niedziela, 28 kwietnia 2013

4 rozdział

„Są chwile, które otwierają się jak rozłupany orzech, które zmieniają nasz punkt widzenia w taki sposób, że później już nigdy nie patrzymy na świat tak samo jak przedtem.”
Jodi Picoult - Jesień cudów 

Szła w stronę bramy wioski. Nie obejrzała się ani razu na swój dom, bała się, że jeśli to zrobi, to wróci tam tak szybko jak to możliwe. Wspomnienia. One najbardziej bolą. A zwłaszcza, kiedy musisz się z nimi pożegnać. Pożegnać z tymi cudownymi chwilami, w których śmiałeś się z drobnostek i z tymi chwilami, w których płakałaś, czując przytłaczający ból. Nie ważne, czy są dobre, czy złe... Z każdym jest się trudno rozstać.
Szła powolnym krokiem. Miała na sobie czarny płaszcz, więc nikt nie wiedział kim może ona być. Czasami mijała kilkoro ludzi, którzy nie zwrócili na nią najmniejszej uwagi. Patrzyła na swoje buty, bojąc się podnieść wzrok.
Po chwili jednak odważyła się podnieść głowę, gdyż usłyszała jakby jakiś znajomy głos. Zauważyła, że jest koło budki Ichiraku. Mieli klienta i był nim Naruto, który właśnie wychodził. Blondyn nie spojrzał gdzie idzie i wpadł na Hinate. Ta przewróciła się. Miała szczęście, że kaptur jej nie spadł.
Serce kołatało jej jak szalone. Gdyby to jeszcze był zwykły przyjaciel. Ale na dodatek to Naruto! Cholernie się bała, leżała na ziemi czekając, aż blondyn coś powie.
- Przepraszam nie chciałem. – Naruto skierował do niej rękę. Chciała ją złapać, jednak rozsądek kazał jej samodzielnie wstać. Tak też zrobiła. Speszony Naruto cofnął rękę. Hinata odwróciła się i odeszła bez słowa. – Ej czekaj! – wołał zdziwiony.
Hinata jednak szła dalej. Nie mogła nic powiedzieć, bo, by ją rozpoznał. Uzumaki podbiegł do niej i chciał jej spojrzeć prosto w twarz. Hinata odruchowo odwróciła wzrok. Blondyn zdziwił się nie na żarty.
"Nie będzie łatwo" - myślała Hinata.
- Posłuchaj ja naprawdę nie chciałem...
Hinata stanęła, miała już plan w zanadrzu. Jeśli on się nie uda to po niej.
Zaczęła pokazywać rękoma mu różne znaki. Był to język migowy. Hinata znała go dobrze, gdyż jej ciotka była głucha, a bardzo lubiła ją odwiedzać.
- Język migowy? - Zdziwił się Naruto.
- O czyżby panienka była głucha? – Zainteresował się jakiś przechodzień.
"No świetnie jeszcze jeden" - pomyślała Hinata.
- Tak, niechcący ją potrąciłem i chciałbym przeprosić – wytłumaczył krótko Naruto.
- Znam język migowy, mogę jej to powiedzieć – odparł mężczyzna i zaczął układać place w przeróżne znaki. Hinata łatwo rozszyfrowała wiadomość, a mianowicie była taka: Ten chłopiec mówi, że przeprasza.
Hinata posłała mu natychmiastową odpowiedź. „Wszystko w porządku. Śpieszę się, więc żegnajcie”
Mężczyzna przekazał słowa Naruto, on tylko pomachał Hinacie. Odmachała i odeszła w stronę bramy.
- Wydawało mi się, że skądś ją znam. – mruknął Naruto. – A i dziękuję za pomoc staruszku!
- Drobiazg – odpowiedział.
Hinata była już prawie przy bramie. Zauważyła, że koło bramy stoi Sakura. Podbiegła do niej. Zauważyła, że strażnicy śpią. I to obaj. Zazwyczaj się wymieniali. To było podejrzane.
