niedziela, 23 lutego 2014

27 rozdział

"Gdy­byś kiedy we śnie poczuła, że oczy mo­je już nie pat­rzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał."
Stefan Żeromski 


Wpatrywał się w nią swoimi czarnymi jak węgiel oczami. Widział jej piękny, radosny uśmiech i lekko zaróżowione policzki, dodające większego uroku. Zielone tęczówki tym razem były ukryte za powiekami, lecz mimo to mógł stwierdzić, że kryję się w z nich radość i w pewnym rodzaju ulga. Sam nie wiedział czemu, ale nagle poczuł jakby chciał ją ochronić przed wszystkim. Przed Sasorim, przed wszelkimi niebezpieczeństwami, przed całym tym cholernym światem. Skądś znał to uczucie, tak samo kiedyś reagował na jej uśmiech i każde jej spojrzenie kierowane w jego stronę. Kiedy pierwszy raz ją zobaczył nie zrobiła na nim żadnego wrażenia, dopiero później, kiedy to spędzali razem czas na misjach jak i po za nimi zaczął żywić do niej specjalne uczucie. Ale zerwał je, gdy tylko wymówił słowo „dziękuję”. A teraz znowu pojawiła się w jego życiu i znowu sprawiła, że to co czuł zapłonęło w nim na nowo.
Schylił głowę i wplątał obje ręce w jej różowe włosy. Oparł się o jej czoło, czując przyjemne ciepło. Szczęście rozlało się po jego ciele w trybie natychmiastowym. Nie mógł się jej oprzeć. Przymknął oczy i zaczął powoli zbliżać się do niej ustami.
- Nie waż się jej tknąć, dupku! – Poczuł jak ktoś wyrywa mu Sakure, a kiedy otworzył oczy tym osobnikiem okazał się nie kto inny jak Sasori. Trzymał ją w żelaznym uścisku, patrząc gniewnie na niego swoimi brązowymi tęczówkami. Młody Uchiha obrzucił go pogardliwym spojrzeniem i złapał szybko rękę Haruno.
- Bo co mi zrobisz? – wysyczał tak zimno, że aż sam to poczuł. Dziewczyna wpatrywała się z osłupieniem w dwóch chłopaków. – Jeszcze nie wygrałeś! Mogę robić co mi się podoba!
Sakura tym bardziej się zdziwiła, słysząc te słowa.
Obaj mierzyli się spojrzeniami, kiedy w końcu Sakura im obu się wyrwała. Ich wzrok złagodniał, gdy patrzyli na rozgniewaną dziewczynę. Nie była może taka zła, bardziej zagubiona, co tak właściwie prowadziło do tego.
- O czym wy mówicie? – spytała cicho.
Właśnie zdali sobie sprawę jakie tu słowa padły. Tym razem chłopaków zatkało i obaj nie wiedzieli co powiedzieć. Długo trwała cisza. Całą trójka się nie odzywała. Sakura patrzyła się na obu z wyraźną irytacją, doczekując się odpowiedzi.
~*~
Itachiemu właśnie udało się odkryć ukryte przejście. Zadowolony z siebie strzepał ze swojego płaszcza kurz i powoli zaczął wychodzić zza ogromnego posągu. Zatrzymał się jednak zaraz przy nim, widząc, że tuż przed nim coś się dzieję. Otóż Sasori i Sasuke patrzyli przerażeni w Sakure, która z kolei była wkurzona do granic możliwości.
„Czyżby znowu coś przeskrobali?” – pomyślał. – „Lepiej zainterweniuję zanim sprawy zajdą za daleko.”
- Co się tu dzieję? – spytał, a cała trójka spojrzała się w jego stronę. Sasuke i Sasori jakby mieli mu dziękować za to, że się pojawił, a Sakura nadal nieco wkurzona. Chyba ta speszona dwójka nie zamierzała nic mówić, więc to Haruno podjęła się tego zadania.
- Zadałam tej dwójce pytania. – Wręcz wysyczała to zdanie. – Ale oni mi nie chcą odpowiedzieć.
Itachi uśmiechnął się lekko i spojrzał na swojego brata i Akasune.
- To chyba niedobrze, Sakura. A wy powinniście jej odpowiedzieć. Nie chciałbym gdyby ta świątynia została zniszczona. – powiedział tylko i ominął ich, by zaraz nakierować swój kurs na drzwi wyjściowe, kiedy zniknął im z wzroku, Sakura popatrzyła się na nich wyczekująco.
- Słyszeliście? Macie mi odpowiedzieć.
Sasori jeszcze chwilę milczał, aż w końcu zmierzył ją zimnym spojrzeniem, na co się wzdrygnęła, lecz nie dała po sobie tego poznać.
- Po prostu się nie wtrącaj. – powiedział Sasori. – To jest sprawa moja i Uchihy.
Dziewczyna poczuła jakby coś przeszyło jej serce. Akasuna wypowiedział się tak zimno w jej stronę, że poczuła jak nogi się pod nią uginają i traci nagle wszystkie zmysły. Bolało. Bardzo. Przed chwilą stała tu pewna siebie, a wystarczył jego chłodny ton i zaraz stała przestraszona, zagubiona, niepewna swoich racji.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi wyjściowych.
