"Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał."
Stefan Żeromski
Wpatrywał się w nią swoimi czarnymi jak węgiel oczami.
Widział jej piękny, radosny uśmiech i lekko zaróżowione policzki, dodające
większego uroku. Zielone tęczówki tym razem były ukryte za powiekami, lecz mimo
to mógł stwierdzić, że kryję się w z nich radość i w pewnym rodzaju ulga. Sam
nie wiedział czemu, ale nagle poczuł jakby chciał ją ochronić przed wszystkim.
Przed Sasorim, przed wszelkimi niebezpieczeństwami, przed całym tym cholernym
światem. Skądś znał to uczucie, tak samo kiedyś reagował na jej uśmiech i każde
jej spojrzenie kierowane w jego stronę. Kiedy pierwszy raz ją zobaczył nie
zrobiła na nim żadnego wrażenia, dopiero później, kiedy to spędzali razem czas
na misjach jak i po za nimi zaczął żywić do niej specjalne uczucie. Ale zerwał
je, gdy tylko wymówił słowo „dziękuję”. A teraz znowu pojawiła się w jego życiu
i znowu sprawiła, że to co czuł zapłonęło w nim na nowo.
Schylił głowę i wplątał obje ręce w jej różowe włosy. Oparł
się o jej czoło, czując przyjemne ciepło. Szczęście rozlało się po jego ciele w
trybie natychmiastowym. Nie mógł się jej oprzeć. Przymknął oczy i zaczął powoli
zbliżać się do niej ustami.
- Nie waż się jej tknąć, dupku! – Poczuł jak ktoś wyrywa mu
Sakure, a kiedy otworzył oczy tym osobnikiem okazał się nie kto inny jak
Sasori. Trzymał ją w żelaznym uścisku, patrząc gniewnie na niego swoimi
brązowymi tęczówkami. Młody Uchiha obrzucił go pogardliwym spojrzeniem i złapał
szybko rękę Haruno.
- Bo co mi zrobisz? – wysyczał tak zimno, że aż sam to
poczuł. Dziewczyna wpatrywała się z osłupieniem w dwóch chłopaków. – Jeszcze
nie wygrałeś! Mogę robić co mi się podoba!
Sakura tym bardziej się zdziwiła, słysząc te słowa.
Obaj mierzyli się spojrzeniami, kiedy w końcu Sakura im obu
się wyrwała. Ich wzrok złagodniał, gdy patrzyli na rozgniewaną dziewczynę. Nie
była może taka zła, bardziej zagubiona, co tak właściwie prowadziło do tego.
- O czym wy mówicie? – spytała cicho.
Właśnie zdali sobie sprawę jakie tu słowa padły. Tym razem
chłopaków zatkało i obaj nie wiedzieli co powiedzieć. Długo trwała cisza. Całą
trójka się nie odzywała. Sakura patrzyła się na obu z wyraźną irytacją,
doczekując się odpowiedzi.
~*~
Itachiemu właśnie udało się odkryć ukryte przejście.
Zadowolony z siebie strzepał ze swojego płaszcza kurz i powoli zaczął wychodzić
zza ogromnego posągu. Zatrzymał się jednak zaraz przy nim, widząc, że tuż przed
nim coś się dzieję. Otóż Sasori i Sasuke patrzyli przerażeni w Sakure, która z
kolei była wkurzona do granic możliwości.
„Czyżby znowu coś
przeskrobali?” – pomyślał. – „Lepiej
zainterweniuję zanim sprawy zajdą za daleko.”
- Co się tu dzieję? – spytał, a cała trójka spojrzała się w
jego stronę. Sasuke i Sasori jakby mieli mu dziękować za to, że się pojawił, a
Sakura nadal nieco wkurzona. Chyba ta speszona dwójka nie zamierzała nic mówić,
więc to Haruno podjęła się tego zadania.
- Zadałam tej dwójce pytania. – Wręcz wysyczała to zdanie.
– Ale oni mi nie chcą odpowiedzieć.
Itachi uśmiechnął się lekko i spojrzał na swojego brata i
Akasune.
- To chyba niedobrze, Sakura. A wy powinniście jej
odpowiedzieć. Nie chciałbym gdyby ta świątynia została zniszczona. – powiedział
tylko i ominął ich, by zaraz nakierować swój kurs na drzwi wyjściowe, kiedy zniknął
im z wzroku, Sakura popatrzyła się na nich wyczekująco.