- Cześć – przywitała się Hinata
- Hej.
- Co im zrobiłaś? - spytała od razu.
- Uśpiłam, a teraz chodź szybko. O tej porze wszystkie jednostki patrolujące mają piętnastominutową przerwę.
- Dlatego o tej godzinie wyruszamy?
- Tak, jeśli się sprężymy to w piętnaście minut na bank będziemy po za zasięgiem ich wzroku.
Dziewczyny ruszyły wprost przed siebie. Nie miały pojęcia gdzie mają biec. Po prostu musiały mknąć przed siebie i zniknąć strażnikom z oczu. A kiedy już dobrną do swego celu, wtedy pomyślą gdzie mają się udać.
I rzeczywiście. Po jakichś piętnastu minutach byli już daleko od bramy, a dokładnie około na obrzeżach wioski. Obje były zmęczone, w końcu piętnaście minut sprintu.
- Odpocznijmy – powiedziała ledwo Sakura, siadając przy najbliższym drzewie. To samo zrobiła Hinata.
Sakura przyłożyła rękę do swojego serca. Biło bardzo szybko, jeśli mają mieć jak najwięcej sił, to będą musiały tu z dobre dwadzieścia minut posiedzieć, aż serca przestaną szybciej bić oraz jak ciało nie będzie zmęczone, jednak nie mogą zostać na tyle długo by się zasiedzieć, wtedy będzie jeszcze gorzej. Hinata oddychała ustami. Łapczywie wciągała powietrze.
- Oddychaj nosem – poradziła Sakura.
- Dobrze
Hinata po chwili zaczęła oddychać nosem i rzeczywiście, powoli zaczęła się uspokajać. Miała już równy oddech. Odetchnęła z ulgą. W tą zimną noc słuchać było ich łapczywe wdychanie powietrza i świerszcze.
- Jak uciekłaś z domu? – zapytała Sakura, a Hinata spojrzała się na nią.
- Najpierw sprawdziłam czy każdy śpi, potem przebrałam się i wyskoczyłam po cichu przez okno.
- Ja tak samo tyle, że przez balkon, a powiedz... ktoś się czegoś domyślił?
- Nie, zachowywałam się normalnie, jedyne co dla nich było dziwne to, to, że bez słowa wyszłam na cały dzień i wróciłam późno do domu.
- Rozumiem.
- A u ciebie?
- Weszłam do pokoju, miałam zamknięte drzwi. Rodzice już spali, a więc nie miała żadnych rozmów przed sobą.
- Ale o czym? – zapytała Hinata
- O tym, dlaczego tak późno wracam do domu, dlaczego tak mało jem i dlaczego ciągle piję, a to sake, a to energetyki.
- Rzeczywiście. Chyba jesteś od nich uzależniona.
- Nie... wiesz.... nie odczuwam potrzeby picia ich i w ogóle. Odczuwam, tylko jak już tak naprawdę chcę, rozumiesz?
- Chyba tak.
Porozmawiały jeszcze przez dziesięć minut, w końcu Hinata spojrzała na zegarek i rzekła:
- Już siedzimy tutaj dobre dwadzieścia minut. Może byśmy już ruszały?
- Tak, jak będziemy poza wioską to zastanowimy się gdzie mamy się udać.
Ruszyły. Hinata włączyła byakugana i powiedziała w którą stronę mają się kierować. Po chwili go wyłączyła, nie chciała, aby chakra jej się skończyła. Po jakimś półgodzinnym marszu Hinata znów go uaktywniła.
- I co? – zapytała Sakura.
- Za jakieś sześćset metrów dalej będzie pustynia, a to oznacza… - Hinata urwała patrząc na Sakure.
- Teren wioski piasku – dokończyła Sakura. – W takim razie chwilę odpocznijmy. Albo nawet prześpijmy się.
