„Są chwile, które otwierają się jak rozłupany orzech, które zmieniają nasz punkt widzenia w taki sposób, że później już nigdy nie patrzymy na świat tak samo jak przedtem.”
Jodi Picoult - Jesień cudów
Szła w stronę
bramy wioski. Nie obejrzała się ani razu na swój dom, bała się, że jeśli to
zrobi, to wróci tam tak szybko jak to możliwe. Wspomnienia. One najbardziej
bolą. A zwłaszcza, kiedy musisz się z nimi pożegnać. Pożegnać z tymi cudownymi
chwilami, w których śmiałeś się z drobnostek i z tymi chwilami, w których
płakałaś, czując przytłaczający ból. Nie ważne, czy są dobre, czy złe... Z
każdym jest się trudno rozstać.
Szła powolnym
krokiem. Miała na sobie czarny płaszcz, więc nikt nie wiedział kim może ona
być. Czasami mijała kilkoro ludzi, którzy nie zwrócili na nią najmniejszej
uwagi. Patrzyła na swoje buty, bojąc się podnieść wzrok.
Po chwili
jednak odważyła się podnieść głowę, gdyż usłyszała jakby jakiś znajomy głos.
Zauważyła, że jest koło budki Ichiraku. Mieli klienta i był nim Naruto, który
właśnie wychodził. Blondyn nie spojrzał gdzie idzie i wpadł na Hinate. Ta
przewróciła się. Miała szczęście, że kaptur jej nie spadł.
Serce kołatało
jej jak szalone. Gdyby to jeszcze był zwykły przyjaciel. Ale na dodatek to
Naruto! Cholernie się bała, leżała na ziemi czekając, aż blondyn coś powie.
- Przepraszam
nie chciałem. – Naruto skierował do niej rękę. Chciała ją złapać, jednak
rozsądek kazał jej samodzielnie wstać. Tak też zrobiła. Speszony Naruto cofnął
rękę. Hinata odwróciła się i odeszła bez słowa. – Ej czekaj! – wołał zdziwiony.
Hinata jednak
szła dalej. Nie mogła nic powiedzieć, bo, by ją rozpoznał. Uzumaki podbiegł do
niej i chciał jej spojrzeć prosto w twarz. Hinata odruchowo odwróciła wzrok.
Blondyn zdziwił się nie na żarty.
"Nie
będzie łatwo" - myślała Hinata.
- Posłuchaj ja
naprawdę nie chciałem...
Hinata
stanęła, miała już plan w zanadrzu. Jeśli on się nie uda to po niej.
Zaczęła
pokazywać rękoma mu różne znaki. Był to język migowy. Hinata znała go dobrze,
gdyż jej ciotka była głucha, a bardzo lubiła ją odwiedzać.
- Język
migowy? - Zdziwił się Naruto.
- O czyżby
panienka była głucha? – Zainteresował się jakiś przechodzień.
"No
świetnie jeszcze jeden" - pomyślała Hinata.
- Tak,
niechcący ją potrąciłem i chciałbym przeprosić – wytłumaczył krótko Naruto.
- Znam język
migowy, mogę jej to powiedzieć – odparł mężczyzna i zaczął układać place w
przeróżne znaki. Hinata łatwo rozszyfrowała wiadomość, a mianowicie była taka:
Ten chłopiec mówi, że przeprasza.
Hinata posłała
mu natychmiastową odpowiedź. „Wszystko w porządku. Śpieszę się, więc żegnajcie”
Mężczyzna
przekazał słowa Naruto, on tylko pomachał Hinacie. Odmachała i odeszła w stronę
bramy.
- Wydawało mi
się, że skądś ją znam. – mruknął Naruto. – A i dziękuję za pomoc staruszku!
- Drobiazg –
odpowiedział.
Hinata była
już prawie przy bramie. Zauważyła, że koło bramy stoi Sakura. Podbiegła do
niej. Zauważyła, że strażnicy śpią. I to obaj. Zazwyczaj się wymieniali. To
było podejrzane.
