piątek, 17 maja 2013

11 rozdział

"Nie re­zyg­nuję z wal­ki, lecz z zaszczytów, ja­kie mi dano."
Eva Perón (Evita) 


„Drugi dzień z tymi idiotami.”
To była pierwsza myśl, kiedy Sakura się obudziła.
Tak. Zdecydowanie drugi dzień z tymi idiotami zniszczył jej psychikę.
Jeśli zastanawiacie się co się stało drogiej Sakurze, to odpowiedź jest jedna: Zaczęło jej się tu podobać.
Tak. Właśnie. Podoba jej się tutaj. To naprawdę dziwne. Jednak wszyscy członkowie (a bynajmniej ci których spotkali) nie wydawali się tacy źli… Może to tylko ona jest taka głupia i ślepa i nie widzi ich prawdziwej natury, ale jak dla niej nie są bardzo złymi gośćmi.
Już chciała wstawać, kiedy poczuła jak coś ją ściska. (Dopiero!)
Tylko nie mówcie…
Odwróciła lekko głowę i spostrzegła smacznie śpiącego lalkarza. Wyglądał tak potulnie, ale to Sasori. To nie ktoś inny, żeby mogła mu to wybaczyć, to Sasori. Sakura zezłościła się nie na żarty. Czy ostatnio nie rozmawiali na temat tego, że NIE ŻYCZY SOBIE, ABY WCHODZIŁ JEJ DO ŁÓŻKA?! Spojrzała się na niego groźnie i po chwili dała mu przez łeb.
- Wstawaj debilu! – wrzasnęła.
Chłopak spojrzał na nią spod przymrużonych oczu. Jej zielone oczy mogłyby teraz zabijać, a różowe włosy ułożone w nieładzie nastroszyły się jeszcze bardziej. Brwi zmarszczone i usta oczywiście w grymasie. Czy on naprawdę nie może się obudzić, widząc ją w dobrym humorze albo chociaż śpiącą?
- Czemu hałasujesz z samego rana?
- Bo się do mnie kleisz!
- Ja? Do ciebie? Gdybyś tylko miała większe…! – Nie minęła sekunda, a Sasori leżał na podłodze widząc nad sobą gwiazdki.
- Ty erotomanie psychologiczny*!
Dziewczyna wstała i jednym ruchem zgarnęła ubrania i szybko weszła do łazienki.
- Głupi, głupi, głupi Sasori! – wrzeszczała, wchodząc pod prysznic. Odkręciła gorącą wodę i dopiero teraz poczuła się lepiej. Naprawdę! Ten idiota ją coraz bardziej wkurzał!
Po umyciu się zaraz zabrała się za czesanie swoich niesfornych włosów, a potem za mycie zębów. Oczywiście nadal była zła i nadal, co chwilę mruczała jakieś wyzwiska.
Wyszła już ubrana i odświeżona. Tylko… jedna myśl nie dawała jej spokoju. Gdzie Sasuke?
Ona kompletnie zapomniała o swoim celu! Przecież nie jest tu po to, żeby przekomarzać się z Sasorim!
Tylko najpierw musi opracować jakiś plan działania. Jak go podejść, aby wrócił do wioski? Jak ma się w ogóle przy nim zachować? Może ma udawać, że jego los jest jej obojętny? Chyba tak będzie najlepiej… Już tyle nakłamała, że teraz to dla niej pestka.
Omiotła wzrokiem pokój i zobaczyła, że Sasori jak zawsze montuję coś przy swojej lalce. Tak jak przedwczoraj miał kilka kitek na głowie. Sakura nie mogła się już powstrzymać. Z diabelskim uśmiechem podeszła do niego i pociągnęła lekko za jedną.
- Ładny masz fryz!
Sasori zmierzył ją nienawistnym spojrzeniem.
- He? Na pewno lepszy od twojego.
- Na pewno, na pewno. – droczyła się z nim, chichocząc pod nosem.
Żyłka na czole Sasoriego zaczęła niebezpiecznie pulsować, a on sam czuł, że jeśli ktoś go nie powstrzyma, to ją zgwałci, zabiję, a potem znów zgwałci! Znów wrócił do swojej lalki.
- A tak w ogóle… wiesz może gdzie jest Sasuke Uchiha?
Sasori podniósł głowę, jednak się do niej nie odwrócił.
- Po co chcesz wiedzieć?
- To mój kolega z wioski, chyba mam prawo spytać…?
- Ma swój pokój zaraz koło gabinetu Tobiego.
- Aha.
- To dla niego odeszłaś?
Słysząc to pytanie Sakura wytrzeszczyła oczy. Skąd on mógł to podejrzewać? To niemożliwe… Dobra. W tej chwili musi wyluzować. Po chwili uspokojenia stwierdziła, że to czysty przypadek. Nie da się tak łatwo.
- Niby skąd ta myśl?
- Nieważne… - rzekł i wznowił pracę nad swoją lalką.
Kilka chwil spędzili w ciszy. W końcu Haruno uznała, że nie ma sensu jej przedłużać. On nie był skory do rozmów, a jej się nie chciało zaczynać kolejnej kłótni.
