„Będzie mi brakowało tego, że ciebie kocham. Będzie mi brakowało samotnych oczekiwań na twoje przyjście. Będzie mi brakowało radości naszych spotkać i bólu naszych rozstań. A po pewnym czasie będzie mi brakowało tego, że już nie brakuje mi ciebie.”
Peter Alexander McWilliams - Jak przeżyć utratę miłości
Drzemały tak około pięć godzin. Hinata zaczynała się budzić. Wstała i przeciągnęła się leniwie.
Spojrzała w stronę Sakury. Dziewczyna jeszcze spała, no tak największy śpioch w
Konoha, a ona myśli, że wstała. Spojrzała na niebo, aby ocenić która jest
godzina. Słońce zachodziło. Była miej więcej dziewiętnasta. Był koniec lata, a
początek jesieni, więc dzień nadal był długi. Powiał zimniejszy wiatr i
dziewczynę przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Sakura wstawaj! – krzyknęła
Hinata.
- Co? – zamruczała coś i
przeciągnęła się leniwie. – Co? – powtórzyła z obrażoną miną.
- Nico, jest już wieczór idziemy
kupić prowiant?
- Hmm, poczekajmy, aż się
ściemni. - uznała i spojrzała na zachodzące słońce. Kilka chmurek, na które
padało światło zmieniło swój kolor na bladoróżowy lub liliowy. Niebo na
zachodzie było bardziej pomarańczowe, za to przy wschodzie przybierało
granatową barwę. Sakura poczuła, że chyba pierwszy raz zachwyca się tak częstym
zjawiskiem. A może to dzisiaj wyglądało tak pięknie?
- Ciekawe, która jest? - spytała
Hinata, przerywając jej przemyślenia.
- Też bym chciała wiedzieć…
- Zobaczę czy mam mój zegarek w
spodniach.
- Nosisz zegarek w spodniach? -
spytała Sakura z rozbawieniem, unosząc jedną brew do góry.
- Nie. Tylko ostatnio go do
jakichś włożyłam, mam nadzieję że to te. – Włożyła rękę do kieszeni swoich
spodni i zawzięcie szukała. Rzeczywiście miała zegarek. Wyciągnęła go i
pokazała Sakurze triumfalnie.
- Widzisz?
- Ok, która godzina?
- Dziewiętnasta dwadzieścia trzy,
eh o której ruszamy?
- Nie wiem, po prostu jak się
ściemni.
- Ok, to może trochę potrwać,
więc się rozciągnę.
- Też tak zrobię.
Obje zeskoczyła z drzew i zaczęły
robić przeróżne ćwiczenia. Troszkę przebiegły w tą i z powrotem, czując jak ich
mięśnie znów przyzwyczajając się do ruchu. Po dziesięciu minutach przestały.
- A teraz co robimy? Nudzi mi
się. – stwierdziła Sakura.
- Nie wiem... mi też się nudzi.
Leżały na trawie w ciszy,
wgapiając się w niebo, jednak za chwilę znów wróciły do marudzenia.
- Sakura? – Hinata przerwała ich
narzekania
- Tak?
- Po przekroczeniu granicy
wioski... - urwała jakby chciała wiedzieć, czy jej przyjaciółka na pewno ją
słucha.
- Tak?
- Gdzie się udamy?
Sakura spojrzała na Hinate i się
chwile zastanowiła. To było naprawdę trudne pytanie, na które sama nie znała
odpowiedzi. Wszystko było wymyślane spontanicznie. Tak naprawdę wyruszały na
oślep, ale nie chciała dołować tej biednej osóbki, która tyle dla niej zrobiła.
Nie miały pojęcie, gdzie iść i to było najgorsze. Mogły liczyć tylko na farta.
- Jakoś znajdziemy ich kryjówkę
lub po prostu natrafimy na jakiegoś członka Akatsuki.
- A czy nas przyjmą? No pomyśl,
słabe kunoichi bez dobrego powodu.
- Jestem medykiem, a ty masz
byakugana to może im się przydać, a co do powodu. Jak chcesz to sobie go
wymyśl, ja nie zamierzam.
