"Nie rezygnuję z walki, lecz z zaszczytów, jakie mi dano."
Eva Perón (Evita)
„Drugi dzień z tymi idiotami.”
To była
pierwsza myśl, kiedy Sakura się obudziła.
Tak. Zdecydowanie
drugi dzień z tymi idiotami zniszczył jej psychikę.
Jeśli
zastanawiacie się co się stało drogiej Sakurze, to odpowiedź jest jedna:
Zaczęło jej się tu podobać.
Tak. Właśnie.
Podoba jej się tutaj. To naprawdę dziwne. Jednak wszyscy członkowie (a bynajmniej
ci których spotkali) nie wydawali się tacy źli… Może to tylko ona jest taka
głupia i ślepa i nie widzi ich prawdziwej natury, ale jak dla niej nie są
bardzo złymi gośćmi.
Już chciała wstawać, kiedy poczuła jak coś ją
ściska. (Dopiero!)
Tylko nie
mówcie…
Odwróciła
lekko głowę i spostrzegła smacznie śpiącego lalkarza. Wyglądał tak potulnie,
ale to Sasori. To nie ktoś inny, żeby mogła mu to wybaczyć, to Sasori. Sakura
zezłościła się nie na żarty. Czy ostatnio nie rozmawiali na temat tego, że NIE
ŻYCZY SOBIE, ABY WCHODZIŁ JEJ DO ŁÓŻKA?! Spojrzała się na niego groźnie i po
chwili dała mu przez łeb.
- Wstawaj
debilu! – wrzasnęła.
Chłopak
spojrzał na nią spod przymrużonych oczu. Jej zielone oczy mogłyby teraz
zabijać, a różowe włosy ułożone w nieładzie nastroszyły się jeszcze bardziej.
Brwi zmarszczone i usta oczywiście w grymasie. Czy on naprawdę nie może się
obudzić, widząc ją w dobrym humorze albo chociaż śpiącą?
- Czemu
hałasujesz z samego rana?
- Bo się do
mnie kleisz!
- Ja? Do
ciebie? Gdybyś tylko miała większe…! – Nie minęła sekunda, a Sasori leżał na
podłodze widząc nad sobą gwiazdki.
- Ty
erotomanie psychologiczny*!
Dziewczyna
wstała i jednym ruchem zgarnęła ubrania i szybko weszła do łazienki.
- Głupi,
głupi, głupi Sasori! – wrzeszczała, wchodząc pod prysznic. Odkręciła gorącą
wodę i dopiero teraz poczuła się lepiej. Naprawdę! Ten idiota ją coraz bardziej
wkurzał!
Po umyciu się
zaraz zabrała się za czesanie swoich niesfornych włosów, a potem za mycie zębów.
Oczywiście nadal była zła i nadal, co chwilę mruczała jakieś wyzwiska.
Wyszła już
ubrana i odświeżona. Tylko… jedna myśl nie dawała jej spokoju. Gdzie Sasuke?
Ona kompletnie
zapomniała o swoim celu! Przecież nie jest tu po to, żeby przekomarzać się z
Sasorim!
Tylko najpierw
musi opracować jakiś plan działania. Jak go podejść, aby wrócił do wioski? Jak
ma się w ogóle przy nim zachować? Może ma udawać, że jego los jest jej
obojętny? Chyba tak będzie najlepiej… Już tyle nakłamała, że teraz to dla niej
pestka.
Omiotła
wzrokiem pokój i zobaczyła, że Sasori jak zawsze montuję coś przy swojej lalce.
Tak jak przedwczoraj miał kilka kitek na głowie. Sakura nie mogła się już
powstrzymać. Z diabelskim uśmiechem podeszła do niego i pociągnęła lekko za
jedną.
- Ładny masz
fryz!
Sasori
zmierzył ją nienawistnym spojrzeniem.
- He? Na pewno
lepszy od twojego.
- Na pewno, na
pewno. – droczyła się z nim, chichocząc pod nosem.