- Słyszeliście? Macie mi odpowiedzieć.
Sasori jeszcze chwilę milczał, aż w końcu zmierzył ją
zimnym spojrzeniem, na co się wzdrygnęła, lecz nie dała po sobie tego poznać.
- Po prostu się nie wtrącaj. – powiedział Sasori. – To jest
sprawa moja i Uchihy.
Dziewczyna poczuła jakby coś przeszyło jej serce. Akasuna
wypowiedział się tak zimno w jej stronę, że poczuła jak nogi się pod nią
uginają i traci nagle wszystkie zmysły. Bolało. Bardzo. Przed chwilą stała tu
pewna siebie, a wystarczył jego chłodny ton i zaraz stała przestraszona,
zagubiona, niepewna swoich racji.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi wyjściowych.
~*~
Śpiwory rozłożyli w głównym pomieszczeniu świątyni na samym
środku, osadzone tuż obok siebie. Było bardzo zimno i chyba każdy spał w
ciepłych ubraniach, by się nie przeziębić. Sakura jednak nie dlatego nie mogła
zasnąć. Głowę nadal zaprzątała sobie Sasorim. Odtwarzała sobie w głowie raz za
razem jak mówi do niej tym zimnym tonem i patrzy na nią swoim chłodnym
spojrzeniem. Nadal po jej ciele przechodziły nieprzyjemne dreszcze, a ona miała
ochotę się rozpłakać.
„Głupi, głupi,
głupi!”
Ale mimo to, że wyzywała go i wyobrażała sobie to jak albo
dostaję od niej w twarz albo nagle spada z klifu nie poprawiło jej humoru, a
chyba jeszcze bardziej dołowało. Nie mogła tak dłużej!
Wstała, przechodząc do pozycji siedzącej i najpierw
przyzwyczaiła swoje oczy do ciemności, a zaraz potem wzrokiem zaczęła
poszukiwania Akasuny. Jednak w żadnym śpiworze go nie było, ani w ogóle w
świątyni.
To pewnie oznacza, że jest na dworze.
Wygramoliła się ze śpiwora i zaraz zadygotała z zimna, lecz
mimo to pewnie ruszyła w stronę drzwi.
~*~
Sasori siedział na polanie tuż przed świątynią, wpatrując
się w księżyc. Jeszcze kilka godzin temu w tym samym miejscu obejmował Sakure.
Źle mu było z tym, że tak ją potraktował, bo nawet na to nie zasłużyła. Jej
przeczucia mówiły, że to nie jest zwyczajna wygrana i wszystko wskazuję na to,
że miało to związek z nią. A on zbył ją tak chłodnymi słowami. Miał za złe
sobie, że zranił ją pomimo, że miała rację. To przecież on założył się z
Sasuke, że Sakura będzie jego i po prostu bał się o tym powiedzieć. Bał się, że
go znienawidzi. Zachował się jak tchórz. Jednak jak ona by zareagowała wiedząc,
że jest główną nagrodą w jakimś gównianym zakładzie?
Usłyszał trzask drzwi, ale nie odwrócił głowy, ani nawet
nie spojrzał się tam kontem oka. To był najpewniej, któryś z chłopaków, który
musiał iść do łazienki. Zdziwił się jednak, kiedy tuż obok niego usiadła
Sakura, a jej różowe włosy mignęły mu przed oczami. Spojrzał na nią wielkimi
oczami, lecz ona wzrok miała wbity w ziemię.
- Przepraszam. – Usłyszał tylko, po czym zielone tęczówki
spojrzały się wprost w jego brązowe. Czuł się jakby jego dusza była świdrowana
przez ten wzrok. A słysząc w głowie odbijające się echem słowo „przepraszam”,
które padło z ust różowowłosej tylko potęgowało to uczucie. Nic nie mogło go
bardziej zaboleć niż ten wyraz, kierowany do niego w takiej sytuacji. Czuł się
źle z tym, że to ona go przepraszała. To przecież jego wina!
- Nie mów tak. – powiedział odwracając wzrok. – To ja
powinienem ciebie przeprosić.
