poniedziałek, 29 kwietnia 2013

7 rozdział

"Ko­bieta łat­wiej przyz­na, że nie ma rac­ji, gdy ma rację, niż gdy jej nie ma." 
Marilyn Monroe 


- Sakura, udało się. – szepnęła Hinata, siadając na łózko, gdyż z tych wszystkich emocji, kłębiących się w jej ciele już nie mogła stać. – Naprawdę się udało.
- To jeszcze nie koniec. – powiedziała Sakura, patrząc twardym wzrokiem w stronę drzwi, przez które przed chwilą wyszedł Deidara. – Teraz musimy przekonać jeszcze Tobiego.
- Będzie trudno?
- Pewnie tak.
Sakura spojrzała na Hinate, jej wzrok był przestraszony, widać, że próbowała to ukryć. Sakura westchnęła. Sama była przerażona, jednak musiała podnieść Hinate na duchu.
Wzajemna współpraca. Tak. Bez niej ani rusz. Ona ją pociesza, i na odwrót. Haruno uśmiechnęła się lekko i podeszła do siedzącej Hinaty, kładąc rękę na jej ramieniu.
- Uda nam się – powiedziała pewnie.
Jej słowa nie były puste, miały w sobie obietnicę oraz były otuchą dla Hinaty. Hyuuga także się uśmiechnęła.
- Dziękuję – szepnęła.
- Nie masz za co. No to, która idzie się kąpać pierwsza?
- Nie kąpię się. – odparła stanowczo.
- Dlaczego?
- A co jeśli będą podglądać? - spytała niemal płaczliwie.
Sakura westchnęła. Doprawdy... Ona była nie do zniesienia!
- Wtedy im tak nawpieprzam, że się nie pozbierają...
- Sakura, co to za słownictwo? – zapytała Hinata, udając oburzenie.
- No dobra koniec żartów, migiem do kąpieli. - Wskazała palcem drzwi łazienki, świdrując Hyuuge karcącym spojrzeniem.
- Idę – powiedziała zrezygnowana.
Podeszła do swojego plecaka i wzięła ubrania, bieliznę i kosmetyczkę. Stanęła przed drzwiami łazienki i jęknęła. To było straszne... Czy naprawdę nie może odpuścić sobie jednego dnia bez mycia?
- Sakura muszę?
- Tak musisz.
- Chociaż uprzedź ich, że idę się kąpać.
Sakura wywróciła oczami. Weszła do łazienki. Idąc przez kafelkową podłogę poczuła ciepło rozchodzące się po jej stopach, to oznaczało, że woda już dawno jest gorąca. Podeszła do ich drzwi i zapukała. Po jakiejś minucie otworzył jej oczywiście Pan-Wielki-Król-Sasori.
- Czego? – warknął, patrząc na nią spod byka.
"G*wna psiego!"
Sakura powstrzymała się od kąśliwej uwagi i wzięła głęboki oddech na uspokojenie. Nawet Naruto jej nie podnosił ciśnienia tak bardzo jak on to robił. A "znają" się ledwo godzinę...
- Hinata idzie się kąpać, a po niej ja, dlatego nie życzymy sobie was widzieć w łazience.
- Mi tego nie mów, tylko jemu. – powiedział Sasori wskazując kątem oka na Deidare.
- W takim razie przypilnuj go.
- Nie mam zamiaru tego robić.
- Zawsze jesteś taki zgorzkniały? - syknęła na maksa wkurzona.
- Zawsze jesteś taka irytująca?
Bum! Trafił w czuły punkt Sakury. Dobrze pamiętała kto nazwał ją irytującą. Tak to jej miłość. Sasuke powiedział to kiedy stali się drużyną oraz kiedy odchodził. Nie ma to jak usłyszeć taką rzecz od chłopaka, którego kocha i chłopaka, którego nienawidzi. Dobrze to o niej świadczy...
- Jestem irytującą? – zapytała lekko spuszczając głowę. Miała dość. Nie wiedziała nawet po co zadała to pytanie? Przecież to idiota i na pewno nie domyśli się o co jej chodzi!
Sasori spojrzał na nią jak na wariatkę. Uniósł jedną brew do góry.
- Co? – zapytał już nic nie, rozumiejąc.
- Nieważne – powiedziała ściszonym głosem. –Teraz nie wchodźcie, przekaż Deidarze.
Nie czekając, na odpowiedź zamknęła drzwi i oparła się o nie.
- Irytująca, co? – szepnęła sama do siebie, czując jak łzy cisną się jej do oczu. Ale ona nie dała im żadnych szans. Stłamsiła je i przetarła oczy. Będzie silna! – Pokaże wam, że już taka nie jestem.
Wyszła z łazienki i uśmiechnęła się ciepło w stronę Hinaty, która siedziała przy stoliku i znudzona wodziła palcem po jego blacie
- Może pani iść się kąpać - zażartowała.
- Dziękuję – powiedziała Hyuuga i weszła do łazienki. Sakura usiadła przy stoliku i myślała nad tym, co może zrobić, aby nie być irytująca, nawet ten debil Sasori uważa że jest irytująca. Westchnęła i odchyliła głowę do tyłu.