Żyłka na czole
Sasoriego zaczęła niebezpiecznie pulsować, a on sam czuł, że jeśli ktoś go nie
powstrzyma, to ją zgwałci, zabiję, a potem znów zgwałci! Znów wrócił do swojej
lalki.
- A tak w
ogóle… wiesz może gdzie jest Sasuke Uchiha?
Sasori
podniósł głowę, jednak się do niej nie odwrócił.
- Po co chcesz
wiedzieć?
- To mój
kolega z wioski, chyba mam prawo spytać…?
- Ma swój
pokój zaraz koło gabinetu Tobiego.
- Aha.
- To dla niego
odeszłaś?
Słysząc to
pytanie Sakura wytrzeszczyła oczy. Skąd on mógł to podejrzewać? To niemożliwe…
Dobra. W tej chwili musi wyluzować. Po chwili uspokojenia stwierdziła, że to
czysty przypadek. Nie da się tak łatwo.
- Niby skąd ta
myśl?
- Nieważne… -
rzekł i wznowił pracę nad swoją lalką.
Kilka chwil
spędzili w ciszy. W końcu Haruno uznała, że nie ma sensu jej przedłużać. On nie
był skory do rozmów, a jej się nie chciało zaczynać kolejnej kłótni.
- Pójdę do
Hinaty… - rzekła i już była przy drzwiach.
- Idź.
Haruno
wymaszerowała i skierowała się do pokoju Hyuugi lub raczej Deidary. Jak dobrze,
że to naprzeciwko nich. Chciała już chwycić za klamkę, jednak słysząc śmiechy i
wesołe rozmowy zatrzymała dłoń. Hinata widać się dobrze bawiła. Uśmiechnęła się
pod nosem. To w sumie bardzo dobrze. Chociaż wie, że nie jest smutna z powodu
odejścia. Wycofała się kilka kroków i pomaszerowała w przeciwną stronę. Miała
zamiar pójść tam z Hinatą, ale skoro jest zajęta, to nie ma co jej
przeszkadzać. Szła wprost do gabinetu Tobiego. Stanęła przed jego drzwiami.
Tak Sasori,
drzwi obok, ale które?!
- Szukasz
czegoś? – Za sobą usłyszała głos Itachiego.
- Nie… Ja…
Ten… No… - jąkała się.
- Słyszałem,
że masz ze mną trenować, chcesz już zacząć?
- Czemu nie? –
Była mu bardzo wdzięczna, że nie naciskał.
- Chodź.
Pomaszerowała
za Itachim. Szli korytarzem, ale w końcu na rozstaju skręcili w lewo. Do tej części
wchodziła tylko po to, by iść na stołówkę. Kierowali się chyba na sam koniec.
Wkrótce ujrzała schody. Jedne prowadzące na górę, a drugie na dół. Itachi
kierował się do tych, prowadzących na górę. Weszli po nich, a potem nie
czekając, aż Sakura zdąży przyjrzeć się pierwszemu piętru, już szli po
następnych na drugie i ostatnie. Tam od razu zobaczyła ogromną halę. Było tam
kilka kukiełek i bali, jakieś stoisko z bronią. Były tu najróżniejsze rzeczy do
treningu. Sakura rozglądała się cały czas, co chwilkę wyszukując jakiegoś
nowego obiektu zainteresowań.
- Tu możemy
trenować… Zaczniemy od sprawdzenia twoich umiejętności. – powiedział wychodząc
na środek. – Ruszaj na mnie!
- He? Że co?!
- Ruszaj na
mnie!
Sakura nieco
speszona przyjęła pozę do walki i podbiegła do niego. Spróbowała zadać
Itachiemu cios z prawej nogi. Uniknął go. Tak samo jak i resztę serię uderzeń.
~*~
Padła z
wyczerpania na posadzkę. Ile już próbowała go uderzyć? Sto razy? Dwieście?
Tysiąc? Cholera! Czy on jest w ogóle człowiekiem?! Kątem oka spostrzegła, że Itachi nie jest ani
trochę zmęczony. Nawet jeśli on jest naprawdę silny, nawet jeśli jest ninją
innego kalibru, to do cholery jasnej dlaczego chociaż nie mógł się trochę
zmęczyć?! Ona była, aż tak słaba?!