- Ja także, jednak nadal nie
jestem pewna, jeszcze ciebie przyjmą, ale mnie? No sama pomyśl, nie jestem za
do…
- Och, weź już przestań się tak
nie doceniać! Ja jestem od ciebie słabsza! - powiedziała zła.
- Nieprawda, ja jestem słabsza. -
ciągnęła Hinata z lekkim uśmiechem. Kąciki Haruno także podniosły się ku górze.
- Ja
- Nie, ja.
- Możemy chyba tak cały dzień?
- Chyba tak – Uśmiechnęła się. –
Uda nam się! Jestem tego pewna.
- To ja cię do tego przekonałam.
- Teraz będziesz mi dokuczać?
- Tak – Sakura wyszczerzyła się.
Dziewczyny jeszcze chwilę
poleżały, jednak niebo zaczynało robić się ciemne. Przybrało granatową barwę i
jedyne co oświetlało ich to ogromny księżyc i miliony gwiazd.
- Sakura, jest już wieczór.
Idziemy? - spytała znudzona Hyuuga.
- Tak.
Dziewczyny wstały i pomaszerowały
w stronę uliczek Konohy. Wokoło zapaliły się latarnie, a ludzie w swoich domach
pozapalali światła. To wszystko sprawiało, że idąc ulicami Konohy nadal było
dość jasno. Mieszkańcy wracali powoli do swych lokum.
Doszły na stary stragan. Mało
stoisk zostało, jednak dziewczynom to odpowiadało. Im mniej ludzi tym lepiej.
Kupowały wiele różnych rzeczy, czasami jakaś znajoma sprzedawczyni,
zatrzymywała ich na krótką rozmowę. Dziewczyny nie odmawiały. Nie chciały dać
po sobie poznać, że coś jest nie tak. Po skończonych zakupach, miały wracać do
domu. Podzieliły się zakupami i rozeszły się.
Sakura była pod swoim balkonem.
Szybko się na niego wdrapała i weszła do pokoju. Znalazła swój plecak i włożyła
do niego także jedzenie. Zastanawiała się, co może robić Hinata… Czuła się
lekko przybita... Uczucie pustki nie dawało jej spokoju przez cały wieczór.
Ostatni raz zapragnęła zobaczyć rodziców...
Weszła po cichu do ich sypialni.
Oboje smacznie spali. Jej ojciec przytulał jej mamę. Różowe włosy pani Haruno
rozlewały się po poduszce niczym fale. Była wtulona w mężczyznę jej życia.
Sakura uwielbiała słuchać swojej mamy, mówiącej z czułością jak poznała się z
ojcem.
Na stoliku nocnym widniało kilka
zdjęć. Nie było tu jakiejś fotografii bez Sakury. Na każdej stała z uśmiechem.
Sama lub z nimi.
Jeszcze raz rzuciła spojrzenie
swoim rodzicom, po czym z zaszklonymi oczami wyszła z pokoju.
- Kocham was. - szepnęła.
~*~
Hinata była blisko swojego domu,
postanowiła że wejdzie do niego jak gdyby nigdy nic i uda, że cały dzień
spędziła z Sakurą, właściwie to nie było kłamstwo. Chciała być jak najbliżej
prawdy, nie lubiła okłamywać swojej rodziny.
Właśnie wchodziła do domu. Na
przywitanie stał Hiashi z obojętną miną, z resztą, kiedy on jej nie miał? Lecz
teraz widziała przebłyski złości i rozczarowania, co rzadko się u niego
zdarzało.
"Będzie trudno" -
myślała Hinata.
Zdjęła buty i przeszła obojętnie
koło ojca, była już na schodach. Po prostu uda że to normalne i tyle.
- Widzę cię za chwilę w salonie.
– Usłyszała za sobą i poczuła przerażenie. Ręce zaczęły jej się trząść. Bała
się, że wszystko się wyda. No przecież ona nie była dobra w kłamaniu tak jak
Sakura!
- Dobrze – powiedziała z udawanym
zdziwieniem. Jakoś opanowała drżenie głosu.
"No dobra uspokój się
Hinata" - myślała gorączkowo - "Tak jak było zaplanowane, udam, że
byłam cały dzień z Sakurą. No przecież on wcale mnie nie podejrzewa."