- Pójdę do Hinaty… - rzekła i już była przy drzwiach.
- Idź.
Haruno wymaszerowała i skierowała się do pokoju Hyuugi lub raczej Deidary. Jak dobrze, że to naprzeciwko nich. Chciała już chwycić za klamkę, jednak słysząc śmiechy i wesołe rozmowy zatrzymała dłoń. Hinata widać się dobrze bawiła. Uśmiechnęła się pod nosem. To w sumie bardzo dobrze. Chociaż wie, że nie jest smutna z powodu odejścia. Wycofała się kilka kroków i pomaszerowała w przeciwną stronę. Miała zamiar pójść tam z Hinatą, ale skoro jest zajęta, to nie ma co jej przeszkadzać. Szła wprost do gabinetu Tobiego. Stanęła przed jego drzwiami.
Tak Sasori, drzwi obok, ale które?!
- Szukasz czegoś? – Za sobą usłyszała głos Itachiego.
- Nie… Ja… Ten… No… - jąkała się.
- Słyszałem, że masz ze mną trenować, chcesz już zacząć?
- Czemu nie? – Była mu bardzo wdzięczna, że nie naciskał.
- Chodź.
Pomaszerowała za Itachim. Szli korytarzem, ale w końcu na rozstaju skręcili w lewo. Do tej części wchodziła tylko po to, by iść na stołówkę. Kierowali się chyba na sam koniec. Wkrótce ujrzała schody. Jedne prowadzące na górę, a drugie na dół. Itachi kierował się do tych, prowadzących na górę. Weszli po nich, a potem nie czekając, aż Sakura zdąży przyjrzeć się pierwszemu piętru, już szli po następnych na drugie i ostatnie. Tam od razu zobaczyła ogromną halę. Było tam kilka kukiełek i bali, jakieś stoisko z bronią. Były tu najróżniejsze rzeczy do treningu. Sakura rozglądała się cały czas, co chwilkę wyszukując jakiegoś nowego obiektu zainteresowań.
- Tu możemy trenować… Zaczniemy od sprawdzenia twoich umiejętności. – powiedział wychodząc na środek. – Ruszaj na mnie!
- He? Że co?!
- Ruszaj na mnie!
Sakura nieco speszona przyjęła pozę do walki i podbiegła do niego. Spróbowała zadać Itachiemu cios z prawej nogi. Uniknął go. Tak samo jak i resztę serię uderzeń.
~*~
Padła z wyczerpania na posadzkę. Ile już próbowała go uderzyć? Sto razy? Dwieście? Tysiąc? Cholera! Czy on jest w ogóle człowiekiem?! Kątem  oka spostrzegła, że Itachi nie jest ani trochę zmęczony. Nawet jeśli on jest naprawdę silny, nawet jeśli jest ninją innego kalibru, to do cholery jasnej dlaczego chociaż nie mógł się trochę zmęczyć?! Ona była, aż tak słaba?!
Przyłożyła dłoń do oczu, aby zatamować łzy. To takie upokarzające. Dlaczego ona musi być taka słaba?
- Nie płacz… Będziesz silniejsza. – powiedział Itachi, aby ją podbudować.
- Nie płaczę – odparła hardo. – I nie zamierzam.
Wstała i lekko się kołysząc przybrała pozę do walki. Jej spojrzenie było naprawdę zdeterminowane!
- Póki mogę stać, to trening się nie zakończył!
Itachi uśmiechnął się pod nosem.
- Dobrze, atakuj!
~*~
Wszyscy siedzieli w gabinecie Hokage.  Mama i tata Sakury, ojciec Hinaty i Neji. Czekali na wiadomości od Piątej.
- Nie znaleziono ich w wiosce. – Wzięła głęboki oddech. –Sakura Haruno i Hinata Hyuuga uciekły z wioski.
Twarze skierowane na Hokage wyrażały zdumienie. Nie mogli w to uwierzyć. Ich ukochane córeczki…
Pani Haruno osunęła się na ziemię i z jej oczu poleciały łzy.
- To niemożliwe… Sakura nie mogłaby…
- A tym bardziej Hinata! – wrzasnął Hiashi. – Po co miałaby odchodzić?!
- Tego nikt nie wie! Wysłałam już anbu jak i kilka drużyn na zwiady po wioskach i niedługo wrócą z informacjami. Spróbujemy je zlokalizować najszybciej jak to możliwe! Waszym obowiązkiem jest czekać w domach na bezpieczny powrót waszych córek!
Hiashi pośpiesznie wyszedł z pokoju, a za nim Neji szybko się żegnając. Tylko nadal pani Haruno stała na środku pokoju patrząc na spokojną twarz Hokage.
- Bez obaw. – Przemówiła w końcu –Zdecydowanie je sprowadzimy!
Pan Haruno pomógł wyjść kobiecie. Starała się uwierzyć słowom piątej. Ale nie wiedzieć czemu nie mogła… Po prostu nie mogła jej uwierzyć…