- Nie. – pokręciła głową, a jej włosy lekko zafalowały. –
Miałeś wtedy rację. Nie powinnam się wtrącać.
- Sakura… - Znów przeniósł spojrzenie na jej piękne,
zielone oczy i przybliżył się, by położyć czoło na jej czoło. – Powinienem
powiedzieć ci o co nam wtedy chodziło.
- Jesteś pewien…? – spytała, wiedząc, że dla Akasuny może
to być drażliwy temat.
- Tak. Tu chodziło o ciebie, Sakura. – Spojrzała na niego
zdziwiona, a on dalej kontynuował. – My… walczymy o ciebie i ja… nie zamierzam
przegrać.
Wplótł ręce w jej włosy, a Sakura pomyślała nad tym, że
Sasuke dzisiaj także trzymał tak ręce, jednak wtedy nie poczuła tych
przyjemnych dreszczy.
Już myślała, że Sasori ją pocałuję, ale kiedy był już
blisko jej warg, zmienił kurs swych ust i cmoknął ją w policzek. Wdychał zapach
jej skóry. Czuła jego oddech na policzku, co potęgowało tylko narastające
uczucie, które sprawiało, że czuła jakby w jej brzuchu znajdowała się chmara
motyli.
Chwilę później położyli się na trawie i tam też usnęli.
~*~
Hinata wstała dość wcześnie. Dzisiaj w końcu wyruszają do
Kiri. Zwlekła się z łóżka i zaraz zabrała się za pościelenie go. Nie lubiła
wracać do bałaganu, więc przed misją musiała mieć tu porządek. Miała też
nadzieję, że Sakura wróci, kiedy tylko ona skończy swą wycieczkę do wioski
mgły. Uśmiechnęła się na samą myśl o swojej przyjaciółce. Dawno już się nie
widziały i to ją trochą martwiło. Brak rozmowy źle służy ludziom, to sprawia,
że się od siebie oddalają. Być może to naprawdę przerażało Hyuuge. Że mogłyby
się od siebie oddalić.
Szybko odgoniła od siebie pesymistyczne myśli i migiem
skierowała się do łazienki, gdzie przemyła twarz na orzeźwienie i wzięła krótki
prysznic, który także ją nieco rozbudził. Ubrała się w standardowe spodenki
ninja, czarną bluzkę z siateczkowym dekoltem i nałożyła na to płaszcz Akatsuki.
Szybko rozczesała włosy i związała je w koński ogon. Zadowolona wyszła z
łazienki i zaraz na jej drodze stanęła nieco zaspana Nishi.
- Hinata? Czemu już się ubrałaś? – spytała zdziwiona.
- Idę razem z mistrzem na małą wycieczkę. – powiedziała z
uśmiechem.
- A mogę iść z wami?
- Pewnie! – odparła. – Tylko się pośpiesz, ja pójdę po
Deidare. Spotkamy się przed wyjściem.
- Zgoda! – Nishi zniknęła za drzwiami łazienki, a Hyuuga
wymaszerowała powoli z pokoju, kierując się wprost do lokum blondyna. Szybko
pokonała korytarz i zaraz znalazła się przed jego drzwiami, zapukała i zaraz
usłyszała „proszę”. Weszła. W pokoju ujrzała Deidare pakującego swój plecak. No
cóż na tą chwile zaprzestał tej czynności, wpatrując się w Hinate.
- Gotowy? – spytała z uśmiechem.
- Jasne! – Wyszczerzył się
~*~
Kisame zdziwił się, gdy przed wejściem ujrzał wpatrujących
się w siebie z nienawiścią Deidare i jakiegoś niebieskowłosego chłopaka oraz
Hinate rozmawiającą z podobną dziewczyną, do nowego przybysza.
- A ci to kto? – spytał.
Rozmowy i złowieszcze spojrzenia zostały przerwane, by
każdy spojrzał się teraz na Rekina.
- Mistrzu! – zawołała wesoło Hinata. – To Nishi i Nico.
Dołączyli wczoraj do Akatsuki. Idą razem z nami na misję.
Szybko zlustrował nową dwójkę wzrokiem, po czym przyswoił
sobie wszystkie informacje jakie podała mu Hyuuga. Dziwił się temu, że ostatnio
tyle ludzi dołącza do organizacji, która jest ścigana przez pięć wielkich
nacji. Ta młodzież już nie ma nic innego do roboty, co?