Wyszła z pokoju i zeszła szybko
po schodach. Stanęła w progu salonu. Ojciec siedział wygodnie na fotelu,
czytając gazetę. Weszła, aby niczego nie podejrzewał. Usiadła naprzeciw niego.
- O co chodzi? – zapytała,
udając, że nadal nic nie wie.
- Gdzie byłaś cały dzień?
- Byłam z Sakurą,
pospacerowałyśmy po lesie, potrenowałyśmy no, a potem poszliśmy na targ.
- Rzeczywiście kupiłaś bardzo dużo
jedzenia – powiedział, patrząc podejrzliwie na swoją najstarszą córkę.
- Ach, dzisiaj mam straszny
apetyt. Jeszcze nigdy nie miałam przy tym zwiększonego apetytu, a teraz jest
inaczej.
- Przy tym? – Zdziwił się ojciec.
Najwyraźniej nie wiedział o co chodzi... Hinata poczuła zażenowanie. Nie lubiła
o tym mówić, a zwłaszcza mężczyznom.
- Miesiączka – wytłumaczyła
krótko.
- A, rozumiem. Możesz iść. –
Pomyślała, że mogła od razu wyskoczyć z miesiączką, ponieważ ojciec od razu jej
dał spokój, gdy usłyszał to słowo.
- No dobra. – Szybko skierowała
się do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i wyjęła plecak spod łóżka. Tam włożyła
jedzenie. Westchnęła. Włożyła plecak z powrotem na swoje miejsce. Wzięła
książkę, którą ostatnio czytała i otworzyła na stronie na której skończyła.
Zaczęła czytać.
Po chwili czynność, przerwało jej
pukanie do drzwi. Z ociągnięciem odłożyła książkę, zła wstała i podeszła do
drzwi, stał w nich Neji.
No nie! Kolejny do pytań! Czy ona
miała wypisane na twarzy „Opuszczam wioskę”?
- O co chodzi? – zapytała
najgrzeczniej jak tylko umiała w tej sytuacji.
- Mogę wejść? – odpowiedział
pytaniem na pytanie.
"Jeszcze lepiej" -
myślała - "Za niedługo może jeszcze Hanabi przyjdzie?"
- Pewnie – Otworzyła szerzej
drzwi, Neji wszedł do środka i usiadł na łóżku. – No, więc o co chodzi? -
Przypatrywała mu się badawczo, chcąc wiedzieć co on może od niej teraz chcieć?
- Gdzie byłaś cały dzień?
- Nie no, znowu. Ojciec też mi
zadał to pytanie.
- Nie dziwię się. Wyszłaś bez
słowa na cały dzień.
- Cały dzień spędziłam z Sakurą,
a co do wychodzenia, to za rok kończę osiemnaście lat. - wytłumaczyła krótko
coraz bardziej zirytowana.
- Rozumiem, a może byś się
podzieliła jedzeniem, które kupiłaś? – spytał, rozglądając się po pokoju.
- Zjadłam je.
- Co? Już?
- No…
- Nawet ja, w tak krótkim czasie
nie zjadłbym tyle ile ty kupiłaś. - Uniósł jedną brew do góry.
- No widzisz - Uśmiechnęła się.
- Dobra ja idę, jutro mam ciężki
dzień… - powiedział stojąc w wejściu.
- Ja też - szepnęła.
- Mówiłaś coś?
- Nie, przesłyszało ci się. –
Zamknęła drzwi i spojrzała na zegarek, który leżał na biurku. Była dwudziesta
druga czterdzieści trzy. Położyła się na łóżko i spojrzała w sufit. Bała się,
cholernie się bała tego co ich może spotkać. Akatsuki to śmiertelni wrogowie
wioski. Lękała się też, że przyjaciele im tego nie wybaczą, a najbardziej się
bała, że nie wybaczy jej Naruto. Jak ona go kochała…
Jednak on był tak nieosiągalny, a
Sakura mogła go mieć kiedy by tylko chciała. Wiedziała, że nie zrobiłaby jej
tego. Czasem zazdrościła jej tego. Myślała "Co ona ma, czego ja nie
mam?". Ale w końcu była jej przyjaciółką. Kochała ją bardzo, nawet do tego
stopnia, że odchodzi z nią z wioski.