Dziewczyny zaczęły wygodnie się układać na ziemi. Zasnęły bardzo szybko zmęczone dzisiejszym sprintem. Drzemały tak, aż do rana. Hinata pierwsza się obudziła. Była siódma. Spały około sześć i pół godzin. Spojrzała na śpiącą Sakure. Postanowiła jeszcze jej nie budzić.
"Może w pobliżu jest jezioro?" - pomyślała i włączyła byakugana.
Rzeczywiście... Mała rzeczka płynęła na prawo od nich. Podeszła do Sakury i zaczęła nią tarmosić. Sakura po woli otwierała oczy.
- Czego? – burknęła
- Wstawaj i nie narzekaj – odparła Hinata, wiedząc, że Sakura nienawidzi wstawać wcześnie rano, a zwłaszcza po takiej nocy.
Sakura usiadła.
- Która godzina?
- Siódma coś. Chodź dzięki byakuganowi odnalazłam jakąś rzeczkę.
- Dobra. Prowadź – oparła, przeciągając się leniwie i głośno ziewając.
Rzeczka znajdowała się jakieś dwieście metrów od nich. Szybko do niej dotarły. Sakura zaczęła zdejmować ubrania.
- Co ty robisz? – pisnęła Hinata.
- Będę się kąpała, oczywiście w bieliźnie – odparła.
- A jak są tu jacyś zboczeńcy? – zapytała przestraszona.
- To sprawdź byakuganem.
Hinata na wszelki wypadek włączyła byakugana i obejrzała teren wokoło. Nikogo nie było. Nadal nie pewnie zaczęła zdejmować ubrania. Stopami była już w wodzie. Była cholernie zimna. Spojrzała się na Sakure już rześko pływającą, gdzieś na środku rzeki. Aż dreszcz ją przeszedł. Weszła dalej, teraz miała już wodę do nóg. Zatrząsała się z zimna.
- Jak będziesz takie podchody robić to prędzej zamarzniesz! – Usłyszała głos Sakury. Pełna determinacji, pobiegła dalej i zanurzyła się cała w wodzie. Kiedy się wynurzyła cała się trzęsła. Aby się rozgrzać zaczęła pływać, po jakichś pięciu minutach nie czuła zimna. Chlapały się razem i pływały na plecach, patrząc na czyste niebo, przez które tylko raz na jakiś czas przelatywała jakaś mała chmurka. Słońce rozgrzewało im brzuchy. Było bardzo przyjemnie.
 Dziewczyny pokąpały się jeszcze dziesięć minut, aż w końcu zaczęło im się robić zimno.
- Hinata, zimno ci? – zapytała Sakura, mając już sine usta.
- No.
- W takim razie to znak od ciała, że trzeba wychodzić – odparła Sakura, wychodząc na brzeg. Wyjęła z torby suchą bieliznę oraz ręcznik. Hinata zrobiła to samo. Najpierw się nim wytarły, a potem owinęły, aby było im cieplej.
- Przysuń się będzie nam cieplej
Hinata wykonała polecenie. Oparła się głową o ramię Sakury i zamknęła oczy.
- Już niedługo tą samą drogą będziemy wracać z Sasuke – powiedziała uśmiechnięta Sakura patrząc na taflę rzeki. Odbijało się w niej słońce i las. Drzewa powoli się kołysały, tworząc zimny wiaterek.
 -Dlaczego ty ciągle o nim mówisz? – spytała Hinata i podniosła głowę z ramienia Sakury
- Co? – zdziwiła się
- To wkurzające, wiem, że może zachowuję się podobnie w stosunku do Naruto, ale ty ciągle o nim gadasz i gadasz, nie ma czasu, ani miejsca żeby o nim nie rozmawiać. – powiedziała spokojnie, jednak ukrywając złość. Sakura popatrzyła się na przyjaciółkę. Nigdy nie spodziewała się, że może coś takiego od niej usłyszeć, choć trzeba przyznać, że miała rację. Ostatnio zbyt często o nim rozmawiały nie poruszając, żadnych tematów o Hyuudze. Haruno zachowała się bez wątpienia egoistycznie, a Hinata przecież nie mogła tego ukrywać w wieczność.
