiechem. 
- No nic, tak sobie się wygłupiałam.
- Piękniejsza już nie będziesz Hinacia, a po za tym Dei cię lubi taką jaką jesteś. – Puścił oczko do białookiej i wyszła z łazienki, a za nią czerwona Hyuuga. Od razu wyszły po Nishi, obje były już strasznie głodne i tylko czekały, aż pędem ruszą w stronę stołówki. Nishi otworzyła im natychmiastowo i strasznie się ucieszyła na widok Hinaty, co wcale nie oznacza, że nie zauważyła Sakury. Przywitała się z Sakurą i podczas drogi spytała się jak minął trening.
- Myślę, że przyniósł dobre skutki, aczkolwiek nie mogę tylko na tym poprzestać. – Doszły do ich małego pokoju wspólnego, gdzie szybko przemaszerowały do jadalnio-kuchni. Tam już czekali na nich Sasori i Deidara. Ten pierwszy jak zawsze miał swoją standardową maskę obojętności, choć kiedy lustrował każdą wzrokiem, wydawało się, że na Sakurze zatrzymał spojrzenie i uśmiechnął się pod nosem. Deidara spojrzał na całą trójkę z uśmiechem, bez żadnego wyjątku i wyszczerz ten pozostawał dopóki po minucie ciszy i miłej atmosfery nie wpadł Nico.
- No i po co tu przylazłeś? – Blondyn od razu stracił swój dobry humor, natomiast jego wróg uśmiechnął się kpiąco. 
- Żeby zepsuć ci humor, niewypale. – Przysiadł się do stołu, naprzeciwko Deidary. – To jak dziewczyny? Co dziś jemy? – Uśmiechnął się w ich stronę, na co każda oprócz Hinaty wywróciła oczami. 
- Czy my zawsze musimy robić za wasze kucharki? Bozia wam rąk nie dała? – gderała Sakura, chociaż już zabierała się za robienie kanapek. Hinata zaczęła jej pomagać, natomiast Nishi wstawiła herbaty. Krzątanina dziewczyn wyglądała tak zwyczajnie, że trudno było posądzić, że jeszcze wczoraj przeżywały morderczy trening. Każdy lubi wracać do domu i odsapnąć, wykonując zwyczajne czynności swego życia. Zwłaszcza, gdy w każdej chwili dane jest ci zabrać ten spokój.
Postawiły na stole talerz ze stosem kanapek i kubki herbaty. Sakura usiadła koło Sasoriego, Hinata na szczycie między Deidarą, a Nickiem, a Nishi obok brata. 
W sympatycznej atmosferze pochłonęli śniadanie, cały czas rozmawiając i raz na jakiś czas, przysłuchując się kłótni Nico i Deidary, które kończyły się wybuchami śmiechu całej paczki i wielkim fochem urażonej dwójki wrogów.
Cisza nastała dopiero wtedy, gdy do kuchni wszedł Sasuke. Omiótł wzrokiem pomieszczenie i cicho mówiąc „cześć” usiadł koło Nishi, dokładnie naprzeciwko Sakury, które spojrzał się prosto w oczy i uśmiechnął się do niej. Haruno odwzajemniła gest i natychmiast wstała.
- Zostało tu parę kanapek, Sasuke. Kawę czy herbatę? – Już wyjmowała kubek, a Sasuke sam był zbyt zdziwiony na tyle, że przez chwilę milczał.
- Kawę. Normalną. 
Sakura natychmiast wstawiła wodę i nasypała kawy. Chwilę później postawiła przed nim kubek i kanapki. Sasuke przez chwilę zajadał i słychać było jedynie jego przeżuwanie, kiedy skończył Sakura jak zawsze się do niego uśmiechnęła.
- No i jak po misji, Sasuke?
- Chyba dobrze.
- To świetnie.
- A u was wszystkich? Słyszałem, że ty też byłaś na treningu, Hinata?
Hinata dalej ze zdziwieniem gapiła się na ten rozwój wydarzeń, ale w końcu się ogarnęła, słysząc, że została właśnie wtrącona do rozmowy.
- Och tak, w wiosce deszczu. Byłam razem z mistrzem Kisame, Deidarą i rodzeństwem Yuki.
