Hinata zastanawiała się co u Sakury?
Gorzej z nią.
Nie widziała jej jednego dnia i już się o nią martwi. Sakura umie zadbać o
siebie i ona też!
A więc
dlaczego ciągle chodziła za Deidarą? Bo bała się, że zaraz ten zboczeniec
(czyt. Hidan) ją znajdzie? Tak, to chyba to… Po za tym członkowie Akatsuki
wydają się być niebezpieczni, a ona jeszcze nie umie się obronić tak jak
Sakura. Chociaż sama wiedziała, że Haruno tak naprawdę udaję tylko silną. Ona
także powinna udawać.
Leżała teraz
na łóżku i gapiła się w sufit, rozmyślając nad tym. Jej czarne włosy rozlewały
się falami po poduszce, a białe oczy bacznie obserwowały teraz poczynania
jakiejś muchy.
- Coś się
stało? – Z przemyśleń wyrwał ją głos blondyna. Zakrył jej ten piękny sufit
swoją twarzą i jak zawsze uśmiechał się szeroko. Blond włosy były tak długie,
że końcówki dotykały jej twarzy, a może on był za blisko? Niebieskie oczy za to
świdrowały jej śnieżne. Dziewczyna poczuła, że się rumieni.
- Nie
nic…
- Wiesz… Chyba
będzie trzeba powiedzieć Kisame, żebyście zaczęli wasz trening.
-
A no tak…
Oboje wstali i
zaraz wyszli z pokoju. Deidara ruszył w stronę lokum Kisame, a zaraz za nim
Hyuuga. Zapukali, a po chwili w drzwiach ujrzeli Rekina (nie mogłam się
powstrzymać XD).
- Dzień dobry. - przywitał się grzecznie, co z jego strasznym uśmiechem dało nieco przerażający efekt.
- Wiesz, że
masz trenować Hinate?
- Tak coś o
tym słyszałem…
- Może mógłbyś
już zacząć?
- Nie ma sprawy -
odparł natychmiastowo. Pewnie nie miał nic do roboty i to było jedyne wyjście by nie zanudzić się na śmierć.
Kisame na
chwilę wszedł do pokoju, a po chwili wyszedł ze swoim wielkim mieczem lub
raczej tasakiem w wersji level hard zawiniętym w bandaże.
- Możemy
ruszać… - rzekł pokazując szereg bialutkich zębów, a może raczej kłów?
Hinata
skrzywiła się widząc jego uzębienie. Dlaczego nie może mieć normalnego
człowieka za trenera?! Czy to naprawdę musi być jakaś ryba?! Szła za nim
zdołowana, nawet nie zauważyła, kiedy Deidara skręcił do swojego pokoju. Razem
ze swoim mistrzem kierowali się na górę, a dokładnie na drugie piętro! Tam też
znajdowała się sala.
- Masz jeden
dzień straty. – powiedział, gdy doszli.
- Co?
- Itachi już
trenował Sakure.
- Skąd wiesz?
- Spójrz. – Wskazał
na salę, która była cała poobijana. Z podłogi został ledwie jeden mały skrawek,
reszta była wypalona lub rozgnieciona. Z sufitem i ścianami nie było lepiej.
Widać było, że ktoś tu sobie poważnie walczył.
Hinata
zacisnęła pięść. Sakura już wczoraj się tak bardzo starała, a ona żartowała
sobie z Deidarą.
Tylko ta jedna
rzecz sprawiła, że Hyuuga była zdeterminowana na trening. O nie! Nie pozwoli,
by Sakura sama się tak mocno starała! Od teraz będzie ciężko trenować!
- Pokaż mi
swoje umiejętności… - rzekł uśmiechnięty.
Hyuuga
włączyła byakugana i przyjęła pozę do walki. On na pewno nie jest osobą, przed
którą miałaby powstrzymywać swoje umiejętności. Po za tym to sprawdzenie jej
siły. Musi mu pokazać, że nie jest słaba.
- Nie masz
żadnej broni? – zapytał nagle.
- Nie.
Westchnął.
Chyba mu to przeszkadzało…?
- To bardzo
wielka szkoda… Zwłaszcza, że wolałbym, gdybyś jakąś miała.
- Co masz na
myśli?
