środa, 22 maja 2013

12 rozdział

"Słabością każdej mądrej idei jest to, że sta­rają się reali­zować ją głupcy."
Marek Hłasko 


 Hinata zastanawiała się co u Sakury?
Gorzej z nią. Nie widziała jej jednego dnia i już się o nią martwi. Sakura umie zadbać o siebie i ona też!
A więc dlaczego ciągle chodziła za Deidarą? Bo bała się, że zaraz ten zboczeniec (czyt. Hidan) ją znajdzie? Tak, to chyba to… Po za tym członkowie Akatsuki wydają się być niebezpieczni, a ona jeszcze nie umie się obronić tak jak Sakura. Chociaż sama wiedziała, że Haruno tak naprawdę udaję tylko silną. Ona także powinna udawać.
Leżała teraz na łóżku i gapiła się w sufit, rozmyślając nad tym. Jej czarne włosy rozlewały się falami po poduszce, a białe oczy bacznie obserwowały teraz poczynania jakiejś muchy.
- Coś się stało? – Z przemyśleń wyrwał ją głos blondyna. Zakrył jej ten piękny sufit swoją twarzą i jak zawsze uśmiechał się szeroko. Blond włosy były tak długie, że końcówki dotykały jej twarzy, a może on był za blisko? Niebieskie oczy za to świdrowały jej śnieżne. Dziewczyna poczuła, że się rumieni.
- Nie nic…                                   
- Wiesz… Chyba będzie trzeba powiedzieć Kisame, żebyście zaczęli wasz trening.
- A no tak…                  
Oboje wstali i zaraz wyszli z pokoju. Deidara ruszył w stronę lokum Kisame, a zaraz za nim Hyuuga. Zapukali, a po chwili w drzwiach ujrzeli Rekina (nie mogłam się powstrzymać XD).
- Dzień dobry. - przywitał się grzecznie, co z jego strasznym uśmiechem dało nieco przerażający efekt.
- Wiesz, że masz trenować Hinate?
- Tak coś o tym słyszałem…
- Może mógłbyś już zacząć?
- Nie ma sprawy - odparł natychmiastowo. Pewnie nie miał nic do roboty i to było jedyne wyjście by nie zanudzić się na śmierć.
Kisame na chwilę wszedł do pokoju, a po chwili wyszedł ze swoim wielkim mieczem lub raczej tasakiem w wersji level hard zawiniętym w bandaże.
- Możemy ruszać… - rzekł pokazując szereg bialutkich zębów, a może raczej kłów?
Hinata skrzywiła się widząc jego uzębienie. Dlaczego nie może mieć normalnego człowieka za trenera?! Czy to naprawdę musi być jakaś ryba?! Szła za nim zdołowana, nawet nie zauważyła, kiedy Deidara skręcił do swojego pokoju. Razem ze swoim mistrzem kierowali się na górę, a dokładnie na drugie piętro! Tam też znajdowała się sala.
- Masz jeden dzień straty. – powiedział, gdy doszli.
- Co?
- Itachi już trenował Sakure.
- Skąd wiesz?
- Spójrz. – Wskazał na salę, która była cała poobijana. Z podłogi został ledwie jeden mały skrawek, reszta była wypalona lub rozgnieciona. Z sufitem i ścianami nie było lepiej. Widać było, że ktoś tu sobie poważnie walczył.
Hinata zacisnęła pięść. Sakura już wczoraj się tak bardzo starała, a ona żartowała sobie z Deidarą.
Tylko ta jedna rzecz sprawiła, że Hyuuga była zdeterminowana na trening. O nie! Nie pozwoli, by Sakura sama się tak mocno starała! Od teraz będzie ciężko trenować!
- Pokaż mi swoje umiejętności… - rzekł uśmiechnięty.
Hyuuga włączyła byakugana i przyjęła pozę do walki. On na pewno nie jest osobą, przed którą miałaby powstrzymywać swoje umiejętności. Po za tym to sprawdzenie jej siły. Musi mu pokazać, że nie jest słaba.
- Nie masz żadnej broni? – zapytał nagle.
- Nie.
Westchnął. Chyba mu to przeszkadzało…?
- To bardzo wielka szkoda… Zwłaszcza, że wolałbym, gdybyś jakąś miała.
- Co masz na myśli?
Kisame wyjął zwój i przywołał dwa miecze. Oba były katanami i oba miały rękojeść w tym samym kolorze: niebieskim. Ostrza były idealnie wykute i tak wyczyszczone, że można by było się w nich przejrzeć. Rzucił je w stronę Hinaty.
- Nauczę cię nimi walczyć.
Hinata niepewnie wzięła do rąk miecze. Spojrzała się bezradnie na Kisame. Ona nawet nie umiała porządnie się ustawić!
~*~
Minął chyba cały dzień. Tak się zdawało Hinacie. Stała lekko się chwiejąc. Te miecze były cholernie ciężkie! Jak niby ma nimi walczyć? Była już zmęczona. Nogi jej się trzęsły, a ręce odpadały!
- Nieźle ci szło jak na pierwszy raz. Dobrze zrobiłem dając ci je.
- Tak sądzisz?
Hyuuga opuściła miecze i rozprostowała palce, które zdrętwiały od ściskania rękojeści. Były całe czerwone. Westchnęła. Trening z nim okazał się być mega trudny, gdyż jaśnie pan Kisame już od początku traktował ją jak przeciwnika nie dając żadnych forów. Chyba, że jej dawał, a ona głupia jest za słaba.