Westchnął przeciągle, ale zaraz uśmiechnął się jak to miał
w zwyczaju. Bliźniaków oczywiście gest ten przeraził, ale Deidara i Hinata byli
już przyzwyczajeni.
- W takim razie nie ma co się zatrzymywać. Ruszamy!
- Tak!
~*~
Itachi już naprawdę nie rozumiał o co w tym wszystkim
chodzi.
Jednego dnia widzi jak Sakura jest wściekła na Sasoriego i
Sasuke, a drugiego śpi razem z Skorpionem na trawie. Stojąc tak nad nimi i
rzucając cień na ich twarze naprawdę go to zastanawiało. Oprócz tego myślał nad
tym czy może ich obudzić czy raczej poczekać aż sami wstaną? Zdecydował się nie
psuć im tej chwili.
Po za tym prędzej czy później Sasuke wyjdzie i jemu się
raczej to nie spodoba. Ostatnimi czasy zdążył również zauważyć zainteresowanie
swojego młodszego brata względem jego uczennicy. Cieszył się, że znowu zaczyna
wracać do swojego starego „ja”, lecz wygląda na to, że Sakura już go nie kocha
i teraz jest zauroczona Skorpionem.
Obrócił się na pięcie i wolnym krokiem udał się w stronę
świątyni. Powinien dzisiaj przygotować trening dla Sakury. W końcu przyszła
tutaj trenować. Musi podszkolić swoje umiejętności uwolnienia ognia, gdyż
topór, którego ma używać tego wymaga.
Po wejściu do świątyni od razu zobaczył Sasuke, który
najwidoczniej rozglądał się nieco rozdrażniony po pomieszczeniu.
- Gdzie oni są? – syknął młodszy Uchiha.
- Kto? – Itachi wyrwany z zamyślenia na początku rzeczywiście
nie wiedział o kogo chodzi Sasuke, lecz zaraz po przyswojeniu informacji zdał
sobie z tego sprawę.
- Sasori i Sakura.
- Są na zewnątrz. – powiedział tylko życząc szczęścia
tamtej dwójce.
Jego brat minął go i biegiem ruszył w stronę wyjścia.
Starszy Uchiha uśmiechnął się pod nosem, po czym zaraz
nakierował swój kurs na przejście za wielkim posągiem buddy. Będąc tam zszedł
powoli po schodach, prowadzących do prawdziwych egipskich ciemności.
~*~
Tuż obok ogromnego ptaka ulepionego z gliny Deiadry leciał
ogromny kryształowy smok zrobiony z tworu lodu Nico. Był on monumentalny i siał
postrach wśród okolicznych osad nad którymi przelatywali. Chłopak był
najwidoczniej z niego bardzo dumny, bo unosił głowę ku górze, patrząc z pogardą
na białego ptaka. Blondyn choć urażony udawał, że tego nie widzi i pewnie
siedział na czele swego dzieła. Kisame przyglądał się temu z niemym
rozbawieniem, czekając, aż któryś w końcu zacznie kłótnie. Za to Hinata i Nishi
zawzięcie rozmawiały na białym tworze Deidary. Nico oczywiście był obrażony, że
jego siostra nie siedzi razem z nim na smoku.
- Założę się, że mój smok wkrótce wyprzedzi tą ptaszynę i
zostawi ją w tyle jak tak dalej pójdzie. – zapowiedział dumnie bliźniak. – Co?
Paliwa w dupie zabrakło?
Deidara uśmiechnął się niemal psychopatycznie.
- Chcesz się przekonać, konusie? Ten twój gad nie ma szans
z moją sztuką!
- Phi! To nazywasz sztuką? To nic innego jak jakaś marnie
pozlepiana glina! Spójrz lepiej na to! Ten smok to sztuka!
- Co ty wiesz o sztuce?! – wydarł się na cały głos nie
mogąc tego wytrzymać. Jakiś knypek śmie żartować z jego artystycznego punktu
widzenia.
Kisame śmiał się pod nosem. Tylko na to czekał. Wreszcie
będzie działo się coś ciekawego.
