"Kobieta łatwiej przyzna, że nie ma racji, gdy ma rację, niż gdy jej nie ma."
Marilyn Monroe
- Sakura,
udało się. – szepnęła Hinata, siadając na łózko, gdyż z tych wszystkich emocji,
kłębiących się w jej ciele już nie mogła stać. – Naprawdę się udało.
- To jeszcze
nie koniec. – powiedziała Sakura, patrząc twardym wzrokiem w stronę drzwi, przez które przed chwilą wyszedł Deidara. – Teraz musimy przekonać jeszcze Tobiego.
- Będzie
trudno?
- Pewnie tak.
Sakura
spojrzała na Hinate, jej wzrok był przestraszony, widać, że próbowała to ukryć.
Sakura westchnęła. Sama była przerażona, jednak musiała podnieść Hinate na
duchu.
Wzajemna
współpraca. Tak. Bez niej ani rusz. Ona ją pociesza, i na odwrót. Haruno
uśmiechnęła się lekko i podeszła do siedzącej Hinaty, kładąc rękę na jej
ramieniu.
- Uda nam się
– powiedziała pewnie.
Jej słowa nie
były puste, miały w sobie obietnicę oraz były otuchą dla Hinaty. Hyuuga także
się uśmiechnęła.
- Dziękuję –
szepnęła.
- Nie masz za
co. No to, która idzie się kąpać pierwsza?
- Nie kąpię
się. – odparła stanowczo.
- Dlaczego?
- A co jeśli
będą podglądać? - spytała niemal płaczliwie.
Sakura
westchnęła. Doprawdy... Ona była nie do zniesienia!
- Wtedy im tak
nawpieprzam, że się nie pozbierają...
- Sakura, co
to za słownictwo? – zapytała Hinata, udając oburzenie.
- No dobra
koniec żartów, migiem do kąpieli. - Wskazała palcem drzwi łazienki, świdrując
Hyuuge karcącym spojrzeniem.
- Idę –
powiedziała zrezygnowana.
Podeszła do
swojego plecaka i wzięła ubrania, bieliznę i kosmetyczkę. Stanęła przed
drzwiami łazienki i jęknęła. To było straszne... Czy naprawdę nie może odpuścić
sobie jednego dnia bez mycia?
- Sakura
muszę?
- Tak musisz.
- Chociaż
uprzedź ich, że idę się kąpać.
Sakura
wywróciła oczami. Weszła do łazienki. Idąc przez kafelkową podłogę poczuła
ciepło rozchodzące się po jej stopach, to oznaczało, że woda już dawno jest gorąca. Podeszła do ich drzwi i zapukała. Po jakiejś minucie otworzył jej
oczywiście Pan-Wielki-Król-Sasori.
- Czego? –
warknął, patrząc na nią spod byka.
"G*wna
psiego!"
Sakura
powstrzymała się od kąśliwej uwagi i wzięła głęboki oddech na uspokojenie.
Nawet Naruto jej nie podnosił ciśnienia tak bardzo jak on to robił. A
"znają" się ledwo godzinę...
- Hinata idzie
się kąpać, a po niej ja, dlatego nie życzymy sobie was widzieć w łazience.
- Mi tego nie
mów, tylko jemu. – powiedział Sasori wskazując kątem oka na Deidare.
- W takim
razie przypilnuj go.
- Nie mam
zamiaru tego robić.
- Zawsze
jesteś taki zgorzkniały? - syknęła na maksa wkurzona.
- Zawsze
jesteś taka irytująca?
Bum! Trafił w
czuły punkt Sakury. Dobrze pamiętała kto nazwał ją irytującą. Tak to jej
miłość. Sasuke powiedział to kiedy stali się drużyną oraz kiedy odchodził. Nie
ma to jak usłyszeć taką rzecz od chłopaka, którego kocha i chłopaka, którego
nienawidzi. Dobrze to o niej świadczy...
- Jestem
irytującą? – zapytała lekko spuszczając głowę. Miała dość. Nie wiedziała nawet
po co zadała to pytanie? Przecież to idiota i na pewno nie domyśli się o co jej
chodzi!
Sasori
spojrzał na nią jak na wariatkę. Uniósł jedną brew do góry.
- Co? –
zapytał już nic nie, rozumiejąc.
- Nieważne –
powiedziała ściszonym głosem. –Teraz nie wchodźcie, przekaż Deidarze.
Nie czekając,
na odpowiedź zamknęła drzwi i oparła się o nie.
- Irytująca,
co? – szepnęła sama do siebie, czując jak łzy cisną się jej do oczu. Ale ona
nie dała im żadnych szans. Stłamsiła je i przetarła oczy. Będzie silna! –
Pokaże wam, że już taka nie jestem.
Wyszła z
łazienki i uśmiechnęła się ciepło w stronę Hinaty, która siedziała przy stoliku
i znudzona wodziła palcem po jego blacie
- Może pani
iść się kąpać - zażartowała.