~*~
Śpiwory rozłożyli w głównym pomieszczeniu świątyni na samym środku, osadzone tuż obok siebie. Było bardzo zimno i chyba każdy spał w ciepłych ubraniach, by się nie przeziębić. Sakura jednak nie dlatego nie mogła zasnąć. Głowę nadal zaprzątała sobie Sasorim. Odtwarzała sobie w głowie raz za razem jak mówi do niej tym zimnym tonem i patrzy na nią swoim chłodnym spojrzeniem. Nadal po jej ciele przechodziły nieprzyjemne dreszcze, a ona miała ochotę się rozpłakać.
„Głupi, głupi, głupi!”
Ale mimo to, że wyzywała go i wyobrażała sobie to jak albo dostaję od niej w twarz albo nagle spada z klifu nie poprawiło jej humoru, a chyba jeszcze bardziej dołowało. Nie mogła tak dłużej!
Wstała, przechodząc do pozycji siedzącej i najpierw przyzwyczaiła swoje oczy do ciemności, a zaraz potem wzrokiem zaczęła poszukiwania Akasuny. Jednak w żadnym śpiworze go nie było, ani w ogóle w świątyni.
To pewnie oznacza, że jest na dworze.
Wygramoliła się ze śpiwora i zaraz zadygotała z zimna, lecz mimo to pewnie ruszyła w stronę drzwi.
~*~
Sasori siedział na polanie tuż przed świątynią, wpatrując się w księżyc. Jeszcze kilka godzin temu w tym samym miejscu obejmował Sakure. Źle mu było z tym, że tak ją potraktował, bo nawet na to nie zasłużyła. Jej przeczucia mówiły, że to nie jest zwyczajna wygrana i wszystko wskazuję na to, że miało to związek z nią. A on zbył ją tak chłodnymi słowami. Miał za złe sobie, że zranił ją pomimo, że miała rację. To przecież on założył się z Sasuke, że Sakura będzie jego i po prostu bał się o tym powiedzieć. Bał się, że go znienawidzi. Zachował się jak tchórz. Jednak jak ona by zareagowała wiedząc, że jest główną nagrodą w jakimś gównianym zakładzie?
Usłyszał trzask drzwi, ale nie odwrócił głowy, ani nawet nie spojrzał się tam kontem oka. To był najpewniej, któryś z chłopaków, który musiał iść do łazienki. Zdziwił się jednak, kiedy tuż obok niego usiadła Sakura, a jej różowe włosy mignęły mu przed oczami. Spojrzał na nią wielkimi oczami, lecz ona wzrok miała wbity w ziemię.
- Przepraszam. – Usłyszał tylko, po czym zielone tęczówki spojrzały się wprost w jego brązowe. Czuł się jakby jego dusza była świdrowana przez ten wzrok. A słysząc w głowie odbijające się echem słowo „przepraszam”, które padło z ust różowowłosej tylko potęgowało to uczucie. Nic nie mogło go bardziej zaboleć niż ten wyraz, kierowany do niego w takiej sytuacji. Czuł się źle z tym, że to ona go przepraszała. To przecież jego wina!
- Nie mów tak. – powiedział odwracając wzrok. – To ja powinienem ciebie przeprosić.
- Nie. – pokręciła głową, a jej włosy lekko zafalowały. – Miałeś wtedy rację. Nie powinnam się wtrącać.
- Sakura… - Znów przeniósł spojrzenie na jej piękne, zielone oczy i przybliżył się, by położyć czoło na jej czoło. – Powinienem powiedzieć ci o co nam wtedy chodziło.
- Jesteś pewien…? – spytała, wiedząc, że dla Akasuny może to być drażliwy temat.
- Tak. Tu chodziło o ciebie, Sakura. – Spojrzała na niego zdziwiona, a on dalej kontynuował. – My… walczymy o ciebie i ja… nie zamierzam przegrać.
Wplótł ręce w jej włosy, a Sakura pomyślała nad tym, że Sasuke dzisiaj także trzymał tak ręce, jednak wtedy nie poczuła tych przyjemnych dreszczy.
Już myślała, że Sasori ją pocałuję, ale kiedy był już blisko jej warg, zmienił kurs swych ust i cmoknął ją w policzek. Wdychał zapach jej skóry. Czuła jego oddech na policzku, co potęgowało tylko narastające uczucie, które sprawiało, że czuła jakby w jej brzuchu znajdowała się chmara motyli.
Chwilę później położyli się na trawie i tam też usnęli.
~*~
Hinata wstała dość wcześnie. Dzisiaj w końcu wyruszają do Kiri. Zwlekła się z łóżka i zaraz zabrała się za pościelenie go. Nie lubiła wracać do bałaganu, więc przed misją musiała mieć tu porządek. Miała też nadzieję, że Sakura wróci, kiedy tylko ona skończy swą wycieczkę do wioski mgły. Uśmiechnęła się na samą myśl o swojej przyjaciółce. Dawno już się nie widziały i to ją trochą martwiło. Brak rozmowy źle służy ludziom, to sprawia, że się od siebie oddalają. Być może to naprawdę przerażało Hyuuge. Że mogłyby się od siebie oddalić.