Sasuke zlustrował wzrokiem bliźniaków.
- Właśnie! – wtrąciła Sakura. – Pewnie ich nie znasz. To Nishi i Nico. Rodzeństwo klanu, z którego pochodził Haku.
- Och, element lodu?
- Tylko mój brat. – powiedziała Nishi. – Ja jestem specem od wody.
- Doprawdy? Myślałem, że w klanie Yuki kekkei genkai to lód.
- To nie do końca prawda. W naszej rodzinie rodzą się osoby, które nie umieją korzystać z tego kekkei genkai, ale za to mają zwiększoną moc elementu wody.
- Fascynujące. W ogóle co wy tu robicie? W Akatsuki?
- Och to… - Nishi mocno się zarumieniła, a Nico przybrał minę „Zadaję sobie to pytanie od kiedy tu jestem”.
- Bardzo lubi Hinate, uważa ją za swoją mentorkę i chciała być jak najbliżej niej, prawda? – podpowiedziała Sakura z uśmiechem. 
- Tak… - Nishi nadal nie mogła ukryć rumieńców. 
- Jaka czerwona! – Sasuke z uśmiechem pogłaskał ją po włosach, a dziewczyna tym razem zaczerwieniła się nie z powodu Hinaty i całej tej rozmowy dlaczego tu jest. Brunet, który tutaj przyszedł był bardzo przystojny i zauważyła to od kiedy tutaj wszedł. Czarne oczy zdawały się spoglądać w głąb twojej duszy. Miał nieco zapadnięte policzki i bladą cerę, która mocno kontrastowała z jego smolistymi włosami. Ubierał się również w ciemne kolory i wytwarzał wokół siebie chłodną aurę, choć mogłaby przysiąść, że gdy spojrzał na Sakure nagle jego maleńki uśmiech był niczym ciepłe słońce przeganiające chłodny wiatr. Zdecydowanie zielonooka była dla niego kimś ważnym. Zdecydowanie była kimś ważnym również dla Sasoriego, który jak przyszedł Sasuke nic nie powiedział, natomiast kiedy Sakura zaczęła wokół niego krzątaninę, jego grymas widać było bardzo widocznie. 
Wkrótce znowu zaczęły się śmiechy i wesołe rozmowy. Nishi czasem prowadziła osobne konwersację z Uchihą, widać było, że chłopak jej się spodobał. Sakura z uśmiechem co chwilę spoglądała w ich stronę. Bardzo chciała, by Sasuke znalazł sobie kogoś, a Nishi była bardzo miłą i dojrzałą dziewczyną. Mimo wszystko o Sasorim też nie zapominała, ale on jakby nie chciał na nią patrzeć. Czyżby był zły za to, że była taka miła dla Sasuke? Ale ona traktowała go jak brata i chciała być dla niego miłą siostrą. Nie chciała, żeby wyglądało to tak jakby „zrobiła dla Sasuke wszystko”. 
Wszyscy nawet nie zauważyli, kiedy spędzili w tej jadalni więcej niż godzinę. Po chwili każdy zaczął się zbierać. Najpierw wyszedł Sasuke pod pretekstem treningu, a chwilę później rodzeństwo Yuki również ich opuściło. Hinata chciała zostać i poczekać na Sakure, ale ta dyskretnie, gestem ręki powiedziała, żeby poszła. Więc, kiedy Deidara z uśmiechem zarzucił rękę na jej ramię, kiedy wstała nie protestowała. Postanowiła spędzić chwilę z nim.
- Idziemy ślicznotko! – I poprowadził ją do wyjścia.
Sakura i Sasori zostali sami w niezręcznej ciszy. 
- Jesteś zły?
- A niby czemu? – powiedział to swoim chłodnym tonem. I już wiedziała, że na pewno ma focha. 
- No ja nie wiem, myślałam, że ty mi powiesz. 
- Po czym wnioskujesz, że jestem zły?
- Po prostu widzę, sądzę, że wiem, kiedy jesteś zły, a kiedy nie.