Kisame wyjął
zwój i przywołał dwa miecze. Oba były katanami i oba miały rękojeść w tym samym
kolorze: niebieskim. Ostrza były idealnie wykute i tak wyczyszczone, że można
by było się w nich przejrzeć. Rzucił je w stronę Hinaty.
- Nauczę cię
nimi walczyć.
Hinata
niepewnie wzięła do rąk miecze. Spojrzała się bezradnie na Kisame. Ona nawet
nie umiała porządnie się ustawić!
~*~
Minął chyba
cały dzień. Tak się zdawało Hinacie. Stała lekko się chwiejąc. Te miecze były
cholernie ciężkie! Jak niby ma nimi walczyć? Była już zmęczona. Nogi jej się
trzęsły, a ręce odpadały!
- Nieźle ci
szło jak na pierwszy raz. Dobrze zrobiłem dając ci je.
- Tak sądzisz?
Hyuuga
opuściła miecze i rozprostowała palce, które zdrętwiały od ściskania rękojeści.
Były całe czerwone. Westchnęła. Trening z nim okazał się być mega trudny, gdyż
jaśnie pan Kisame już od początku traktował ją jak przeciwnika nie dając
żadnych forów. Chyba, że jej dawał, a ona głupia jest za słaba.
Opadła na
ziemię i spojrzała się w stronę drzwi, w których czekał Deidara.
- Dobrze się
spisałaś – Podszedł do niej i ukląkł do niej tyłem.
- Co ty
robisz?
- Wsiadaj. W
takim stanie nawet nie dojdziesz do pokoju…
Hinata nie
pewnie weszła na plecy Deidary i dała się nieść, aż do pokoju. Plecy Deidary
były bardzo ciepłe, a włosy (na których leżała) mięciutkie. Przymknęła oczy i
nawet nie zauważyła, kiedy weszli do pokoju. Blondyn położył ją delikatnie na
łóżku. Dziewczyna już prawie zasypiała, tak więc położył ją i przykrył kołdrą.
Przez chwilę
wpatrywał się w jej twarzyczkę. Była całkiem ładna. Przybliżył się do niej i
delikatnie odgarnął kosmyk włosów z jej buzi. Zaczął się zbliżać i już prawie…
Był tak blisko… Tak blisko…
- Deidara!
Robimy imprezkę! – Do jego pokoju wparował Hidan, a za nim zalany Sasori.
Blondyn
oparzony odskoczył od Hyuugi i wylądował na podłodze.
- Pojebało?! –
wrzasnął, a po chwili spostrzegł jedną bardzo ważną rzecz. – Sasori ty pijesz?!
Jak to możliwe?!
- Wkurzyła
mnie ta małpa, tak więc wyszedłem sobie i wypiłem kilka kieliszków z Hidanem… -
Jego język plątał się niemiłosiernie, jednak Deidara zdołał wychwycić to
zdanie. „Ta małpa” to pewnie Sakura… Co
ona znowu mu zrobiła? Lub raczej co on zrobił jej, że ona musiała zrobić mu
coś, że on teraz wylądował u niego w takim stanie.
- Ale my chyba
przeszkodziliśmy – rzekł uśmiechnięty Hidan.
- Niby w
czym?! – Oburzył się blondyn i już wypychał chłopaków. –Wynocha mi z tond,
pijacy!
- Chodźmy,
Sasori! On nie zasługuje na błogosławieństwo sake, które zesłał nam Jashin!
Wyszli, a
Deidara jeszcze chwilę patrzył się zdezorientowany na dwójkę. Może by
powiedział o wszystkim Sakurze…? Nie… I tak go opieprzy.
~*~
Haruno
zaczynała się niecierpliwić. Dlaczego tego downa tak długo nie było?! Pokłócili
się jakieś dwie godziny temu i jeszcze nie wrócił! Był już wieczór i nie
chciała aby się jej wpakował do łóżka, dlatego nie chciała iść spać i
cierpliwie czekała na jego powrót. Taa… Cierpliwie… Pomijając fakt, że Haruno z
nudów już przegrzebała połowę jego rzeczy.
Jednak teraz
już była na tyle znudzona i zła, że wyszła z pokoju w celu znalezienia
Sasoriego. Krzątała się po korytarzach w tą i z powrotem. Jezu. Ona już chyba
tysiąc razy tędy przechodziła.
