"Choć nie znaliśmy się długo, byłaś bliską mi osobą
Przez ten okres, nie widziałem świata poza Tobą
I dalej go nie widzę, nie wiem jak sobie poradzę."
~ Edzio x Beszczel - Lovesong
Następne dni mijały szybko zarówno dla Hinaty i Sakury,
które cały swój czas poświęcały na treningi. Nawet nie zauważyły, kiedy stały
się bardziej doświadczone i silniejsze. Mimo to wiedziały, że na tym nie mogą
poprzestać i żeby być przydatnym członkiem Akatsuki muszą przejść jeszcze wiele
treningów.
Tymczasem w świątyni ognia wszyscy już pakowali się i
szykowali do powrotu do bazy.
- Nareszcie! – wykrzyknęła Haruno, gdy tylko przekroczyli
próg świątyni.
- Czyżby trening, aż tak cię wykończył, Sakuro? – spytał
starszy Uchiha z niekrytym uśmiechem.
- Daj spokój. – odparła i nagle jakby wokół niej roztoczyła
się mgła. – Myślałam, że zginę.
Wszyscy się roześmiali, a później Itachi i Sasuke ich nieco
wyprzedzili, a Sakura i Sasori zostali nieco w tyle.
- Teraz mamy tylko długą drogę powrotną. – Wyszczerzył się
Sasori.
- Nawet mi nie mów. – Właśnie sobie przypomniała o tym
jakże długim i ważnym szczególe. Akasuna ją objął i Haruno ze zdziwieniem
spostrzegła, że już nie czuję się tak bardzo speszona jak to było kiedyś.
Wcześniej bliskość Sasoriego ją zawstydzała, a teraz… po prostu się
przyzwyczaiła. Podczas treningów przyłapywała się na myśli o czerwono-włosym i
o tym, że chciałaby by ją przytulił. A teraz znowu będzie mogła spędzać z nim
dużą ilość czasu. Uśmiechnęła się do siebie.
- Jak chcesz to mogę cię ponieść. – mruknął cicho.
- Nie… no co ty… dam sobie radę. – powiedziała, lecz
rzeczywiście wolałaby usnąć w jego ramionach. Chwilę później jej pragnienia się
spełniły, bo mimo tego, że stanowczo odmówiła Akasuna już miał ją w ramionach.
Pisnęła cichutko.
- Sasori… nie musisz mnie nieść!
- Dam sobie radę. – powiedział cytując jej słowa, tyle, że
zrobił to o wiele pewniej. Więcej już jej nie trzeba było. Chwilę później
zmorzył ją sen i po prostu usnęła, czując jego miarowe bicie serca.
~*~
Dzisiaj również ostatni raz Hinata i Kisame trenowali aż do
zmierzchu. Jutro mieli opuścić wioskę i udać się do bazy. Rekin był bardzo
zadowolony z treningów i uznał, iż Hyuuga zrobiła ogromny postęp, choć nie
okazywał tego. Deidara wciąż się wściekał, że Hinata ma dla niego tak mało
czasu i że on musi tak długo przebywać w towarzystwie Nico. To samo myślała
Nishi o nich i o ich kłótniach. Blondyn oburzył się jeszcze bardziej, słysząc,
iż Kuro zaprosił Hinate na nocną przechadzkę.
- On chcę po prostu porozmawiać. Zapewne o Shiro i Kisame.
No wiesz… nie wiem czemu, ale uważam, że o to mu chodzi. – Wytłumaczyła, gdy
związywała włosy w kitkę.
- Ta jasne. – powiedział Deidara, którego to raczej nie
przekonało. – Pewnie mu się spodobałaś.
- Daj spokój. On ciągle kocha Shiro, nie mógłby pokochać
innej.
- Powiedziałaś, że wszyscy mówią, że jesteś do niej
podobna.
- A jednak Shiro to Shiro, a ja to ja. – Uśmiechnęła się do
niego. – Nie martw się o mnie. Jak wrócę do złożę ci sprawozdanie. –
powiedziała, będąc już przy drzwiach.
- Koniecznie!
I wyszła. Noc była bardzo chłodna, w końcu był początek
października. Na niebie gwiazdy wysypały się niezwykle wielką lawiną, przy czym
nieboskłon wyglądał przepięknie. Możliwe, że gdyby była z kimś innym uznałaby,
że sceneria jest dość romantyczna.
Swe kroki nakierowała na starą chatkę Shiro i Kisame. Tam
powiedział, żeby się spotkali.