Przyłożyła
dłoń do oczu, aby zatamować łzy. To takie upokarzające. Dlaczego ona musi być
taka słaba?
- Nie płacz…
Będziesz silniejsza. – powiedział Itachi, aby ją podbudować.
- Nie płaczę –
odparła hardo. – I nie zamierzam.
Wstała i lekko
się kołysząc przybrała pozę do walki. Jej spojrzenie było naprawdę
zdeterminowane!
- Póki mogę
stać, to trening się nie zakończył!
Itachi
uśmiechnął się pod nosem.
- Dobrze,
atakuj!
~*~
Wszyscy
siedzieli w gabinecie Hokage. Mama i
tata Sakury, ojciec Hinaty i Neji. Czekali na wiadomości od Piątej.
- Nie
znaleziono ich w wiosce. – Wzięła głęboki oddech. –Sakura Haruno i Hinata
Hyuuga uciekły z wioski.
Twarze
skierowane na Hokage wyrażały zdumienie. Nie mogli w to uwierzyć. Ich ukochane
córeczki…
Pani Haruno
osunęła się na ziemię i z jej oczu poleciały łzy.
- To
niemożliwe… Sakura nie mogłaby…
- A tym
bardziej Hinata! – wrzasnął Hiashi. – Po co miałaby odchodzić?!
- Tego nikt
nie wie! Wysłałam już anbu jak i kilka drużyn na zwiady po wioskach i niedługo
wrócą z informacjami. Spróbujemy je zlokalizować najszybciej jak to możliwe!
Waszym obowiązkiem jest czekać w domach na bezpieczny powrót waszych córek!
Hiashi
pośpiesznie wyszedł z pokoju, a za nim Neji szybko się żegnając. Tylko nadal
pani Haruno stała na środku pokoju patrząc na spokojną twarz Hokage.
- Bez obaw. – Przemówiła
w końcu –Zdecydowanie je sprowadzimy!
Pan Haruno
pomógł wyjść kobiecie. Starała się uwierzyć słowom piątej. Ale nie wiedzieć
czemu nie mogła… Po prostu nie mogła jej uwierzyć…
Znów dość krótki ;) Jednak ja sama nie pisze też takich długich ;( Dobra dość gadania o długości. Co do rozdziału to jakoś nie mogę się pogodzić z tym, że Sasori jest taki zboczony o.O No ale cóż to twoje opowiadanie ^^ Głupi Itaś zawsze musi się popisywać ;P Kiedy w końcu spotka Sasuke?! Czekam w końcu na next ;) i pozdrowienia :D
OdpowiedzUsuńA więc do Sasoriego to wstawiłam opis bohaterów i tam jest, że zachowuje się tak tylko w stosunku do Sakury ;) Co do Saska to planowane jest, że napotka go raczej w trzynastym rozdziale...
UsuńGrimmjow: Nie spojleruj tu!
Oj cichaj~!
A co krótkości... Dobra... Postaram się, ale nic nie obiecuję... Mimo, że wena do mnie powróciła to jednak...
Pozdrowienia~!
~Natuśka-chan
Jak zwykle świetny rozdział. =3= Aż nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuń"Ty erotomanie psychologiczny!"
OdpowiedzUsuńNie, no. Nie mogę. Leżę i nie wstaję.
Hinata, bierz sobie Naruto, a Deidarę zostaw w spokoju, albo coś ;-;
OdpowiedzUsuńNadal nie rozgryzłam jakie u Ciebie pojawią się paringi :o
Jesteś nieprzewidywalna!
W sumie to miło tak się obudzić w ramionach takiego miłego pana...
Mrrr... ^^
Głodnemu chleb na myśli czy jakoś tak!
Wydaje mi się, że się pogrążam xd
Sasukesasukesasuke, Ty z tego pokoju nie wychodzisz? ;-;