Mimo wszystko
nie mogła go nigdzie znaleźć. Lider mówił, że nie wysłał go na misję, a więc
gdzie. Tak się zastanawiając szła obok pokoju Hidana. Usłyszała jego śmiech i…
To niemożliwe….
W trybie
natychmiastowym wparowała do pokoju.
Widok
przekroczył jej najśmielsze oczekiwania.
Hidan i Sasori
pili sake i przy tym śmiali się, nawet gdy Haruno weszła stylem „Z buta
wjeżdżam”, nic sobie z tego nie zrobili.
- Ej wy!
- O przyszła
Sakura-chan! – zawołał uradowany Hidan. –Chodź! Dołącz!
- Odpuszczę
sobie tą przyjemność… - Podeszła do Sasoriego i złapała za jego ucho ciągnąc do
drzwi. Wyszła z pokoju nadal, ciągnąc za sobą skorpiona. Ale była wkurzona! No
to teraz jej furii nie opanuję nikt!
- Ałć! To
boli! Puszczaj…! – Złapał z jej nadgarstek, a Haruno puściła jego ucho.
Odwróciła głowę i natarła na niego nienawistnym spojrzeniem.
Akasuna
spojrzał się w jej oczy. Mimo to dziewczyna nie odwróciła wzroku, wręcz
przeciwnie. Patrzyła jak zahipnotyzowana w czekoladowe oczy Sasoriego. Nagle złość
z niej wyparowała, a nogi się pod nią ugięły.
„Cholera” - Zaklęła w myślach. – „Dlaczego on ma takie fajne paczadła?!”
Jeszcze przez
chwilę tak się w nie patrzyła, aż w końcu oprzytomniała. Potrząsała głową, aż w
końcu poczuła się lepiej.
- Idziemy do
pokoju.
- Niech ci
będzie… - Saso wstał i zrobił pierwszy chwiejny krok o mało co nie upadając,
dzięki Sakurze jednak się tak nie stało. Wywróciła oczami.
- Rany, ale z
tobą problemy.
Akasuna
zignorował uwagę i lekko przymknął oczy.
- Tylko mi tu
nie śpij!
I tak oto
panna Haruno szła sobie podpierając prawie nieżywego Sasoriego. Dziewczyna co
chwilę klęła pod nosem na chłopaka. W końcu zmęczona zauważyła, że jest koło
gabinetu Obito… Jak się tam znalazła nie ma pojęcia…? Ale już niedługo pokój.
- Sakura? Co
ty tu robisz? – Słysząc ten głos jej ciało przeszedł prąd. Odwróciła się by
spojrzeć, czy aby to na pewni on. Tak. Nie ma wątpliwości…
A miał być poświęcony całkowicie Hinacie... Jednak ja głupia nie zaplanuje nigdy nic sobie i o tak to wychodzi!
CHOLERA ! Już myślałam że dokończysz T_T A ty nie! Głupi Hidan xD zalany Sasori o.O się porobiło xD Dobra dość krótka notka następną życzę sobie długusienką noteczkę -o- Pozdrawiam i czekam na next :DD
OdpowiedzUsuńSpecjalnie dla ciebie przygotuje notkę na pięć stron XD. Sorka, że w takim momencie skończyłam, ale niestety troll musi być.
UsuńPozdrawiam ;****
~Natuśka-chan
No, w końcu Hina wzięła się za siebie. <3 A co do sceny z prawie-pocałunkiem... Baka Hidan, baka Sasori! >/////<
OdpowiedzUsuńZ buta wjeżdżam! Jak ja dawno tego nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńNo i końcówka. Czyżby spotkanie z Sasuke?
„Z buta wjeżdżam”!
OdpowiedzUsuńTeż mam taki styl!
Szczególnie, kiedy spóźnię się na lekcję xDDD
Czyżbym usłyszała... CZEKOLADOWE oczy? *-----*
I czyżby Sakurze spodobały się jego CZEKOLADOWE oczy?
Deidara, co Ty wyprawiasz? ;-;
Tracę wiarę, tracę wiarę...
BOKSERKI
Hinata z mieczem. Hinata z mieczem. HINATA Z MIECZEM.
Jeśli już ma takiego nauczyciela to wędką powinna walczyć!
Hidan <3
Tak upić kolegę :c
Dobra, spać!
Sasori spać to znaczy xd
Bo Sakura musieć gadać z Sasuke. Ran Nishi mieć nadzieja, że to on B|