Po dziesięciu minutach już tam była, tam już czekał Kuro. Szczerze
mówiąc, kiedy do niego podeszła on się nawet nie przywitał, powiedział jedynie
„chodź”. I już. A więc poszła. I zaczął mówić. Mówił jej o Shiro, a ona w ciszy
wysłuchała tego co miał do powiedzenia. Bardzo ją kochał, również bardzo
cierpiał, było to mocno widać, gdy ją wspominał. A później uznał, iż może ją
przerosnąć, że już jej nawet dorównała, i nie tylko jest do niej podobna z
wyglądu, ale i charakteru. Jednak zaraz zaprzeczył, że ją kochał czy mógłby się
zakochać. Powiedział, że w jego sercu, była, jest i zawsze będzie Shiro. Nigdy
nie będzie miał innej.
A Hinata wiedziała, że Kuro nie kłamię. Wiedziała, że te
słowa są największą prawdą jaką słyszała. Nie mógł pokochać innej. Shiro za
bardzo ścisnęła jego serce. Nie wiedzieć czemu, ale kiedy pomyślała o jedynej
osobie na całe życie przed oczami nie stanął jej Naruto. Tylko Deidara.
Zdecydowanie chłopak był dla niej ważny, lecz sama nie wiedziała co myśleć.
Kiedyś uznali, że będą tylko przyjaciółmi, ale teraz coś zdecydowanie zmieniło.
Natomiast Naruto dawno nie widziała i tak jak kiedyś myślała o nim codziennie,
tak dziś nawet przez minutę przez głowę nie przewinął się Uzumaki.
Kuro odprowadził ją pod sam apartament.
- Chyba już się więcej nie zobaczymy. – powiedział.
- Nie, jestem pewna, że wrócę tu razem z Kisame-san. –
zapewniła z uśmiechem.
- Byłoby bardzo miło, gdybyś wpadła… nie wiem czemu, ale
każdy potraktował by cię jako kopię Shiro, a ja uważam, że to tak jakbyście po
prostu były siostrami.
- Nie znałam jej, ale jestem pewna, że bym ją bardzo
pokochała jako siostra, gdyby żyła.
- Ja też jestem tego pewien. Dlatego odwiedź mnie, daj
znać, jeśli będziesz potrzebowała pomocy, bo nie zapominaj, będę się opiekować
małą siostrzyczką Shiro. – I ujął jej podbródek do góry i ucałował w czoło. –
Do zobaczenia.
Powiedział to i odszedł. Hyuuga uśmiechnęła się pod nosem.
Choć od niedawna znała Kuro traktowała go jak brata i choć w ogóle nie znała
Shiro, to kochała ją jak siostrę. W końcu kiedyś uratowała jej życie, przyszła
z pomocą. Była tego pewna.
~*~
Wędrówka minęła bardzo szybko. Po nocowaniu w hotelu
natychmiast ruszyli ku bazie i tam też zaraz Itachi i Sakura udali się do
Tobiego. Jak zawsze siedział za biurkiem, a jego twarz zakrywała pomarańczowa maska.
Z jednego otworu spoglądało na nich oko sharingana. Itachi poszedł bliżej, a
Sakura została nieco w tyle.
- Wróciliśmy z treningu.
- I jak poszło?
- Znakomicie. Jutro dam ci raport.
- Rozumiem, możecie iść do swoich pokoi.
Haruno już miała wychodzić, kiedy usłyszała swoje imię.
- A i Sakura, macie z Hinatą już swój pokój. Jest pod
numerem siódmym.
- Rozumiem. – powiedziała nachmurzona. Ale chociaż pójdzie
na chwilę i spotka się z Sasorim i weźmie rzeczy, ale jak bardzo dobrze Tobi
umiał czytać w jej myślach.
- Twoje ubrania i w ogóle wzięła Hinata, więc się nie
kłopocz.
- Ok…
Itachi i Sakura wyszli z pokoju. Przed drzwiami czekał
Sasori. Uśmiechnął się do niej promiennie i już ruszył w stronę swojego pokoju.
- Nie idziesz do mnie? – spytała z uśmiechem.
- Co?
- Mam już swój pokój.
- Co?! – jęknął, na co Itachi, który jeszcze znajdował się
dość blisko parsknął śmiechem, ale zaraz puszczając oczko Sakurze wszedł do
swojego pokoju.
„Idiota”, pomyślała.
- Chyba żartujesz, jak ja się z tobą położę spać?
- No chyba się nie położysz. – Uśmiechnęła się zadziornie.