Życie jest ciężkie, przemknęło jej przez głowę.
Ale dlaczego dla niej? Przecież inni ludzie mają gorzej. Choćby Naruto. Tak. On ciągle ma pod górkę, ale nigdy się nie poddaje. A ona? Co ona robi? Żartuję sobie z ich największymi wrogami i uważa że dobrze robi. Ale teraz nie ma już odwrotu. Najgorsze jest to, że przecież ona wciągnęła w to wszystko Hinate. Mogła ją zostawić w wiosce, wtedy tylko ona by się smażyła w piekle, a Hyuuga byłaby szczęśliwa. Przemyślenia przerwały jej otwieranie drzwi. Spojrzała się w stronę łazienki. Hyuuga stała w nich normalnie ubrana. Patrzyła się na nią przez dłuższą chwilę.
- Coś nie tak? – zapytała w końcu Sakura.
- Idź się pierwsza kąpać – powiedziała Hinata. Najwidoczniej nadal boi się kąpać.
- Tak, jasne. - Nie miała już siły. Po prostu się zgodziła.
Weszła do łazienki i zdjęła wszystkie swoje ubrania, od razu weszła pod prysznic i ciepła woda zaczęła pochłaniać jej skórę. Znowu zaczęła myśleć. Teraz zastanawiała się, co mogą robić jej przyjaciele i rodzina? Czy już wiedzą o ich ucieczce? Jeśli tak to czy ich już szukają? Takie i inne pytania zaprzątały głowę Sakury. Myślała czy może jednak źle zrobiła zostawiając wioskę. Jednak i tak już za późno na lamenty i żale.
Wyszła spod prysznica i zaczęła się wycierać. Poczuła się wreszcie odświeżona nawet było jej dziwnie lepiej na duszy. Może przez te przemyślenia?
Ubrała bieliznę. koronkowa i biała. Świetnie na niej leżała. Różowe włosy opadały miękko na jej blade ramiona, a ona sama przyznała przed sobą, że nie wygląda tak źle. Może jednak jest choć trochę ładna?
Wtem ktoś wparował do łazienki, Sakura odwróciła gwałtownie głowę w stronę drzwi chłopaków. W wejściu stał Sasori. Wpatrywali się w siebie jakby zobaczyli ducha.
Jednak Haruno jako pierwsza zdała sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajdują, więc szybko złapała za szczotkę i rzuciła nią w stronę Akasuny. Uderzyła go w twarz.
- Wynocha! – krzyknęła już szukając następnego przedmiotu do rzutu, ale Sasori natychmiast wyszedł cały czerwony.
Długo zajęło jej ogarnięcie całej sytuacji, jaka miała tutaj miejsce. Naprawdę życie jest okrutne.
Zaskoczona ubrała pidżamę. Myślała czy iść mu zrobić kłótnie czy dać spokój. Wybrała oczywiście awanturę. Z hukiem otworzyła drzwi.
- Co to miało być?! – krzyknęła na "przywitanie". Sasori siedział na swoim łóżku, jego partnera nie było nigdzie widać. To nawet lepiej.
- Zapomniałem, że tam jesteś! - Zamaszyście wstał, by podbudować swój "mur obronny" przeciw jej słowom.
- To się puka!
- I tak nie było na co patrzeć!
- Jak śmiesz?!
No i co z tego, że może nie miała wielkich cycków? Była dziewczyną, a więc na pewno coś musiało go ruszyć. Wszyscy faceci do zboczeńce, tylko niektórzy się nie przyznają!
- Idź już stąd! – powiedział Sasori, wypychając dziewczynę do łazienki.
- I tak miałam już wyjść – powiedziała oburzona. –A i teraz nie wchodźcie bo Hinata idzie się kąpać.
- Jasne – powiedział i na dobre wypchnął Haruno.
Sakura szybko przeszła do pokoju.
- Co to za krzyki? – zapytała Hyuuga
- Poszłam się pokłócić
- Ale nic się nie stało…?
- Oczywiście, że nie. Idź się kąpać.
- Dobrze…
Hyuuga weszła do łazienki. Sakura położyła się na łóżku. Już jutro będą należały do Akatsuki…



I dogoniliśmy rozdziały z wcześniejszego bloga~! Teraz będą dodawane nowe~!

2 komentarze:

  1. Wiedziałam, że będzie taka akcja, ale myślałam, że z Dei i Hiną. xD A jednak się myliłam. XD
    No w każdym razie zajebisty rozdzialik. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono, spodziewałam się, że to Deidara "niechcący" wparuje do łazienki kiedy któraś będzie się kąpać, heeh...
    Przykro mi Saura, też próbowałam zmienić się na mniej irytującego człowieka, ale niestety się nie da ;-;
    Sasori - pomidor xDDD
    XDDDDDDDDDDDDDD
    Czemu mnie to śmieszy? ;-;
    Ekhem... czy bokserki Deidary nadal tam leżą? ^^

    OdpowiedzUsuń