Opadła na ziemię i spojrzała się w stronę drzwi, w których czekał Deidara.
- Dobrze się spisałaś – Podszedł do niej i ukląkł do niej tyłem.
- Co ty robisz?
- Wsiadaj. W takim stanie nawet nie dojdziesz do pokoju…
Hinata nie pewnie weszła na plecy Deidary i dała się nieść, aż do pokoju. Plecy Deidary były bardzo ciepłe, a włosy (na których leżała) mięciutkie. Przymknęła oczy i nawet nie zauważyła, kiedy weszli do pokoju. Blondyn położył ją delikatnie na łóżku. Dziewczyna już prawie zasypiała, tak więc położył ją i przykrył kołdrą.
Przez chwilę wpatrywał się w jej twarzyczkę. Była całkiem ładna. Przybliżył się do niej i delikatnie odgarnął kosmyk włosów z jej buzi. Zaczął się zbliżać i już prawie… Był tak blisko… Tak blisko…
- Deidara! Robimy imprezkę! – Do jego pokoju wparował Hidan, a za nim zalany Sasori.
Blondyn oparzony odskoczył od Hyuugi i wylądował na podłodze.
- Pojebało?! – wrzasnął, a po chwili spostrzegł jedną bardzo ważną rzecz. – Sasori ty pijesz?! Jak to możliwe?!
- Wkurzyła mnie ta małpa, tak więc wyszedłem sobie i wypiłem kilka kieliszków z Hidanem… - Jego język plątał się niemiłosiernie, jednak Deidara zdołał wychwycić to zdanie. „Ta małpa”  to pewnie Sakura… Co ona znowu mu zrobiła? Lub raczej co on zrobił jej, że ona musiała zrobić mu coś, że on teraz wylądował u niego w takim stanie.
- Ale my chyba przeszkodziliśmy – rzekł uśmiechnięty Hidan.
- Niby w czym?! – Oburzył się blondyn i już wypychał chłopaków. –Wynocha mi z tond, pijacy!
- Chodźmy, Sasori! On nie zasługuje na błogosławieństwo sake, które zesłał nam Jashin!
Wyszli, a Deidara jeszcze chwilę patrzył się zdezorientowany na dwójkę. Może by powiedział o wszystkim Sakurze…? Nie… I tak go opieprzy.
~*~
Haruno zaczynała się niecierpliwić. Dlaczego tego downa tak długo nie było?! Pokłócili się jakieś dwie godziny temu i jeszcze nie wrócił! Był już wieczór i nie chciała aby się jej wpakował do łóżka, dlatego nie chciała iść spać i cierpliwie czekała na jego powrót. Taa… Cierpliwie… Pomijając fakt, że Haruno z nudów już przegrzebała połowę jego rzeczy.
Jednak teraz już była na tyle znudzona i zła, że wyszła z pokoju w celu znalezienia Sasoriego. Krzątała się po korytarzach w tą i z powrotem. Jezu. Ona już chyba tysiąc razy tędy przechodziła.
Mimo wszystko nie mogła go nigdzie znaleźć. Lider mówił, że nie wysłał go na misję, a więc gdzie. Tak się zastanawiając szła obok pokoju Hidana. Usłyszała jego śmiech i… To niemożliwe….
W trybie natychmiastowym wparowała do pokoju.
Widok przekroczył jej najśmielsze oczekiwania.
Hidan i Sasori pili sake i przy tym śmiali się, nawet gdy Haruno weszła stylem „Z buta wjeżdżam”, nic sobie z tego nie zrobili.
- Ej wy!
- O przyszła Sakura-chan! – zawołał uradowany Hidan. –Chodź! Dołącz!
- Odpuszczę sobie tą przyjemność… - Podeszła do Sasoriego i złapała za jego ucho ciągnąc do drzwi. Wyszła z pokoju nadal, ciągnąc za sobą skorpiona. Ale była wkurzona! No to teraz jej furii nie opanuję nikt!
- Ałć! To boli! Puszczaj…! – Złapał z jej nadgarstek, a Haruno puściła jego ucho. Odwróciła głowę i natarła na niego nienawistnym spojrzeniem.
Akasuna spojrzał się w jej oczy. Mimo to dziewczyna nie odwróciła wzroku, wręcz przeciwnie. Patrzyła jak zahipnotyzowana w czekoladowe oczy Sasoriego. Nagle złość z niej wyparowała, a nogi się pod nią ugięły.
„Cholera” - Zaklęła w myślach. – „Dlaczego on ma takie fajne paczadła?!”
Jeszcze przez chwilę tak się w nie patrzyła, aż w końcu oprzytomniała. Potrząsała głową, aż w końcu poczuła się lepiej.
- Idziemy do pokoju.
- Niech ci będzie… - Saso wstał i zrobił pierwszy chwiejny krok o mało co nie upadając, dzięki Sakurze jednak się tak nie stało. Wywróciła oczami.
- Rany, ale z tobą problemy.
Akasuna zignorował uwagę i lekko przymknął oczy.
- Tylko mi tu nie śpij!
I tak oto panna Haruno szła sobie podpierając prawie nieżywego Sasoriego. Dziewczyna co chwilę klęła pod nosem na chłopaka. W końcu zmęczona zauważyła, że jest koło gabinetu Obito… Jak się tam znalazła nie ma pojęcia…? Ale już niedługo pokój.
- Sakura? Co ty tu robisz? – Słysząc ten głos jej ciało przeszedł prąd. Odwróciła się by spojrzeć, czy aby to na pewni on. Tak. Nie ma wątpliwości… 
 