- CHYBA. – Odwzajemnił uśmiech, a Haruno puściła to mimo
uszu. I ruszyła w stronę siódemki, a Sasori za nią. Otworzyła drzwi i ujrzała
coś dziwnego. Strona Hinaty był tak różnorodnie ozdobiona, że jej strona
wydawała się wręcz „szara”.
- Trzeba to ogarnąć.
Mimo wszystko ubrania i bielizna były poukładane. Tak samo
jak broń i inne bzdety. Nie miała tylko plakatów. Jednak w tej samej chwili w
rogu ze strony Hinaty ujrzała ogromne pudło z kartką. Podeszła i wzięła do rąk
liścik.
„Sakuro!
Tu są różne dekorację
od Konan, wybierz coś sobie, aby na twojej stronie nie było tak pusto! Mam
nadzieję, że kiedy już wrócę, zastanę ciebie w NASZYM pokoju!
Hinata :)”
- Co to? – spytał Sasori.
- Stare rzeczy Konan, mam coś sobie wybrać.
I zaczęła grzebać, znajdując plakat aktora, którego bardzo
mocno wielbi i kwiaty wiśni do powieszenia na ścianę. Przyozdobiła nimi ścianę
i pokój nieco się rozjaśnił. Postawiła na szafkach parę zdjęć. Ustawiając je
Sasori po kolei każdemu się przyglądał.
- Ciebie też chcę na zdjęciu.
- Tak? Czemu?
- Bo… sądzę, że jesteś dla mnie ważny. – Odwróciła się i
spojrzała w jego brązowe oczy.
- Ty też jesteś dla mnie ważna. – Objął rękoma jej twarz i
nachylił się delikatnie. Zamykał już oczy, to samo zrobiła Sakura. Czuła jego
oddech na twarzy. Był tak blisko. Tak bardzo tego pragnęła. Tak bardzo chciała
w końcu, by pokazał jak bardzo jest czuły wobec niej. Usłyszeć od niego dwa
proste słowa. Chciała po prostu, żeby… był blisko.
- Sakurcia! Wróci…! Eee ?! – Do pokoju wparowała Hinata.
Oblała się czerwonym rumieńcem i natychmiast pochyliła się do przody. – Bardzo
przepraszam! Już sobie idę!
- Nie zostań! – Natychmiast oderwała się od Sasoriego i
złapała Hinatę za rękę, która już miała wybiegać.
- To ja lepiej pójdę. Pewnie Deidara też już jest… dawno go
nie widziałem, nawet się za nim stęskniłem. – I uśmiechnął się do nich jak
gdyby nigdy nic, po czym wyszedł, zamykając za sobą dość głośno drzwi.
- Przeszkodziłam wam! – pisnęła Hinata.
- Och, daj spokój!
Natychmiast posadziła ją na łóżko i usiadła obok niej.
- No więc… jak było?
I zaraz poleciało milion opowieści o swoich wyprawach.
Każda wymieniała się trafnymi uwagami. Uwielbiały takie rozmowy. Mogły wreszcie
wszystko z siebie wyrzucić, posłuchać opinii osoby trzeciej i dalej rozmyślać
nad nurtującymi tematami. Mogły piszczeć, jeśli jakiś chłopak je objął lub po
prostu zagadał. W końcu po godzinnej wymianie opowieści, obje westchnęły, a
Hyuuga spojrzała na nią z uśmiechem.
- To jak z tym Sasorim? Przed wyprawą mówiłaś, że nic nie
ma.
- Och, Hinacia! Gdyby to było takie łatwe! On nic nie
powiedział o tym co mówiłam po pijaku, a wiesz co mówiłam, jedynie Itachi skądś
wie i się obawiam. I boli mnie myśl, że on mógłby wygadać, ponieważ ja…
naprawdę go kocham.
- CO?! – wydarła się na cały głos, a Sakura szybko zaczęła
ją uciszać. – KIEDY?
- W sumie to nie mam pojęcia, być może już dawno, ale
dopiero teraz zdałam sobie sprawę, przed chwilą powiedziałam, że jest dla mnie
ważny, a on mi odpowiedział, że ja dla niego też. Sama nie wiem.
- Jak to nie wiesz?! On cię również kocha! Powiedział, że
mu na tobie zależy i chciał cię pocałować! A ja wam przeszkodziłam!
- Oj, mówiłam, żebyś dała spokój. Szczerze mówiąc to nawet
dobrze. Chcę żeby sprawy zostały jak są. Chociaż nie zerwiemy i stracimy ze
sobą kontaktu, bo jeślibyśmy byli to to mogłoby być możliwe. A tak to, mogę się
do niego przytulać i mam go cały czas przy sobie.