- Ej, chłopcy uspokójcie się. – powiedziała Hyuuga,
wiedząc, że to może doprowadzić do poważnych szkód i opóźnienia.
- Właśnie! – poparła ją Nishi.
- Dajcie im spokój. – Usłyszały spokojny głos Kisame,
zabarwiony nutą rozbawienia. – Niech sami rozstrzygną swoje sprawy.
- Mistrzu! – Oburzyła się Hinata. – Ciebie to bawi!
- A jak ma nie bawić? Tylko spójrz na nich! Dwoje durnych
istot walczących właściwie o nic.
- Sam jesteś durny! – wykrzyknęli niemal w tym samym
momencie.
Wzrok Kisame momentalnie się zmienił na zimny, lecz na
twarz pozostał uśmiech, co wspólnie dawało efekt niezbyt miły oku.
- Lepiej się uciszcie. – powiedział mrożąc tym samym
wszystkich wokół, po za Deidarą. – Inaczej mogę dołączyć do zabawy. – I choć
nadal się uśmiechał to już wszyscy wiedzieli, że gość nie żartuję.
- Nico ryj! – krzyknęła Nishi, czując zażenowanie
zachowaniem brata. Ten natychmiastowo umilkł, nie tylko przez groźbę siostry.
Trzeba było przyznać, że nie na darmo Kisame Hoshigaki ma te straszne
przydomki. Już samą obecnością wzbudza strach, pomimo ciągłego uśmiechu
goszczącego na jego twarzy oraz wyrażania się w sposób grzeczny.
- Deidara proszę! – Hinata także nie chciała, aby jej
mistrz się wściekł.
Obaj odwrócili się od siebie i znów patrzyli na
rozpościerające się przed nimi niebo, jedynie czasem rzucali sobie ukradkiem
nienawistne spojrzenia.
~*~
Znajdowała się w ciemnej sali, wyłożonej kamiennymi,
ciemnymi płytami. Pomieszczenie to jedynie oświetlały jakieś pięć pochodni oraz
padający od wejścia snop światła naturalnego, które jednak zaraz zostało
zamknięte przez Sasuke. Nic tu się nie znajdowało, oprócz nich rzecz jasna.
Pustka. Podłoga była zimna tak bardzo, że Sakura (która miała bose stopy)
drżała z zimna.
Itachi zniknął gdzieś w ciemnościach i długo się nie
pokazywał, a ona, Sasuke i Sasori czekają tu na niego i marzną jak jacyś
idioci.
- Następnym razem zakładam buty. – zadeklarowała Haruno, co
chwilę przystępując z stopy na stopę.
Uchiha i Akasuna przyznali jej rację skinięciem głowy.
Wtem usłyszeli kroki. To był oczywiście Itachi. Powoli
światło zaczęło oświetlać jego sylwetkę. W dłoni trzymał ogromny topór na około
metr pięćdziesiąt i szerokości ostrza równo metr. Ostrze miało koliste wcięcie,
które ciągnęło się aż do połowy i ognisty wzór, który ciągnął się otaczając
wcięcie, a z drugiej strony rączki wystawały ostre zęby. Trzymadło miało
owinięte bandażem.
Wszyscy spojrzeli zdumieni na ogromną broń trzymaną przez
Itachiego.
- Ja mam nosić takie coś? – Jako pierwsza odezwała się
Sakura, prawie mdlejąc na widok wielkości siekiery.
- Sądzę, że coś wykombinujemy. – Itachi uśmiechnął się
lekko, co jednak nie uspokoiło Haruno.
- To jest ogromne!
- Tak, tak. Nie martw się. Zanim zaczniesz z tym trening
mocno poćwiczymy uwolnienie ognia.
- Po co? – Zdziwiła się.
- Aby władać ostrzem, które jest stworzone do elementu
ognia, trzeba dobrze ten element opanować.
- No racja…
- A teraz panów zapraszam na górę, a ja i Sakura zaczniemy
trening.
Sasuke i Sasori z ociągnięciem ruszyli schodami na górę,
zostawiając Itachiego i Sakure samych w pomieszczeniu. Haruno spojrzała się
pytająco w stronę starszego Uchihy.
- No to zaczynamy! Nauczę cię dzisiaj kilku przydatnych
technik!
Dwa posty w tym samym miesiącu? I to w Lutym, który liczy dwadzieścia osiem (dziewięć) dni!
