niedziela, 27 listopada 2016

47 rozdział

"Każdy może współczuć cier­pieniom przy­jaciół, lecz trze­ba mieć wspa­niały cha­rak­ter, by móc cie­szyć się po­wodze­niem przyjaciela." 
~ Oscar Wilde 
Następnego dnia każdy powrócił do swych obowiązków. Hinata razem z Nishi wyruszyły do wioski trawy, Sasori do chmury, Deidara do liścia, natomiast Nico do wioski mgły. Sasuke i Obito szykowali już nowe misje dla członków Akatsuki, myśląc również o tym, że przydałoby się zwerbować nowych członków, ponieważ spraw było od groma. Mimo wszystko nie wiedzieli skąd mają brać nowych rekrutów, którzy byliby im lojalni oraz potrzebni. Póki co musieli dawać sobie radę,
~*~
Hinata i Nishi niemalże po jednym dniu drogi były na miejscu. Jesień powoli dawała się we znaki, chłodny wiatr podwiewał ich płaszcze, a liście wirowały nad głowami. Krajobraz niewiadomo kiedy zmienił się nie do poznania. Zamiast wszechobecnej zieleni oraz czystego nieba, pojawiły się żółte, czerwone i brązowe kolory oraz zachmurzone niebo, przez które raz na jakiś czas przemykało słońce.
- Znajdujemy się na obrzeżach wioski – powiedziała Nishi, wyjmując ze swojego plecaka mapę – Obito powiedział, że Hoshi powinna gdzieś tu mieszkać.
- Trzeba ruszyć bardziej na wschód. – Zdecydowała Hyuga, przyglądając się mapie i zaznaczonym na niej punkcie. Ruszyły w wyznaczoną stronę, początkowo w zupełnej ciszy. Hyuga bacznie przyglądała się swojej przyjaciółce. Nie rozmawiała z nią nigdy o Sasuke, a ostatnio z tym chłopakiem jest coś na rzeczy. Zdecydowała, że to najlepsza chwila do podjęcia konwersacji.
- Ostatnio cały czas widać cię z Uchihą. – Podjęła, a Nishi niemal od razu oblała się wielkim rumieńcem. Takie zachowanie było jej bardzo znajome. – Czyli jest coś na rzeczy? – Zaśmiała się.
- Bardzo lubię Sasuke i w ogóle. On chyba też mnie lubi, tylko nie wiem czy w tym sensie jakim chce.
- Postaraj się do niego zbliżyć. Sasuke zdał sobie sprawę, że Sakura niestety jego już nie będzie. Nie myśl wcale, że jesteś jakimś zastępcą. Sasuke nie rozmawia z byle jaką dziewczyną, co znaczy, że musisz mu się w jakimś stopniu podobać. Moim zdaniem nigdy nie szukałby zastępcy.
- Ta sprawa mnie najbardziej nurtuje. Boję się, że jednak jest tak załamany, że szuka jakiejkolwiek deski ratunku. – Nishi spuściła głowę, poczuła piekące łzy pod powiekami, lecz uznała, że to nie czas i miejsce na rozklejanie się.
- To nie byłoby w jego typie – powiedziała dobitnie Hyuga, spoglądając na przyjaciółkę, która dalej wyglądała na przybitą – Jeśli tak bardzo cię to dręczy, to porozmawiaj z nim. Spytaj się na czym stoicie.
Kiedy Hyuga to mówiła wydawało jej się to takie łatwe, a tymczasem jej samej trudno było poruszać niektóre kwestie z Deidarą. Lubiła innym doradzać, mówiła wszystko jakby było to łatwe, podczas gdy wszystko było dziesięć razy trudniejsze. Jednak Nishi podniosła głowę z wielkim uśmiechem, tak jakby była bardzo zdeterminowana.
- Tak! Jeśli już będziemy szczerze rozmawiać to później nie będzie problemów! Spróbuję!
Hinata uśmiechnęła się zadowolona z efektu jaki osiągnęła tą rozmową. Nadal z uśmiechem przeniosła wzrok na otoczenie. Zauważyła na prawo od nich małą chatkę z drewna. Wskazała na nią palcem. Obje kiwnęły głowami na znak, że czas rozpocząć prawdziwą część misji. W ciszy podeszły pod drzwi i jak gdyby nigdy nic zapukały. Na początku odpowiedziała im cisza. Wkrótce jednak domownik zaczął się krzątać i po chwili otworzyła im dziewczyna, która była prawdopodobnie w ich wieku. Miała długie, rude włosy, ubrana była w długą zieloną sukienkę. Była dość ładna. Patrzyła na nich dużymi, zdziwionymi oczami.
- Dzień dobry. – Pierwsza odezwała się Hinata. – Heiwa, prawda?
- Dzień dobry, tak. – Dziewczyna spojrzała na ich płaszcze, a w jej oczach pojawiło się coś na wzór przerażenie. Wiedziała już, że są z Akatsuki. Zapewne teraz zastanawiała się czego od niej mogą chcieć.