- Ale nie możesz się bać, jeśli naprawdę go kochasz, a on
ciebie to nie ma co czekać!
- Jednak… wolę jeszcze poczekać, jestem pewna, że w końcu
dojdziemy do tego rozdziału, niech wszystko się dzieję naturalnie, nie będę nic
przyśpieszała.
- Skoro tak mówisz… a… i właściwie… jeśli chodzi o miłość.
– Zaczęła się robić cała czerwona. – Myślę, że coś jest na rzeczy z Deidarą.
- DEIDARĄ?!
- No… Ogólnie byliśmy przyjaciółmi, ale teraz jest jakoś
inaczej… on coraz częściej mnie przytulał, a mnie coraz częściej się to podoba
i chcę więcej.
- Hinato Hyuuga, to oznacza tylko jedno! Jesteś w pierwszej
fazie zakochania!
- Tak właśnie myślałam, ale boję się, że Deidara myśli o
mnie tylko jako o przyjaciółce.
- Wątpię w to, skoro cię przytula no i w ogóle to coś jest
na rzeczy. Musisz poczekać na rozwój sytuacji.
- Chyba masz rację. – Westchnęła, a Sakura spojrzała na nią
badawczym wzrokiem.
- A co z Naruto?
- Przestałam o nim myśleć, jakby go nigdy nie było, chyba
to już koniec… a to dziwne. Kochałam go od dziecka, a mała odległość nad
oddzieliła.
- To nie odległość. Gdyby to była odległość, to wtedy,
kiedy odszedł na trzyletni trening już dawno byś nie zaprzątała nim głowy. To
wina Deidary. – Uśmiechnęła się szeroko.
- Chyba masz rację. Po za tym z perspektywy czasu widzę, że
Naruto był bardziej dla mnie wzorem. Nadal oczywiście jest, ale wtedy głównie
po prostu go podziwiałam.
- Rozumiem…
- A właśnie… Co z Sasuke?
- Nie wiem jak to powiedzieć, ale czuję do niego to co do
Itachiego. Kocham go jak brata.
- Itachiego jak brata?
- Podczas odpoczynków przy moich treningach mnóstwo
rozmawialiśmy. Itachi nie jest taki małomówny, da się z nim pogadać.
Powiedział, że zawsze mi pomoże i będzie mnie traktował jako jego kolejne
rodzeństwo.
- To miłe.
- Nawet nie wiesz jak.
Później już tylko się wykąpały i poszły spać. Haruno
ułożyła się wygodnie w łóżku i spojrzała na już śpiącą Hinatę. Uśmiechnęła się
pod nosem. Nagle usłyszał jak ktoś wchodzi. Ostrożnie i po cichu. Podniosła się
do pozycji siedzącej i ujrzała tylko czerwoną czuprynę.
- Ciiicho. – szepnął.
I nic więcej nie mówiąc wlazł pod jej kołdrę i objął ją,
patrząc prosto w oczy. Wplótł dłonie w jej włosy i bawił się nimi, przeplatając
je przez palce.
- Przyzwyczaiłem się do ciebie. Nie mogę bez ciebie zasnąć.
– wyszeptał.
- Musisz się odzwyczaić, jeśli pewnego dnia Hinata albo
ktoś inny nas zobaczy nie będzie za ciekawie.
- Będę wychodził z rana. Obiecuję.
- No dobrze, ale postaraj się w końcu zasnąć sam.
- A jak się wtedy będę tobą opiekować?
- Nie potrzebuję opieki, Sasori. Jestem silna. – skłamała.
Chciała by się nią zajmował i poświęcał cały swój czas. Dla niej tylko dla
niej. Nie była silna.
- Wiem, ale ja muszę mieć i tak pewność.
- Czasem cieszę się, że stawiasz na swoje. – Wtuliła się w
jego tors i przyłożyła lewe ucho do jego serca, przysłuchując się jego biciu.
Lubiła ten dźwięk. Choć często będąc na misjach z Sasuke była przy nim blisko i
również słuchała jego bicia serca, ale nigdy nie zwracała na to uwagi. A teraz
ten rytm coś jej przypominał. I nagle zrozumiała co. Wsłuchała się w swoje serce.
Biło tak samo jak serce Sasoriego. Z jej oczu popłynęła jedna łza. – Sasori…
- No?
- Twoje serce bije tak samo jak moje.
- To chyba oczywiste.
- Czemu?