- Cześć –
przywitała się Hinata
- Hej.
- Co im
zrobiłaś? - spytała od razu.
- Uśpiłam, a
teraz chodź szybko. O tej porze wszystkie jednostki patrolujące mają
piętnastominutową przerwę.
- Dlatego o
tej godzinie wyruszamy?
- Tak, jeśli
się sprężymy to w piętnaście minut na bank będziemy po za zasięgiem ich wzroku.
Dziewczyny
ruszyły wprost przed siebie. Nie miały pojęcia gdzie mają biec. Po prostu
musiały mknąć przed siebie i zniknąć strażnikom z oczu. A kiedy już dobrną do
swego celu, wtedy pomyślą gdzie mają się udać.
I
rzeczywiście. Po jakichś piętnastu minutach byli już daleko od bramy, a
dokładnie około na obrzeżach wioski. Obje były zmęczone, w końcu piętnaście
minut sprintu.
- Odpocznijmy
– powiedziała ledwo Sakura, siadając przy najbliższym drzewie. To samo zrobiła
Hinata.
Sakura
przyłożyła rękę do swojego serca. Biło bardzo szybko, jeśli mają mieć jak
najwięcej sił, to będą musiały tu z dobre dwadzieścia minut posiedzieć, aż
serca przestaną szybciej bić oraz jak ciało nie będzie zmęczone, jednak nie
mogą zostać na tyle długo by się zasiedzieć, wtedy będzie jeszcze gorzej.
Hinata oddychała ustami. Łapczywie wciągała powietrze.
- Oddychaj
nosem – poradziła Sakura.
- Dobrze
Hinata po chwili
zaczęła oddychać nosem i rzeczywiście, powoli zaczęła się uspokajać. Miała już
równy oddech. Odetchnęła z ulgą. W tą zimną noc słuchać było ich łapczywe
wdychanie powietrza i świerszcze.
- Jak uciekłaś
z domu? – zapytała Sakura, a Hinata spojrzała się na nią.
- Najpierw
sprawdziłam czy każdy śpi, potem przebrałam się i wyskoczyłam po cichu przez
okno.
- Ja tak samo
tyle, że przez balkon, a powiedz... ktoś się czegoś domyślił?
- Nie,
zachowywałam się normalnie, jedyne co dla nich było dziwne to, to, że bez słowa
wyszłam na cały dzień i wróciłam późno do domu.
- Rozumiem.
- A u ciebie?
- Weszłam do
pokoju, miałam zamknięte drzwi. Rodzice już spali, a więc nie miała żadnych
rozmów przed sobą.
- Ale o czym?
– zapytała Hinata
- O tym,
dlaczego tak późno wracam do domu, dlaczego tak mało jem i dlaczego ciągle
piję, a to sake, a to energetyki.
-
Rzeczywiście. Chyba jesteś od nich uzależniona.
- Nie...
wiesz.... nie odczuwam potrzeby picia ich i w ogóle. Odczuwam, tylko jak już
tak naprawdę chcę, rozumiesz?
- Chyba tak.
Porozmawiały
jeszcze przez dziesięć minut, w końcu Hinata spojrzała na zegarek i rzekła:
- Już siedzimy
tutaj dobre dwadzieścia minut. Może byśmy już ruszały?
- Tak, jak
będziemy poza wioską to zastanowimy się gdzie mamy się udać.
Ruszyły. Hinata
włączyła byakugana i powiedziała w którą stronę mają się kierować. Po chwili go
wyłączyła, nie chciała, aby chakra jej się skończyła. Po jakimś półgodzinnym
marszu Hinata znów go uaktywniła.
- I co? –
zapytała Sakura.
- Za jakieś
sześćset metrów dalej będzie pustynia, a to oznacza… - Hinata urwała patrząc na
Sakure.
- Teren wioski
piasku – dokończyła Sakura. – W takim razie chwilę odpocznijmy. Albo nawet
prześpijmy się.
