Rozdział, wiem, że długo się nie pojawiał i źle mi idzie pisanie go i dlatego mam dla was pewny dodatek w postaci one-shota o tzw. życiu Kisame i Shiro, a właściwie Shiro no, kiedy jeszcze żyła.
~*~
Dzień zapowiadał się pięknie. Słońce już od rana przygrzewało, a na niebie nie widać było żadnej chmurki. Gałęzie drzew leniwie szumiały, a ptaki ćwierkały tuż pod oknem pokoju Shiro, która właśnie wstała.
Do jej pokoju wpadał snop światła, który obudził dziewczynę.
Wstała, nawet nie zamierzając pościelić łóżka i szybkim krokiem, a wręcz w podskokach skierowała się do pokoju Kisame, gdzie on przy zasuniętych zasłonach nadal miło spał.
- Wstawaj śpiochu, szkoda dnia! - Wykrzyknęła radośnie, na co jej mistrz mruknął coś pod nosem i z powrotem poszedł spać. Zdenerwowana Shiro podeszła do zakrytego okna i pociągnęła za zasłony.
Do pokoju w jednej sekundzie wlało się światło rażąc swoim blaskiem Kisame. Syknął i zakrył się szczelniej kołdrą, jednak Shiro zaraz ją z niego ściągnęła. Rekin spojrzał się na nią spod przymrożonych oczu powoli przyzwyczajając się do światła. W końcu, kiedy w pełni je otworzył, Shiro aż zobaczyła tą chęć mordu. Jednak ona jak zawsze to ignorowała i jedynie uśmiechała się na swój sposób.
- Dzień dobry. - Przywitała się, a on jak zawsze ulegał jej czarowi i udając, że po prostu jest zmęczony i to dlatego jej odpuszcza, odpowiedział jej to samo. Potem oboje poszli do kuchni zaczynając przygotowywać śniadanie.
- Nie starczy składników na obiad, pójdziesz na zakupy Shiro? - Bardziej stwierdził niż spytał.
- Oczywiście, może kupić rybę? Hę? Co ty na to? - Spytała z diabelskim uśmiechem. Żyłka na czole Kisame zaczęła pulsować.
- Może już idź do tego cholernego sklepu?! - Chyba wydarł się na całe miasteczko.
- Fju, fju ktoś wstał lewą nogą. - Odparła rozbawiona szybko umykając mistrzowi do swojego pokoju.
Tam przebrała się w swój codzienny strój. Czarną, długą bluzkę i również czarne spodenki. Przy wejściu założyła klapki i zabrała jeszcze z komody pieniądze z torebką na zakupy.
- Wychodzę! - Krzyknęła i wybiegła z domu.
Biegła tak, aż w końcu ujrzała porozstawiane stragany. Długo szukała odpowiednich składników. Jednych po prostu nie mogła znaleźć, a inne jakościowo nie były zbyt dobre. Kupiła dużo grzybów! Będzie zupa grzybowa! I na drugie danie kupiła łódka kurczaka. Ziemniaki powinny jeszcze być.
Wracała już wolno. Napawając się każdą chwilą i każdym oddechem.
Słońce oświetlało jej bladą cerę, a ona wygrzewała się w nim niczym kotka. Było dzisiaj naprawdę ładnie. Lubiła taką pogodę.
- Shiro! - Na dźwięk swojego imienia odwróciła się gwałtownie i ujrzała chłopaka o ciemnych blond włosach i czekoladowych oczach.ubrany w jakąś czarną znoszoną bluzę i dresy.
- Kuro! - Dziewczyna puściła naraz rzeczy i rzuciła się chłopakowi w ramiona. Kuro objął dziewczynę wdychając zapach jej czarnych włosów, które myła szamponem o zapachu jabłka.
- Długo cię nie było. - Powiedziała wtulając się w jego umięśniony tors.
- Byłem na misji, trochę się niestety przedłużyła. A jak u tego starego pryka? - Wyszczerzył się
- Kisame ma się dobrze - Odparła - Właśnie byłam na zakupach.
- Może ci pomóc? - Bez jej przytaknięcia wziął dwie torby i razem ruszyli w stronę domu Kisame.
Całą drogę rozmawiali, aby zapełnić ten tydzień, w którym się nie widzieli.
Kiedy doszli do furtki odebrała od niego torby i pożegnała się.
Wchodząc do domu była bardziej rozpromieniona niż rano, jednak jej mistrz jakoś się tym nie przejął, gdyż zawsze taka była.
Od razu położyła w kuchni zakupy i przysiadła do stołu, gdzie już podane były naleśniki i kakao. Zaraz wysmarowała placek dżemem truskawkowym.