- Dziękuję –
powiedziała Hyuuga i weszła do łazienki. Sakura usiadła przy stoliku i myślała
nad tym, co może zrobić, aby nie być irytująca, nawet ten debil Sasori uważa że
jest irytująca. Westchnęła i odchyliła głowę do tyłu.
Życie jest
ciężkie, przemknęło jej przez głowę.
Ale dlaczego
dla niej? Przecież inni ludzie mają gorzej. Choćby Naruto. Tak. On ciągle ma
pod górkę, ale nigdy się nie poddaje. A ona? Co ona robi? Żartuję sobie z ich
największymi wrogami i uważa że dobrze robi. Ale teraz nie ma już odwrotu.
Najgorsze jest to, że przecież ona wciągnęła w to wszystko Hinate. Mogła ją
zostawić w wiosce, wtedy tylko ona by się smażyła w piekle, a Hyuuga byłaby
szczęśliwa. Przemyślenia przerwały jej otwieranie drzwi. Spojrzała się w stronę
łazienki. Hyuuga stała w nich normalnie ubrana. Patrzyła się na nią przez
dłuższą chwilę.
- Coś nie tak?
– zapytała w końcu Sakura.
- Idź się
pierwsza kąpać – powiedziała Hinata. Najwidoczniej nadal boi się kąpać.
- Tak, jasne.
- Nie miała już siły. Po prostu się zgodziła.
Weszła do
łazienki i zdjęła wszystkie swoje ubrania, od razu weszła pod prysznic i ciepła
woda zaczęła pochłaniać jej skórę. Znowu zaczęła myśleć. Teraz zastanawiała
się, co mogą robić jej przyjaciele i rodzina? Czy już wiedzą o ich ucieczce?
Jeśli tak to czy ich już szukają? Takie i inne pytania zaprzątały głowę Sakury.
Myślała czy może jednak źle zrobiła zostawiając wioskę. Jednak i tak już za
późno na lamenty i żale.
Wyszła spod
prysznica i zaczęła się wycierać. Poczuła się wreszcie odświeżona nawet było
jej dziwnie lepiej na duszy. Może przez te przemyślenia?
Ubrała
bieliznę. koronkowa i biała. Świetnie na niej leżała. Różowe włosy opadały
miękko na jej blade ramiona, a ona sama przyznała przed sobą, że nie wygląda
tak źle. Może jednak jest choć trochę ładna?
Wtem ktoś
wparował do łazienki, Sakura odwróciła gwałtownie głowę w stronę drzwi
chłopaków. W wejściu stał Sasori. Wpatrywali się w siebie jakby zobaczyli
ducha.
Jednak Haruno
jako pierwsza zdała sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajdują, więc szybko
złapała za szczotkę i rzuciła nią w stronę Akasuny. Uderzyła go w twarz.
- Wynocha! –
krzyknęła już szukając następnego przedmiotu do rzutu, ale Sasori natychmiast
wyszedł cały czerwony.
Długo zajęło
jej ogarnięcie całej sytuacji, jaka miała tutaj miejsce. Naprawdę życie jest
okrutne.
Zaskoczona
ubrała pidżamę. Myślała czy iść mu zrobić kłótnie czy dać spokój. Wybrała
oczywiście awanturę. Z hukiem otworzyła drzwi.
- Co to miało
być?! – krzyknęła na "przywitanie". Sasori siedział na swoim łóżku,
jego partnera nie było nigdzie widać. To nawet lepiej.
- Zapomniałem,
że tam jesteś! - Zamaszyście wstał, by podbudować swój "mur obronny"
przeciw jej słowom.
- To się puka!
- I tak nie
było na co patrzeć!
- Jak śmiesz?!
No i co z
tego, że może nie miała wielkich cycków? Była dziewczyną, a więc na pewno coś
musiało go ruszyć. Wszyscy faceci do zboczeńce, tylko niektórzy się nie
przyznają!
- Idź już
stąd! – powiedział Sasori, wypychając dziewczynę do łazienki.
- I tak miałam
już wyjść – powiedziała oburzona. –A i teraz nie wchodźcie bo Hinata idzie się
kąpać.
- Jasne –
powiedział i na dobre wypchnął Haruno.
Sakura szybko
przeszła do pokoju.
- Co to za
krzyki? – zapytała Hyuuga
- Poszłam się
pokłócić
- Ale nic się
nie stało…?
- Oczywiście,
że nie. Idź się kąpać.
- Dobrze…
Hyuuga weszła
do łazienki. Sakura położyła się na łóżku. Już jutro będą należały do Akatsuki…
Wiedziałam, że będzie taka akcja, ale myślałam, że z Dei i Hiną. xD A jednak się myliłam. XD
OdpowiedzUsuńNo w każdym razie zajebisty rozdzialik. <3
Nono, spodziewałam się, że to Deidara "niechcący" wparuje do łazienki kiedy któraś będzie się kąpać, heeh...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi Saura, też próbowałam zmienić się na mniej irytującego człowieka, ale niestety się nie da ;-;
Sasori - pomidor xDDD
XDDDDDDDDDDDDDD
Czemu mnie to śmieszy? ;-;
Ekhem... czy bokserki Deidary nadal tam leżą? ^^