Dziewczyny
zaczęły wygodnie się układać na ziemi. Zasnęły bardzo szybko zmęczone dzisiejszym
sprintem. Drzemały tak, aż do rana. Hinata pierwsza się obudziła. Była siódma.
Spały około sześć i pół godzin. Spojrzała na śpiącą Sakure. Postanowiła jeszcze
jej nie budzić.
"Może w
pobliżu jest jezioro?" - pomyślała i włączyła byakugana.
Rzeczywiście...
Mała rzeczka płynęła na prawo od nich. Podeszła do Sakury i zaczęła nią
tarmosić. Sakura po woli otwierała oczy.
- Czego? –
burknęła
- Wstawaj i
nie narzekaj – odparła Hinata, wiedząc, że Sakura nienawidzi wstawać wcześnie
rano, a zwłaszcza po takiej nocy.
Sakura
usiadła.
- Która
godzina?
- Siódma coś.
Chodź dzięki byakuganowi odnalazłam jakąś rzeczkę.
- Dobra.
Prowadź – oparła, przeciągając się leniwie i głośno ziewając.
Rzeczka
znajdowała się jakieś dwieście metrów od nich. Szybko do niej dotarły. Sakura
zaczęła zdejmować ubrania.
- Co ty
robisz? – pisnęła Hinata.
- Będę się
kąpała, oczywiście w bieliźnie – odparła.
- A jak są tu
jacyś zboczeńcy? – zapytała przestraszona.
- To sprawdź
byakuganem.
Hinata na
wszelki wypadek włączyła byakugana i obejrzała teren wokoło. Nikogo nie było.
Nadal nie pewnie zaczęła zdejmować ubrania. Stopami była już w wodzie. Była
cholernie zimna. Spojrzała się na Sakure już rześko pływającą, gdzieś na środku
rzeki. Aż dreszcz ją przeszedł. Weszła dalej, teraz miała już wodę do nóg.
Zatrząsała się z zimna.
- Jak będziesz
takie podchody robić to prędzej zamarzniesz! – Usłyszała głos Sakury. Pełna
determinacji, pobiegła dalej i zanurzyła się cała w wodzie. Kiedy się wynurzyła
cała się trzęsła. Aby się rozgrzać zaczęła pływać, po jakichś pięciu minutach
nie czuła zimna. Chlapały się razem i pływały na plecach, patrząc na czyste
niebo, przez które tylko raz na jakiś czas przelatywała jakaś mała chmurka.
Słońce rozgrzewało im brzuchy. Było bardzo przyjemnie.
Dziewczyny pokąpały się jeszcze dziesięć
minut, aż w końcu zaczęło im się robić zimno.
- Hinata,
zimno ci? – zapytała Sakura, mając już sine usta.
- No.
- W takim
razie to znak od ciała, że trzeba wychodzić – odparła Sakura, wychodząc na
brzeg. Wyjęła z torby suchą bieliznę oraz ręcznik. Hinata zrobiła to samo.
Najpierw się nim wytarły, a potem owinęły, aby było im cieplej.
- Przysuń się
będzie nam cieplej
Hinata
wykonała polecenie. Oparła się głową o ramię Sakury i zamknęła oczy.
- Już niedługo
tą samą drogą będziemy wracać z Sasuke – powiedziała uśmiechnięta Sakura
patrząc na taflę rzeki. Odbijało się w niej słońce i las. Drzewa powoli się
kołysały, tworząc zimny wiaterek.
-Dlaczego ty ciągle o nim mówisz? – spytała
Hinata i podniosła głowę z ramienia Sakury
- Co? –
zdziwiła się
- To
wkurzające, wiem, że może zachowuję się podobnie w stosunku do Naruto, ale ty
ciągle o nim gadasz i gadasz, nie ma czasu, ani miejsca żeby o nim nie
rozmawiać. – powiedziała spokojnie, jednak ukrywając złość. Sakura popatrzyła
się na przyjaciółkę. Nigdy nie spodziewała się, że może coś takiego od niej
usłyszeć, choć trzeba przyznać, że miała rację. Ostatnio zbyt często o nim
rozmawiały nie poruszając, żadnych tematów o Hyuudze. Haruno zachowała się bez
wątpienia egoistycznie, a Hinata przecież nie mogła tego ukrywać w wieczność.