W końcu udało mi się~! Napisałam ten 11 rozdział!

5 komentarzy:

  1. Znów dość krótki ;) Jednak ja sama nie pisze też takich długich ;( Dobra dość gadania o długości. Co do rozdziału to jakoś nie mogę się pogodzić z tym, że Sasori jest taki zboczony o.O No ale cóż to twoje opowiadanie ^^ Głupi Itaś zawsze musi się popisywać ;P Kiedy w końcu spotka Sasuke?! Czekam w końcu na next ;) i pozdrowienia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc do Sasoriego to wstawiłam opis bohaterów i tam jest, że zachowuje się tak tylko w stosunku do Sakury ;) Co do Saska to planowane jest, że napotka go raczej w trzynastym rozdziale...
      Grimmjow: Nie spojleruj tu!
      Oj cichaj~!
      A co krótkości... Dobra... Postaram się, ale nic nie obiecuję... Mimo, że wena do mnie powróciła to jednak...
      Pozdrowienia~!
      ~Natuśka-chan

      Usuń
  2. Jak zwykle świetny rozdział. =3= Aż nie wiem co napisać.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ty erotomanie psychologiczny!"
    Nie, no. Nie mogę. Leżę i nie wstaję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hinata, bierz sobie Naruto, a Deidarę zostaw w spokoju, albo coś ;-;
    Nadal nie rozgryzłam jakie u Ciebie pojawią się paringi :o
    Jesteś nieprzewidywalna!
    W sumie to miło tak się obudzić w ramionach takiego miłego pana...
    Mrrr... ^^
    Głodnemu chleb na myśli czy jakoś tak!
    Wydaje mi się, że się pogrążam xd
    Sasukesasukesasuke, Ty z tego pokoju nie wychodzisz? ;-;

    OdpowiedzUsuń