A miał być poświęcony całkowicie Hinacie... Jednak ja głupia nie zaplanuje nigdy nic sobie i o tak to wychodzi! 

5 komentarzy:

  1. CHOLERA ! Już myślałam że dokończysz T_T A ty nie! Głupi Hidan xD zalany Sasori o.O się porobiło xD Dobra dość krótka notka następną życzę sobie długusienką noteczkę -o- Pozdrawiam i czekam na next :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie dla ciebie przygotuje notkę na pięć stron XD. Sorka, że w takim momencie skończyłam, ale niestety troll musi być.
      Pozdrawiam ;****
      ~Natuśka-chan

      Usuń
  2. No, w końcu Hina wzięła się za siebie. <3 A co do sceny z prawie-pocałunkiem... Baka Hidan, baka Sasori! >/////<

    OdpowiedzUsuń
  3. Z buta wjeżdżam! Jak ja dawno tego nie słyszałam.
    No i końcówka. Czyżby spotkanie z Sasuke?

    OdpowiedzUsuń
  4. „Z buta wjeżdżam”!
    Też mam taki styl!
    Szczególnie, kiedy spóźnię się na lekcję xDDD
    Czyżbym usłyszała... CZEKOLADOWE oczy? *-----*
    I czyżby Sakurze spodobały się jego CZEKOLADOWE oczy?
    Deidara, co Ty wyprawiasz? ;-;
    Tracę wiarę, tracę wiarę...
    BOKSERKI
    Hinata z mieczem. Hinata z mieczem. HINATA Z MIECZEM.
    Jeśli już ma takiego nauczyciela to wędką powinna walczyć!
    Hidan <3
    Tak upić kolegę :c
    Dobra, spać!
    Sasori spać to znaczy xd
    Bo Sakura musieć gadać z Sasuke. Ran Nishi mieć nadzieja, że to on B|

    OdpowiedzUsuń