- Nie wiem jak
kto by inny postąpił, lecz nie ważne, że jestem ninja. Jestem także
człowiekiem, który kogoś kocha. Chciałam przestać go darzyć tym uczuciem, ale
to takie trudne. Gdyby ludzie mogli od tak powiedzieć „Już cię nie kocham” i
koniec, wymazać z pamięci wszystkie wspomnienia o tej osobie, to zrobiłabym już
to dawno. Ale skoro nie mogę tego zrobić, to sprowadzę Sasuke. Nie tylko dla
mnie. Dla dobra wioski, przyjaciół i Naruto. Przepraszam, jeśli tylko o tym
gadałam. Poprawię się. – wytłumaczyła.
- Przepraszam
Sakura – odparła zmieszana.
- Nie masz po
co przepraszać, jestem wkurzająca, ale od teraz to się zmieni. – Hinata
popatrzyła na nią ze zdziwieniem. – Od teraz będę twarda, nie będę już więcej
płakać, a nawet jeśli to rzadko i w ukryciu. Będę stawać się silniejsza.
Wiesz... dopiero teraz zrozumiałam, że nie idę do Akatsuki, żeby zbierać
informację, czy też, żeby sprowadzić Sasuke, oczywiście te powody też się
liczą, lecz przede wszystkim pójdę do Akatsuki szukać siły i zmiany.
- Dobry
pomysł, co ty na to abym ci go ukradła? Ja też już mam dosyć mojej bezradności.
Obiecajmy sobie, że od teraz będziemy silne fizycznie i psychicznie oraz, że
nie będziemy już więcej płakać – powiedziała wystawiając rękę, zagiętą w pięść.
Tylko jeden mały paluszek nadal stał.
- Dobrze -
Sakura się uśmiechnęła i podała paluszkowi Hinaty swojego. Kilka razy szamotały
nim w dół i w górę mówiąc: To-jest–o–bie–tni-ca. – Ale trzeba to jeszcze czymś
przypieczętować.
- Czym?
Sakura wyjęła
z plecaka swoją opaskę ninja i kunai. Przekreśliła znak wioski. Spojrzała na
Hinate, która także wyjęła swoją opaskę i przekreśliła ją.
- Od teraz
jesteśmy wolne – odparła Hinata z uśmiechem.
- I silne…
~*~
Były koło
pustyni, Sakura wyjęła mapę oraz kompas. Mapę rozłożyła na piasku, a kompas
położyła a prawym górnym rogu. Mapa wyglądała tak:
Popatrzyły na
nią, uważnie lustrując każdy malunek.
- Gdzie
ostatnio widziano Akatsuki? – zapytała Hinata.
- O ile się
nie mylę to w Ame.
- W takim
razie obieramy kurs Ame.
- Tak. Tylko w
którą stronę?
Hinata
włączyła byakugana.
- Od nas na
prawo. Będziemy iść obrzeżami wioski piasku. Aż w końcu dotrzemy do Ame.
- W takim
razie idziemy.- Ruszyły pełne determinacji. Nie wiedząc, co może ich spotkać,
nie wiedząc, co im przyniesie los...
I znowu świetne opisy. <3 Najbardziej podobał mi się moment ich rozmowy o Sasuke i ta obietnica. : D
OdpowiedzUsuń"-Przysuń się będzie nam cieplej Hinata wykonała polecenie. Oparła się głową o ramię Sakury."
OdpowiedzUsuńYuri? *^*
Mrymry ^^
Tak jakoś mi się skojarzyło, ja zboczuszek :D
Zdziwił mnie ten nagły wybuch złości Hinaty...
Hinata i złość? Jakkiś level up xd
Ja już nie mogę się doczekać Akasiów *3*
Jeszcze zauważyłam, że czasem gubisz znaki zapytania, ale to tam ... xd
Mało ważne ;p