- Długo ci to zajęło. - Zauważył.
- Po drodze spotkałam Kuro. - Odpowiedziała zajadając się naleśnikiem.
- Kuro?! - Jego oczy momentalnie zabłysły złością. - Wiem, który to...!
- Wyluzuj, wyluzuj... - Powiedziała uśmiechając się pod nosem. - Robimy dziś trening?
- Czemu nie? Jak zjemy śniadanie, to zabierzemy się na obiad i możemy iść.
Po zjedzeniu wyjęli z torby zakupy. Kisame zabrał się za zrobienie zupy, a Shiro za drugie danie.
Potem oboje przebrali się w stroję do ćwiczeń i wyszli na pole treningowe. Tam rozpoczęli sparing.
~*~
Po treningu rozsiedli się wygodnie na trawie wystawiając swoje twarze ku słońcu.
- Ten Kuro... - Mruknął Kisame - Traktujesz go inaczej niż innych chłopaków.
Shiro spojrzała się na niego zdziwiona, a po chwili się uśmiechnęła.
- Tak! Bo go kocham!
Kisame spojrzał się na nią i jego spojrzenie stało się smutne, co bardzo ją zdziwiło. Rzadko miał taką minę.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę się - Odparł uśmiechając się lekko - Ale nie podoba mi się, że muszę oddać komuś moją, małą Shiro. - Zmierzwił jej włosy, na co ona się także uśmiechnęła.
- Nie oddajesz mnie nikomu. - Przytuliła się do niego. - Zawsze będę twoją małą Shiro.
I tak spędzili resztę dnia siedząc na trawie. Kisame opowiadał jej bajki jak to w zwyczaju miał, kiedy była mała...
~*~
(Włączcie sb muzyczkę ^_^ : KLIK )
Shiro około dwudziestej drugiej siedziała już w łóżku. Prawie zasypiała.
Rozbudziło ją pukanie w szybę. Otworzyła oczy przecierając je lekko i ujrzała za szybą Kuro. Szybko podeszła do okna i je otworzyła. Zawsze tak robił. Wpraszał się do jej pokoju i zostawał tam, aż do rana i oczywiście przed obudzeniem się Kisame już go nie było. Dokładnie miesiąc temu podczas jednej z takiej nocy zrobili to. On nawet tego nie proponował. To była ona. Była gotowa.
Otworzyła okno i do środka wparował Kuro. Przytulił ją do siebie znów czując znajomy zapach. Po miłym przywitaniu oboje usiedli na łóżku. Patrzeli sobie w oczy jakby zahipnotyzowani sobą. Nigdy jakoś tak ze sobą nie gadali o cukierkowych sprawach takich jak "Stęskniłam się" czy "Kocham cię". To czyny mówiły za nich. Złapał ją za dłoń nie spuszczając z niej oczu. Przybliżył się i delikatnie ją pocałował. Oboje oparli się o swoje czoła. To była idealna chwila. Nie liczyło się dla nich nic innego. Teraz byli tylko oni.
- Wiesz Shiro...
- Hmmm?
- Ja chciałbym z tobą być na poważnie.
- Przecież jesteś. - Odparła rozbawiona.
- Ale... - Zatrzymał się na chwilę patrząc się jej głęboko w oczy. - Chodzi mi o ślub. - Wyciągnął z kieszeni łańcuszek w kształcie koła, podzielonego na dwie części. Czarną i białą. - Może to nie jest pierścionek, ale... Wyjdziesz za mnie?
Shiro zdziwiona wytrzeszczyła oczy, a po chwili uśmiechnęła się szeroko.
- Nie pytaj się mnie o tak oczywiste rzeczy głuptasie! Zakładaj mi ten naszyjnik.
Kuro wyszczerzył się i zaraz Shiro wzięła rękoma włosy z karku, a chłopak szybko zapiął jej wisiorek.
Potem oboje się położyli na łóżko przytuleni do siebie i naćpani szczęściem.
- Kuro, a chciałbyś mieć ze mną dzieci? - Spytała
- No pewnie! - Odparł uśmiechnięty - Chcę mieć z tobą piątkę dzieci. Dwie dziewczynki i trzech chłopców. Chłopcy będą broniły dziewczynki, ja będę chodził na misję, a ty będziesz zajmowała się domem i jak będziesz chciała to będziesz wychodziła na misję z Kisame, wtedy ja się zajmę domem, będziemy dzielić się obowiązkami. Ten stary pryk pogodzi się, że jesteśmy razem i będzie odwiedzał swoje wnuczęta i będziemy żyć długo i szczęśliwe, aż cholera dożyjemy swoich pra, pra, pra wnuków!