Szybko odgoniła od siebie pesymistyczne myśli i migiem skierowała się do łazienki, gdzie przemyła twarz na orzeźwienie i wzięła krótki prysznic, który także ją nieco rozbudził. Ubrała się w standardowe spodenki ninja, czarną bluzkę z siateczkowym dekoltem i nałożyła na to płaszcz Akatsuki. Szybko rozczesała włosy i związała je w koński ogon. Zadowolona wyszła z łazienki i zaraz na jej drodze stanęła nieco zaspana Nishi.
- Hinata? Czemu już się ubrałaś? – spytała zdziwiona.
- Idę razem z mistrzem na małą wycieczkę. – powiedziała z uśmiechem.
- A mogę iść z wami?
- Pewnie! – odparła. – Tylko się pośpiesz, ja pójdę po Deidare. Spotkamy się przed wyjściem.
- Zgoda! – Nishi zniknęła za drzwiami łazienki, a Hyuuga wymaszerowała powoli z pokoju, kierując się wprost do lokum blondyna. Szybko pokonała korytarz i zaraz znalazła się przed jego drzwiami, zapukała i zaraz usłyszała „proszę”. Weszła. W pokoju ujrzała Deidare pakującego swój plecak. No cóż na tą chwile zaprzestał tej czynności, wpatrując się w Hinate.
- Gotowy? – spytała z uśmiechem.
- Jasne! – Wyszczerzył się
~*~
Kisame zdziwił się, gdy przed wejściem ujrzał wpatrujących się w siebie z nienawiścią Deidare i jakiegoś niebieskowłosego chłopaka oraz Hinate rozmawiającą z podobną dziewczyną, do nowego przybysza.
- A ci to kto? – spytał.
Rozmowy i złowieszcze spojrzenia zostały przerwane, by każdy spojrzał się teraz na Rekina.
- Mistrzu! – zawołała wesoło Hinata. – To Nishi i Nico. Dołączyli wczoraj do Akatsuki. Idą razem z nami na misję.
Szybko zlustrował nową dwójkę wzrokiem, po czym przyswoił sobie wszystkie informacje jakie podała mu Hyuuga. Dziwił się temu, że ostatnio tyle ludzi dołącza do organizacji, która jest ścigana przez pięć wielkich nacji. Ta młodzież już nie ma nic innego do roboty, co?
Westchnął przeciągle, ale zaraz uśmiechnął się jak to miał w zwyczaju. Bliźniaków oczywiście gest ten przeraził, ale Deidara i Hinata byli już przyzwyczajeni.
- W takim razie nie ma co się zatrzymywać. Ruszamy!
- Tak!
~*~
Itachi już naprawdę nie rozumiał o co w tym wszystkim chodzi.
Jednego dnia widzi jak Sakura jest wściekła na Sasoriego i Sasuke, a drugiego śpi razem z Skorpionem na trawie. Stojąc tak nad nimi i rzucając cień na ich twarze naprawdę go to zastanawiało. Oprócz tego myślał nad tym czy może ich obudzić czy raczej poczekać aż sami wstaną? Zdecydował się nie psuć im tej chwili.
Po za tym prędzej czy później Sasuke wyjdzie i jemu się raczej to nie spodoba. Ostatnimi czasy zdążył również zauważyć zainteresowanie swojego młodszego brata względem jego uczennicy. Cieszył się, że znowu zaczyna wracać do swojego starego „ja”, lecz wygląda na to, że Sakura już go nie kocha i teraz jest zauroczona Skorpionem.
Obrócił się na pięcie i wolnym krokiem udał się w stronę świątyni. Powinien dzisiaj przygotować trening dla Sakury. W końcu przyszła tutaj trenować. Musi podszkolić swoje umiejętności uwolnienia ognia, gdyż topór, którego ma używać tego wymaga.
Po wejściu do świątyni od razu zobaczył Sasuke, który najwidoczniej rozglądał się nieco rozdrażniony po pomieszczeniu.
- Gdzie oni są? – syknął młodszy Uchiha.
- Kto? – Itachi wyrwany z zamyślenia na początku rzeczywiście nie wiedział o kogo chodzi Sasuke, lecz zaraz po przyswojeniu informacji zdał sobie z tego sprawę.
- Sasori i Sakura.
- Są na zewnątrz. – powiedział tylko życząc szczęścia tamtej dwójce.
Jego brat minął go i biegiem ruszył w stronę wyjścia.
Starszy Uchiha uśmiechnął się pod nosem, po czym zaraz nakierował swój kurs na przejście za wielkim posągiem buddy. Będąc tam zszedł powoli po schodach, prowadzących do prawdziwych egipskich ciemności.
~*~
Tuż obok ogromnego ptaka ulepionego z gliny Deiadry leciał ogromny kryształowy smok zrobiony z tworu lodu Nico. Był on monumentalny i siał postrach wśród okolicznych osad nad którymi przelatywali. Chłopak był najwidoczniej z niego bardzo dumny, bo unosił głowę ku górze, patrząc z pogardą na białego ptaka. Blondyn choć urażony udawał, że tego nie widzi i pewnie siedział na czele swego dzieła. Kisame przyglądał się temu z niemym rozbawieniem, czekając, aż któryś w końcu zacznie kłótnie. Za to Hinata i Nishi zawzięcie rozmawiały na białym tworze Deidary. Nico oczywiście był obrażony, że jego siostra nie siedzi razem z nim na smoku.