- Nie wiem jak kto by inny postąpił, lecz nie ważne, że jestem ninja. Jestem także człowiekiem, który kogoś kocha. Chciałam przestać go darzyć tym uczuciem, ale to takie trudne. Gdyby ludzie mogli od tak powiedzieć „Już cię nie kocham” i koniec, wymazać z pamięci wszystkie wspomnienia o tej osobie, to zrobiłabym już to dawno. Ale skoro nie mogę tego zrobić, to sprowadzę Sasuke. Nie tylko dla mnie. Dla dobra wioski, przyjaciół i Naruto. Przepraszam, jeśli tylko o tym gadałam. Poprawię się. – wytłumaczyła.
- Przepraszam Sakura – odparła zmieszana.
- Nie masz po co przepraszać, jestem wkurzająca, ale od teraz to się zmieni. – Hinata popatrzyła na nią ze zdziwieniem. – Od teraz będę twarda, nie będę już więcej płakać, a nawet jeśli to rzadko i w ukryciu. Będę stawać się silniejsza. Wiesz... dopiero teraz zrozumiałam, że nie idę do Akatsuki, żeby zbierać informację, czy też, żeby sprowadzić Sasuke, oczywiście te powody też się liczą, lecz przede wszystkim pójdę do Akatsuki szukać siły i zmiany.
- Dobry pomysł, co ty na to abym ci go ukradła? Ja też już mam dosyć mojej bezradności. Obiecajmy sobie, że od teraz będziemy silne fizycznie i psychicznie oraz, że nie będziemy już więcej płakać – powiedziała wystawiając rękę, zagiętą w pięść. Tylko jeden mały paluszek nadal stał.
- Dobrze - Sakura się uśmiechnęła i podała paluszkowi Hinaty swojego. Kilka razy szamotały nim w dół i w górę mówiąc: To-jest–o–bie–tni-ca. – Ale trzeba to jeszcze czymś przypieczętować.
- Czym?
Sakura wyjęła z plecaka swoją opaskę ninja i kunai. Przekreśliła znak wioski. Spojrzała na Hinate, która także wyjęła swoją opaskę i przekreśliła ją.
- Od teraz jesteśmy wolne – odparła Hinata z uśmiechem.
- I silne…
~*~
Były koło pustyni, Sakura wyjęła mapę oraz kompas. Mapę rozłożyła na piasku, a kompas położyła a prawym górnym rogu. Mapa wyglądała tak:
Popatrzyły na nią, uważnie lustrując każdy malunek.
- Gdzie ostatnio widziano Akatsuki? – zapytała Hinata.
- O ile się nie mylę to w Ame.
- W takim razie obieramy kurs Ame.
- Tak. Tylko w którą stronę?
Hinata włączyła byakugana.
- Od nas na prawo. Będziemy iść obrzeżami wioski piasku. Aż w końcu dotrzemy do Ame.
- W takim razie idziemy.- Ruszyły pełne determinacji. Nie wiedząc, co może ich spotkać, nie wiedząc, co im przyniesie los...

2 komentarze:

  1. I znowu świetne opisy. <3 Najbardziej podobał mi się moment ich rozmowy o Sasuke i ta obietnica. : D

    OdpowiedzUsuń
  2. "-Przysuń się będzie nam cieplej Hinata wykonała polecenie. Oparła się głową o ramię Sakury."
    Yuri? *^*
    Mrymry ^^
    Tak jakoś mi się skojarzyło, ja zboczuszek :D
    Zdziwił mnie ten nagły wybuch złości Hinaty...
    Hinata i złość? Jakkiś level up xd
    Ja już nie mogę się doczekać Akasiów *3*
    Jeszcze zauważyłam, że czasem gubisz znaki zapytania, ale to tam ... xd
    Mało ważne ;p

    OdpowiedzUsuń