"Jedno słowo może zabić, drugie może dać nadzieje, ale trzecie czasami lepiej zostawić dla siebie."
Bonson/Matek - Mówią mi
Obudziła się zmęczona i obolała. Nie dość, że w dzień musi
nieść te cholerne miecze, to teraz musi jeszcze spać na twardej ziemi. Wstała i
zlustrowała wzrokiem jej najbliższy teren. Wokół niej rozpościerał się ogromny
las liściasty, korony były tak gęste, że słońce ledwo się przez nie
przedzierały. Jedynie nieme przebłyski docierały na samo dno.
Jej mistrz już siedział pod drzewem i najwyraźniej od
dłuższej chwili nie spał.
- Możemy ruszać? – spytał jak zawsze ze swoim uśmiechem.
- T-tak – odparła nieco rozkojarzona, jednak wkrótce
ruszyła za nim.
- Dzisiaj będziemy na miejscu. W wiosce gorących źródeł.
Tam zostaniemy na noc i wypoczniemy, a następnego dnia z rana atakujemy ich
siedzibę, rozumiesz?
- Pewnie! – odparła i widząc, że Kisame przyśpieszył zrobiła
to samo.
~*~
Była właśnie w stołówce. Jadła zrobioną przez siebie
jajecznicę, a właściwie dłubała w talerzu. Nie podobało jej się zachowanie
Sasoriego. Coś ukrywał i nie chciał jej tego powiedzieć. Była ciekawa tego i
jego zachowania. Nie kłócił się z nią, nie dokuczał jej, nawet jak wyzwała go
od „Pinokia” to nic nie zrobił. Był tym
niewzruszony. W końcu dała sobie spokój, ale jego zachowanie bardzo ją…
martwiło…? Chyba tak to można nazwać…
Spojrzała na talerz i w końcu postanowiła wreszcie zjeść
jego pojemność.
Po dziesięciu minutach był opróżniony, wstawiła go do
umywali. Nie chciało jej się myć, a znając życie zrobi to Konan. Trochę chamsko
z jej strony, ale dziś naprawdę nie miała ochoty.
Wyszła ze stołówki i skierowała się do swojego, a właściwie
Sasoriego pokoju.
Chłopak jak zawsze montował coś przy jakiejś lalce.
Skupione oczy i słodkie kitki. Nadal uśmiech wstępował jej na twarz, gdy je
widziała.
Usiadła na łóżko i kątem oka zerkała na skorpiona.
Czy on może chce wprowadzić w życie jeden ze swoich
diabolicznych planów? A może właśnie go knuje? Przecież ktoś taki jak cichy
Sasori nie istniał i nie istnieję!
- Co mi się tak przyglądasz? – Aż pisnęła słysząc jego
głos. -Coś nie tak?
- Lepiej ty mi powiedz.
Odwrócił się w jej stronę nieco zdziwiony i jak widać
domagał się odpowiedzi.
- Bo jesteś ostatnio jakiś dziwny… Nie kłócisz się ze mną…
i w ogóle…
- To muszę się z tobą kłócić, aby być normalnym? – odparł
rozbawiony.
- Nie o to chodzi! Wczoraj nazwałam cię „Pinokio”, a ty nic
sobie z tego nie zrobiłeś... Jak nie Sasori.
Wzruszył ramionami. A jego radość momentalnie znikła i
pojawiła się znowu ta obojętność.
- Nie mam ochoty już na te gierki.
- Jakie gierki?
- Po prostu, zabawa już minęła, a ja jestem zmęczony…
Dlatego już się nie kłócę, robiłem to tylko po to, aby umilić sobie czas.
Zdziwiła ją ta wypowiedź i nie wiedzieć czemu, ale
zabolała. A nie powinna… Bo ta wypowiedź nawet nie miała jej zranić, a ona
głupia się teraz tak czuje. Wzięła głęboki oddech.
- Idę na stołówkę.
Wyszła zostawiając lalkarza samego.
~*~
Hinata i Kisame zatrzymali się w hotelu, było dopiero
południe, a więc Hinata wybrała się na mały spacerek. Pogoda tutaj była
idealna! Słońce świeciło na samej górze, lecz co chwilę wiał przyjemny
wiaterek, a chmury raz na jakiś czas sunęły powoli po niebie.
Przyglądała się różnym straganom, jednak jej spokój został
przerwany przez jej dobrze znany krzyk.
- Chcę mi się jeść!
Aż podskoczyła słysząc to. Odwróciła się i jej oczom ukazał
się On. Patrzył się na nią równie zdziwiony co ona na niego, jednak w końcu
doskoczył do niej i objął ją.
- Hinata!
- N-Naruto-kun? –Wydusiła z siebie i po chwili wszystko
było zamazane, a ona cała czerwona osunęła się w ramiona zdziwionego
Uzumakiego.
Bardzo fajne opowiadanie :) Mimo, że rozdział jest tak krótki to jest bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńPozdrooo ;*
Konan przynieś, Konan wynieś, pozamiataj, a przy okazji możesz też pozmywać <3
OdpowiedzUsuńSasori, nie rań, odezwij się w końcu do niej, bo ja nie dam rady tak żyć ze świadomością, że paring, który tak bardzo mi się nagle spodobał nie idzie do przodu ani o krok.
No rusz się, facetem jesteś!
Ej...
Kisame x Hinata
Ahahahahahahaaahaahahah <3
NO
A tu nagle Naruto...
Pewnie na ramen szedł.