- Założę się, że mój smok wkrótce wyprzedzi tą ptaszynę i zostawi ją w tyle jak tak dalej pójdzie. – zapowiedział dumnie bliźniak. – Co? Paliwa w dupie zabrakło?
Deidara uśmiechnął się niemal psychopatycznie.
- Chcesz się przekonać, konusie? Ten twój gad nie ma szans z moją sztuką!
- Phi! To nazywasz sztuką? To nic innego jak jakaś marnie pozlepiana glina! Spójrz lepiej na to! Ten smok to sztuka!
- Co ty wiesz o sztuce?! – wydarł się na cały głos nie mogąc tego wytrzymać. Jakiś knypek śmie żartować z jego artystycznego punktu widzenia.
Kisame śmiał się pod nosem. Tylko na to czekał. Wreszcie będzie działo się coś ciekawego.
- Ej, chłopcy uspokójcie się. – powiedziała Hyuuga, wiedząc, że to może doprowadzić do poważnych szkód i opóźnienia.
- Właśnie! – poparła ją Nishi.
- Dajcie im spokój. – Usłyszały spokojny głos Kisame, zabarwiony nutą rozbawienia. – Niech sami rozstrzygną swoje sprawy.
- Mistrzu! – Oburzyła się Hinata. – Ciebie to bawi!
- A jak ma nie bawić? Tylko spójrz na nich! Dwoje durnych istot walczących właściwie o nic.
- Sam jesteś durny! – wykrzyknęli niemal w tym samym momencie.
Wzrok Kisame momentalnie się zmienił na zimny, lecz na twarz pozostał uśmiech, co wspólnie dawało efekt niezbyt miły oku.
- Lepiej się uciszcie. – powiedział mrożąc tym samym wszystkich wokół, po za Deidarą. – Inaczej mogę dołączyć do zabawy. – I choć nadal się uśmiechał to już wszyscy wiedzieli, że gość nie żartuję.
- Nico ryj! – krzyknęła Nishi, czując zażenowanie zachowaniem brata. Ten natychmiastowo umilkł, nie tylko przez groźbę siostry. Trzeba było przyznać, że nie na darmo Kisame Hoshigaki ma te straszne przydomki. Już samą obecnością wzbudza strach, pomimo ciągłego uśmiechu goszczącego na jego twarzy oraz wyrażania się w sposób grzeczny.
- Deidara proszę! – Hinata także nie chciała, aby jej mistrz się wściekł.
Obaj odwrócili się od siebie i znów patrzyli na rozpościerające się przed nimi niebo, jedynie czasem rzucali sobie ukradkiem nienawistne spojrzenia.
~*~
Znajdowała się w ciemnej sali, wyłożonej kamiennymi, ciemnymi płytami. Pomieszczenie to jedynie oświetlały jakieś pięć pochodni oraz padający od wejścia snop światła naturalnego, które jednak zaraz zostało zamknięte przez Sasuke. Nic tu się nie znajdowało, oprócz nich rzecz jasna. Pustka. Podłoga była zimna tak bardzo, że Sakura (która miała bose stopy) drżała z zimna.
Itachi zniknął gdzieś w ciemnościach i długo się nie pokazywał, a ona, Sasuke i Sasori czekają tu na niego i marzną jak jacyś idioci.
- Następnym razem zakładam buty. – zadeklarowała Haruno, co chwilę przystępując z stopy na stopę.
Uchiha i Akasuna przyznali jej rację skinięciem głowy.
Wtem usłyszeli kroki. To był oczywiście Itachi. Powoli światło zaczęło oświetlać jego sylwetkę. W dłoni trzymał ogromny topór na około metr pięćdziesiąt i szerokości ostrza równo metr. Ostrze miało koliste wcięcie, które ciągnęło się aż do połowy i ognisty wzór, który ciągnął się otaczając wcięcie, a z drugiej strony rączki wystawały ostre zęby. Trzymadło miało owinięte bandażem.
Wszyscy spojrzeli zdumieni na ogromną broń trzymaną przez Itachiego.
- Ja mam nosić takie coś? – Jako pierwsza odezwała się Sakura, prawie mdlejąc na widok wielkości siekiery.
- Sądzę, że coś wykombinujemy. – Itachi uśmiechnął się lekko, co jednak nie uspokoiło Haruno.
- To jest ogromne!
- Tak, tak. Nie martw się. Zanim zaczniesz z tym trening mocno poćwiczymy uwolnienie ognia.
- Po co? – Zdziwiła się.
- Aby władać ostrzem, które jest stworzone do elementu ognia, trzeba dobrze ten element opanować.
- No racja…
- A teraz panów zapraszam na górę, a ja i Sakura zaczniemy trening.
Sasuke i Sasori z ociągnięciem ruszyli schodami na górę, zostawiając Itachiego i Sakure samych w pomieszczeniu. Haruno spojrzała się pytająco w stronę starszego Uchihy.