Shiro roześmiała się po tej wypowiedź i pocałowała go.
- Muszę to zobaczyć na własne oczy. Jakie jeszcze masz plany?
- Pewnie zamieszkamy tutaj, bo stary pryk cię nie puści, wybudujemy pokoje dla dzieci. Będziemy rankiem chodzić na zakupy, a po obiedzie będziemy odbywali trening z naszymi dziećmi, a wieczorem wszyscy będziemy jedli kolację i opowiadali swój cały dzień.
- A jak nazwiemy nasze dzieci?
- Nazwiemy je w innych kolorach - Uśmiechnął się - Dziewczynka będzie nazywała się Aka, ta starsza, a ta młodsza Kiiro, najmłodszy z chłopców czyli ten średni z rodzeństwa będzie miał na imię Orenji, a starszy od niego to będzie Midori, a ten najstarszy to Ao.
- A co jeśli powiem, że możliwe, że Ao już jest?
- Co? - Wytrzeszczył oczy.
- Możliwe, że jestem w ciąży - Uśmiechnęła się, a chłopak zaczął się śmiać jak głupi.
- No nie! Jak cudownie! Shiro! - Przytulił ją mocno do siebie. - Boże. Jesteś dla mnie darem z nieba, wiesz?
- Wiem! - Odparła
~*~
Następnego dnia jak zawsze zniknął, podczas śniadania Kisame powiadomił jej o mieczach Kori i Mizu. Ucieszyła się i od razu się zgodziła na wyprawę. Tydzień później żegnała się z Kuro. Kazał jej uważać na Ao i na siebie. W końcu wyruszyła i... już nigdy nie wróciła.
~*~
Co do imion to słowniczek:
Shiro - Biały
Kuro - Czarny
Aka - Czerwony
Kiiro - Żółty
Midori - Zielony
Orenji - Pomarańczowy
Ao - Niebieski
OMG!!! To takie... no, takie zajebiste *O* Te zakupy... też bym chciała chodzić na takie zakupy xD Chociaż ja nie lubię grzybów... fuj >_< Oni zrobili TO xD Jestem ciekawa jak było... i gdzie xD Może przy jakimś wodospadzie, na łące, w łóżku czy pod prysznicem?? A może jeszcze gdzieś indziej?? *mina myśliciela*
OdpowiedzUsuńHoshi: Nie ma to jak zastanawiać się gdzie się ludzie ruchali, cnie?? xD
Jak możesz używać tak wulgarnych słów?? >_< Czego ja Cię uczyłam??
Hoshi: No... *ogląda zeszyty* Że mam mówić "ruchać" zamiast "kochać się" i takie tak gówna xD
O_O CO!? *wyrywa Hoshi zeszyt* Kurwa, musiałam być chyba jakaś naćpana xD No, ale wracam do rzeczy... to takie urocze, kiedy Kuro wkradł się do pokoju Shiro *o* I kiedy dowiedział się o jeszcze nienarodzonym synu... Ale taka smutna końcówka T^T No, po prostu... dlaczego?? T^T Od tego rozdziały z tymi mieczami (xD) zastanawiam się jak mogłaś zabić Shiro?? A teraz mam jeszcze jeden powód T^T To może tak na pociechę... jak będziesz miała trochę wolnego czasu to napiszesz jeszcze jedną część o losach Shiro i Kuro?? Takich wcześniejszych losach??
Wiem, że już to pisałam, ale napiszę jeszcze raz... to jest zajebiste ^_^
Pozdrawiam ;*
Moja droga, kochaniutka Werko, pierwsza rzecz:
UsuńCZEMU ĆPAŁAŚ BEZE MNIE T^T
Grimmjow: I beze mnie!
Po drugie: Mnie też boli, ale musiałam ją zabić, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że polubię Shiro...
I sama się nad tym zastanawiałam, aby dokładnie takie one-shot zrobić ^^ Nwm, kiedy, ale kiedyś muszem xD
Pozdrawiam ;*
~Natuśka-chan & Grimmjow
I znowu mój tel nie chce komentować wszystkiego ;-;
OdpowiedzUsuńZaraz się zabiję XD
Ej, a to było urocze w sumie.
Ale za smutne...
Biedna ;-;
I dziecko też biedbe ;-;
Kisame jak tata xd
Ale robić TO w jego domu... 0_0
Buuu... :'( Biedny Kuro :'( A zapowiadało im się takie szczęśliwe życie :'(
OdpowiedzUsuń