 Sasori w końcu na nią spojrzał, po czym wziął jej dłoń i mocno pociągnął, przez co prawie spadła z krzesła, ale on szybko ją chwycił i usadził na kolanach. Tym razem z bliska przyjrzała się jego tęczówkom, ale on szybko je zamknął i wtulił twarz w jej piersi. Sakura niepewnie objęła jego głowę i zaczęła gładzić włosy. 
- Nie lubię, kiedy jesteś miła dla innego chłopaka niż ja. – powiedział przyduszonym głosem.
- Sasuke jest dla mnie jak brat, a ty… - głos się jej załamał. A on? Co on? Kim on dla niej jest? Czy ona zaraz nie będzie musiała powiedzieć, że go kocha? Jej serce zabiło mocniej i zaraz zaczęła się bać, że Sasori to wyczuje. Na jej policzki wstąpiły rumieńce. Miała nadzieję, że Sasori jednak tego ni usłyszał, ale on jak na zawołanie podniósł głowę i spojrzał prosto w jej oczy. Natychmiast zatonęła w ciepłych tęczówkach Akasuny. Myślała, że zaraz się rozpłynie. Rozpłynie i zatonie w tym przenikającym ją wzroku.
- A ja? – szepnął i dreszcz ją przeszedł. Nigdy nie myślała, że tak szybko będzie mu musiała powiedzieć jak bardzo ważny jest. Zaraz mu powie, że jest dla niej najważniejszy, że nie lubi gdy go nie ma obok, że tęskni za każdym razem gdy nie widzi go dłużej niż godzinę, że nie lubi się budzić bez niego, że nie lubi się śmiać bez niego, że… że go kocha.
Właśnie otwierała usta, kiedy do kuchni wparował Hidan, a Haruno wydała z siebie jakiś dziwny dźwięk, który możliwe miał być początkiem zdania. Spojrzał na nich z uśmiechem, który mógł znaczyć jedynie, że od tej pory nie da im żyć.
- No proszę, proszę. Królowa i lalkarz? Dawno mnie tu chyba nie było.
- Odwal się. – warknął Sasori, a Sakura wykorzystała okazję i ześliznęła się z jego kolan, by po chwili, minąć Hidana i powiedzieć cicho do Akasuny „Do zobaczenia”.
- No proszę, jaki słodki romansik. Jakie to wzruszające. 
- Ale ty naprawdę jesteś jak wrzód na dupie. 
I sam go wyminął i poszedł tylko w sobie znaną stronę.
~*~
Tymczasem Hinata siedziała u Deidary, który mocno ją przytulał. Leżeli razem na łóżku, a Hinata widziała przed sobą tylko jego tors. Sama nie wiedziała jak to się mogło stać. Weszli, rozmawiając o wszystkim, aż tu nagle ni stąd, ni zowąd zaczęli się szarpać i wylądowali na łóżku, a Deidara ją dusił, przyciskając do torsu. Chwilę później rozluźnił uścisk i najzwyczajniej świecie zostawił ją tak w tej pozycji i nie pozwalał się wydostać, kiedy chciała to zrobić. 
- Pamiętasz jak się pierwszy raz spotkaliśmy? – Usłyszała jego cichy pomruk. 
- No… chyba…
- Powiedziałem, że jesteś śliczna.
- Mhm…
- Nadal tak sądzę. – Z uśmiechem ucałował ją w czoła, a ona spłonęła rumieńcem. Nie mogła z siebie nic wykrztusić. 
- Idziemy spać?
- Tak… - I właśnie wtedy usłyszała jego ciche chrapanie, więc usnęła wsłuchując się w nie i w bicie jego serca.
Yo.!
Powracam! 
III Saga rozpoczęta!
Nazjwyczajniej jak potrafiłam!
Drugi będzie taki sam!
A trzeci... zobaczymy... bynajmniej mam już mniej więcej bohaterów i rozplanowaną akcję.
Wgl to jest was mniej niż było ;___;
Nie fajnie... 
Liczę na przyrost komentujących!
Pozdrawiam i przesyłam buziaki ~! :*

2 komentarze:

  1. Dei i Hinata są tacy uroczy! A Sasori i Sakura! Ochy i achy :) Życzę weny i czekam na następny rozdział :>

    OdpowiedzUsuń