- No to zaczynamy! Nauczę cię dzisiaj kilku przydatnych technik!
Dwa posty w tym samym miesiącu? I to w Lutym, który liczy dwadzieścia osiem (dziewięć) dni!
I JESZCZE TAKI DŁUGI *____*
No czy nie jesteście ze mnie dumni? No sami powiedźcie !
No to pozdrooo i życzcie weny, żebym może was jeszcze 28 (że lutego) raczyła powitać 28 (że rozdziałem xD) (jakby się fajnie złożyło xD), ale tak chyba sobie myślę, że to tylko marzenia ;______;

10 komentarzy:

  1. To było takie KAWAIIIII!!!!
    SasoSaku! Kocham ten paring!
    Trochę się na czekałam i było warto!
    Czekam na więcej. Życzę dużo, dużo, dużoooooo weny!
    Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału. Sayonara!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... SasoSaku! Doczekałam sie! jej! Życzę dużo weny! Pa! I pisz sybciusio!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo... SasoSaku! Doczekałam sie! jej! Życzę dużo weny! Pa! I pisz sybciusio!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co.....gdzie dalej..??!!!!!/....zrobiło się ciekawie...Na początku miał na to wyjebane, jednak jestem ciekawa co będzie dalej(tak jak Kakashi xD) ....ty parów, chcę więcej ..;____; ....Wracając do rozdziału...spodziewasz się takiej reakcji, ale miód malina xDDD .. I scenaka SasoSaku taka >.<..yyy tak wiesz, aż nie mogę jej opisać.. xD
    Starrk: Była taka słodka, taka, taka...ja też nie mogę jej opisać...-,-
    Widzisz....Więc Itachi i jego "główkowanie" ...obudzić ich czy nie obudzić o to jest pytanie...albo..."Gdzie oni są" ...No ale kto??..no nwm.....na serio, wraca od Sakury i Sasoriego, po prostu Itaś jest the best i jest main xD...
    Starrk: Uroczyście przechodzę do misji Hinaci i Kisame, więc przechwalanie Deia i Nico, o sztukę to po prostu...aż nwm, jak to ubrać w słowa xD
    Ta...xD...To teraz..yhmm... Sasori do Sakurcie zły ton...spalić go ...spalić...nie no później odpokutował swe grzechy xD. I ten topór Sakury to niezłe ziółko..
    Starrk: Od razu Marycha XDDDD
    A czemu nie xDDD. Jak kto woli. No i proszę o scenkę Die Hina i na tej jakże ciekawej misji ich xDDD..No i więcej scenek takich jak SasoSaku to będę cb wielbić xDDDD