I JESZCZE TAKI DŁUGI *____*
No czy nie jesteście ze mnie dumni? No sami powiedźcie !
No to pozdrooo i życzcie weny, żebym może was jeszcze 28 (że lutego) raczyła powitać 28 (że rozdziałem xD) (jakby się fajnie złożyło xD), ale tak chyba sobie myślę, że to tylko marzenia ;______;
To było takie KAWAIIIII!!!!
OdpowiedzUsuńSasoSaku! Kocham ten paring!
Trochę się na czekałam i było warto!
Czekam na więcej. Życzę dużo, dużo, dużoooooo weny!
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału. Sayonara!
Ooo... SasoSaku! Doczekałam sie! jej! Życzę dużo weny! Pa! I pisz sybciusio!
OdpowiedzUsuńOoo... SasoSaku! Doczekałam sie! jej! Życzę dużo weny! Pa! I pisz sybciusio!
OdpowiedzUsuńCo.....gdzie dalej..??!!!!!/....zrobiło się ciekawie...Na początku miał na to wyjebane, jednak jestem ciekawa co będzie dalej(tak jak Kakashi xD) ....ty parów, chcę więcej ..;____; ....Wracając do rozdziału...spodziewasz się takiej reakcji, ale miód malina xDDD .. I scenaka SasoSaku taka >.<..yyy tak wiesz, aż nie mogę jej opisać.. xD
OdpowiedzUsuńStarrk: Była taka słodka, taka, taka...ja też nie mogę jej opisać...-,-
Widzisz....Więc Itachi i jego "główkowanie" ...obudzić ich czy nie obudzić o to jest pytanie...albo..."Gdzie oni są" ...No ale kto??..no nwm.....na serio, wraca od Sakury i Sasoriego, po prostu Itaś jest the best i jest main xD...
Starrk: Uroczyście przechodzę do misji Hinaci i Kisame, więc przechwalanie Deia i Nico, o sztukę to po prostu...aż nwm, jak to ubrać w słowa xD
Ta...xD...To teraz..yhmm... Sasori do Sakurcie zły ton...spalić go ...spalić...nie no później odpokutował swe grzechy xD. I ten topór Sakury to niezłe ziółko..
Starrk: Od razu Marycha XDDDD
A czemu nie xDDD. Jak kto woli. No i proszę o scenkę Die Hina i na tej jakże ciekawej misji ich xDDD..No i więcej scenek takich jak SasoSaku to będę cb wielbić xDDDD
Pozdrawiam i życzę dużooooo weny na następne rozdziały ;3
Jeju, wiesz, że jak się strasznie cieszę, to jestem w stanie rzucić telefonem w ścianę lub rozwalić sobie głowę?
OdpowiedzUsuńPrzestań pisać takie słodkie SasoSaku, bo nie dość, że się posikam ze szczęścia, to jeszcze rozwalę sobie głowę ;-;
Lub telefon i nie wiem co gorsze...
Sasuke to taka ciota XD
PRZESZADZA MI W MOJEJ WIZJI
W ogóle to Sasori strasznie mnie zdenerwował :c
Co on ma takie serce z drewna XD
Pipka z niego. Potem ona jeszcze przyszła go przepraszać XDD
A potem też z niego pipka, bo jej nie pocałował.
Mały. Rudy. Kutas.
Dei ma przecież bardzo fajniejszego ptaszka (z gliny, oczywiście) i sztukę też ma fajną, co oni chcą ;-;
Ejej, fajny masz TOPÓR.
Dobra, ja idę i nie przesyłam głupoty (prawie jak wenera). Żegnam się szczerze i wielce! Bywaj! ;*
SUUUUPERRRR nie mogłam się doczekać!!! Jesteś genialna <333 czekam na następną
OdpowiedzUsuńBoskie *///* Grimmjow, mam nadzieję że postarasz się żeby Natuśka w marcu dodała trzy długie rozdziały c; Czekam na następny rozdział </33
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział ? :) świetne opowiadane :)
OdpowiedzUsuńNIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSASORI I SAKURA RZĄDZĄ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
^.^
zakochałam się w twoim stylu pisanie *_* czekam na jeszcze!!! :3
OdpowiedzUsuń