- O czym ja w tej chwili myślę? –
szepnęła.
Powinna się teraz skupić na
Akatsuki.
Starała sobie przypomnieć
członków organizacji. Po pierwsze.
Itachi Uchiha, zbieg z wioski.
Zabił swój klan i posiadł Mangekyou Sharingana. Jego partnerem jest Kisame
Hoshigaki, zbieg z wioski deszczu. Jeden z siedmiu mistrzów miecza.
Kolejny to ten blondyn, jak on
miał? A tak Deidara. Uciekł z wioski skały. Jego specjalnością są eksplozje.
"Chory człowiek, uważa, że
sztuka to wybuch" - myślała Hinata
Jego towarzyszem jest Sasori z
wioski piasku. Lalkarz. Bardzo silny. Sakura zna go pewnie lepiej. W końcu z
nim walczyła.
Kto jeszcze jest w Akatsuki? Jest
jakiś nieśmiertelny zwany…O! Hidan. Mimo, że Hinata nawet go nie poznała to i
tak ciarki przeszły jej po plecach. Jego partnerem jest Kakuzu. Gość o pięciu
sercach. Widać, że ten duecik jest dobrany.
Nagato, który był Peinem.
Pamiętała dobrze tego właśnie członka Akatsuki. To właśnie podczas starcia z
nim wyznała Naruto miłość oraz prawie umarła. No i rzecz jasna ten Tobi. Jest
zamaskowany. Jak się okazało to on dowodzi Akatsuki. To chyba wszyscy…Nie! Jest
jeszcze ten Zetsu. Ma jakby rozdwojenie jaźni. Biała strona potrafi dokładnie
kopiować wygląd, moce, a nawet chakrę. Przerażający gość. Drugi, czarny używa
stylu ziemi. No to wszystkich już wymieniła. Spojrzała na zegarek. Była
dwudziesta trzecia piętnaście.
Do głównej bramy mam dwadzieścia
minut, myślała.
- To oznacza, że czas się
szykować. – szepnęła.
Wyszła z pokoju i nasłuchiwała
się odgłosów. Cisza. W pokoju obok usłyszała chrapanie. To był Neji. On spał.
Podeszła do pokoju ojca. Także spał. Do Hanabi nawet nie podchodziła.
Wiedziała, że ona na pewno śpi. Weszła do swojego pokoju i wyjęła plecak.
Sprawdziła czy wszystko na pewno spakowane. Tak wszystko było w jak najlepszym
porządku. Hinata przebrała się w swój standardowy strój ninja i założyła na niego
ciemny płaszcz z kapturem zakryła się nim cała. Nie było jej w ogóle widać.
Znowu spojrzała na zegarek, była dwudziesta trzecia dwadzieścia pięć. Miała
dużo czasu. Jednak wiedziała, że jeśli jeszcze trochę pobędzie w tym domu to,
albo zwariuję, albo wyjawi im cały plan pod wpływem presji. Podeszła do swojego
okna. Otworzyła je. Postawiła nogę na parapecie i ostatni raz spojrzała na swój
pokój, patrzyła głównie na pewne zdjęcie. A na nim ona, ojciec, Neji i
oczywiście Hanabi. Wszyscy byli uśmiechnięci. Nawet Hiashi się lekko uśmiechał.
- Żegnajcie. – szepnęła i
zeskoczyła z okna.
I oto trzeci rozdział!
W końcu coś napisane z punktu widzenia Hiny. <3 Czekałam na to. <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. : D Bardzo mnie wciągnęło twoje opowiadanie. C:
Ale się zdenerwowałam jak się zaczęła ta cała akcja z Hinatą...
OdpowiedzUsuńJakieś małe mam do niej zaufanie i bałam się, że zaraz czymś się zdradzi ;-;
" Czy ona miała wypisane na twarzy „Opuszczam wioskę”?" Hahahaaah <3
Może!
Miesiączka zawsze dobrym wytłumaczeniem na wszystkim xd
(Szczególnie o w-f mi tu chodzi)
Tobi jest dobrym chłopcem!
I nie zgadzam się z tym, że Deidara jest chorym człowiekiem ;-;
On jest piękny i najlepszy <3