Ale dziś już jej nie odpowiedział. Widocznie nie był
jeszcze na to czas. Po prostu pocałował ją w czubek głowy i szepnął „Dobranoc”.
Witam!
Nie mam nic na swoje wytłumaczenie.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Teraz tylko wprowadzenie do WIELKIEJ AKCJI i WIELKA AKCJA
Liczę na to, że się spodoba, ale nie wiem kiedy to wszystko będzie, bo najpierw muszę to wszystko przemyśleć i w ogóle bo wiele jeszcze szczegółów nie dopracowanych i wiele jeszcze niedociągnięć.
Ale mam nadzieję, iż wszystko, szybko pójdzie i gładko ~!
Pozdrawiam i liczę na jeszcze jakieś oznaki, że trochę was jest :*
PA ~!
~Edit
PS: Jutro moje urodziny xD (25.09) BITCHES ~!
Aaaaa genialne! ^^
OdpowiedzUsuńWreszcie Hincia przyznała się, że kocha Deia *-*
a ten Saso miód, cud xd
Rozdział cudowny
Wiesz jak czekałam na ten rozdział *-* .
OdpowiedzUsuńStarrk: Wiesz, że ja też xD
Nom :D . Rozdział spoko, tylko krótki ;_;
Starrk: Już się szykuje więcej scenek Sakura z Sasorim :3
I zresztą Hinata z Deiem :S . ^ ^
Starrk: Nom i ten wpad Sasoriego do Sakurki ^ ^
Albo Itachi jak brat Sakury :D. Ja też chcę by był moim bratem...;/ :D
Starrk: A ja ci nie wystarczam...? o.o
Nie -.- xd . :*
Rozmowa Hinaty z Kuro *_*.
S: Po prostu rzygam tęczom...:D
Ja też * Rzyga tęczom, razem ze Starrkiem*
S: Te wyznania Kuro na temat Shiro ^ ^ . Albo bliźniąca podobność Shiro do Hinaty...? :D xD
Teraz to się szykuję akcja z tego co wiem...:D
S: Czy to dobra akcja...?
Nie :/ :((((( . Ale bd z tym jakoś żyć...
S: A ja nie. Ale czy ty podła Nano, bd mogła z tym żyć...?
Starrk spokojnie xD
I te szczere rozmowy Hinaci i Sakurci :3
Starrk: Jak mogłaś Hinato, ma żono, wpaść i przeszkodzić w pocałunku Sasoriego i Sakury..? O.o Where...
No to teraz czekamy na wielką akcji, new sagę.
S: Przy tej sadze bd się dziać.
TAK ;_; .
No to chyba wszystko :D.
S: Pewna jesteś...
A no tak. DROGA NANO, WYSZTKIEGO NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ NAJ OD TWEJ PRZYJACIÓŁKI Z OKAZJI TWYCH URODZIN. TAK WIEM SĄ DOPIERO JUTRO :* :* :* :* . PREZENT DOSTANIESZ...NA PEWNO KIEDYŚ XD :P <3
S: Ode mnie też bd oczywiście ten prezent xD
Nom to wszystko. Pozdrawiam i życzę WENY NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ.
Noriko Kureiji & Starrk
Och... so sweet. A co do urodzin to przed wczesne Sto lat Natuśka :)
OdpowiedzUsuńSpóźnione, ale najlepszego ~ ♥
OdpowiedzUsuńNo dawno Cię nie było, księżniczko, jeszcze jeden taki numer i będziemy sobie musiały porozmawiać!
OdpowiedzUsuńAlbo się pogniewamy, jak kto woli.
Mimo tego, że jest to blog dotyczący i Hinaty i Sakury, to po tak długim czasie, ja nadal nie jestem w stanie przekonać się do paringu Deidara x Hinata. Nie i już, siłą się mnie chyba nie zmusi. Dei gej jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla Sasoriego, a że ruda małpa jest już zajęta to... no po prostu ma problem i niech sobie radzi sam, nie wiem, zostanie wiecznym kawalerem czy coś. I TO BY BYŁO NAJLEPSZE ROZWIĄZANIE.
Za to Sasori x Sakura... mm, wręcz perełka, mam ochotę czytać o nich cały czas. Chociaż co chwilę trafia się jakaś urocza scena z nimi w roli głównej, to ja wciąż pragnę więcej i więcej...
To jak uzależnienie, jak narkotyk ;-;
Musisz mi wybaczyć tak krótki komentarz, ale muszę lecieć spać. To wstawanie o 5:30 jest jednak straszną katorgą...
Pozdrowionka i buziaczki <3