    Pozdrawiam i życzę dużooooo weny na następne rozdziały ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, wiesz, że jak się strasznie cieszę, to jestem w stanie rzucić telefonem w ścianę lub rozwalić sobie głowę?
    Przestań pisać takie słodkie SasoSaku, bo nie dość, że się posikam ze szczęścia, to jeszcze rozwalę sobie głowę ;-;
    Lub telefon i nie wiem co gorsze...
    Sasuke to taka ciota XD
    PRZESZADZA MI W MOJEJ WIZJI
    W ogóle to Sasori strasznie mnie zdenerwował :c
    Co on ma takie serce z drewna XD
    Pipka z niego. Potem ona jeszcze przyszła go przepraszać XDD
    A potem też z niego pipka, bo jej nie pocałował.
    Mały. Rudy. Kutas.
    Dei ma przecież bardzo fajniejszego ptaszka (z gliny, oczywiście) i sztukę też ma fajną, co oni chcą ;-;
    Ejej, fajny masz TOPÓR.
    Dobra, ja idę i nie przesyłam głupoty (prawie jak wenera). Żegnam się szczerze i wielce! Bywaj! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. SUUUUPERRRR nie mogłam się doczekać!!! Jesteś genialna <333 czekam na następną

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie *///* Grimmjow, mam nadzieję że postarasz się żeby Natuśka w marcu dodała trzy długie rozdziały c; Czekam na następny rozdział </33

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy następny rozdział ? :) świetne opowiadane :)

    OdpowiedzUsuń
  9. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU!!!!!!!!!!!!

    SASORI I SAKURA RZĄDZĄ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    ^.^

    OdpowiedzUsuń
  10. zakochałam się w twoim stylu pisanie *_* czekam na jeszcze!!! :3

    OdpowiedzUsuń