- Możemy wejść? – spytała Hinata, na co Heiwa po długiej chwili zaskoczenia kiwnęła głową i ich przepuściła.
Chatka nie była taka mała, kiedy się weszło. Było tu przestronnie, wszystko było wysprzątane, zachowane w idealnym stanie. Heiwa skierowała ich do pomieszczenia, które zapewne było czymś w rodzaju salonu połączonego z kuchnia i jadalnią. Wszystkie usiadły przy stole.
- Czy mogę wiedzieć co was tu sprowadza? – spytała cicho Heiwa. Najwidoczniej cały czas była przerażona.
- Nie bój się. Nie mamy złych intencji – powiedziała Hyuga. – Gdzie twoi rodzice, Heiwa?
- Zmarli pięć lat temu. – odpowiedziała, spuszczając głowę. Wyglądała jakby to co się stało tak dawno temu nadal wywierało na nią ogromny wpływ.
- Co wiesz o swoich rodzicach? – Tym razem Nishi zabrała głos, patrząc z współczuciem na dziewczynę.
- Chodzi wam o to, że tak naprawdę nimi nie byli? Wiem o tym, ale traktowali mnie zawsze jak córkę. Mówili, że kiedyś przyjdą po mnie prawdziwi rodzice, tylko wtedy kiedy będę wystarczająco silna.
- To jest właśnie ten czas – powiedziała Hinata – Zabieramy cię do twojej biologicznej matki.
- Dlaczego Akatsuki? – spytała zdziwiona cały obrotem spraw. Przybrana rodzina mówiła, że jej rodzice żyją w niebezpiecznym środowisku i dlatego musi trenować, by tam nic jej się nie stało. Mimo wszystko nie widziała w tym wszystkim Akatsuki.
- Same nie znamy wiele szczegółów – powiedziała Hinata – Rozumiemy, że to ciężkie, ale postaraj się nas wysłuchać od początku do końca. Twoja matka, to Konan. Jest ona członkiem Akatsuki, o twoim ojcu nie wiemy niczego. Nasza organizacja jest aktualnie po ciężkiej walce, a Konan znajduje się w śpiączce. Jej życzeniem przed tym było, by jej córka wróciła do organizacji. Akatsuki nie jest już straszną organizacją.
- Chcemy być poszła z nami. Jesteś medykiem, który mógłby pomóc Konan. Zajmiesz się nią, wysłuchasz co ma ci do powiedzenia, gdy się obudzi. Jeśli uznasz, że nie chcesz tam zostawiać po prostu odejdziesz. – dopowiedziała Nishi.
Heiwa słuchała uważnie co mają do powiedzenia i długo potem siedziała w ciszy, zastanawiając się co ma im odpowiedzieć. Nishi i Hinata siedziały w skupieniu przypatrując się dziewczynie. Miały przyprowadzić ją za wszelką cenę, ale uznały, że najpierw pogadając z nią jak człowiek z człowiekiem.
- Sama nie wiem. – Heiwa w końcu zabrała głos. – To co mówicie pokłada się z tym o czym opowiadali mi rodzice. Ale… jesteście Akatsuki, nie wiem czy można wam ufać.
- Jak widzisz nie przypieramy cię do muru, nie walczymy z tobą. Dajemy ci wolny wybór – powiedziała Hinata, choć wiedziała, że jeśli się nie zgodzi, natychmiast ją usypiają i wleką do domu siłą.
- Chciałabym spróbować – powiedziała, na co dziewczyny z Akatsuki odetchnęły z ulgą. – Tylko jest jeszcze jedna sprawa. Mam tutaj przybraną siostrę, jest teraz na misji. Jeśli wróci i mnie nie będzie, to na pewno będzie się martwiła.
- Napisz list – podpowiedziała Nishi – Jeśli to twoja siostra i ufasz jej to nie ma problemu. Ale musisz zaznaczyć, by nie zawiadamiała o tej sprawie nikomu. Nie chcemy mieć problemów. – Przeszedł ją dreszcz, gdy wyobraziła się wściekłego Obito.
- Dobrze, tak zrobię.
~*~
Sakura i Itachi niemal bez przerwy parli na przód. Starszy Uchiha wytłumaczył jej mniej więcej gdzie zmierzają. Mieli udać się w góry nieopodal wioski skał. Jest to niebezpieczny teren, nie ma tam więc dużo ludzi, którzy nie przepadają za kapryśną naturą.
Sakura niemal przez całą drogę myślała o Sasorim. Minął chyba jeden dzień, a ona zdążyła ze sto razy pomyśleć jak bardzo się za nim stęskniła. Czasem rozmawiała z Itachim, wtedy jej myśli przynajmniej parły w innym kierunku. Jednak Uchiha nie był zbyt chętny do pogaduszek, a Haruno nie zamierzala na siłę go zagadywać. I tak skończyło się to zbywaniem z jego strony.
- Jak ty dasz sobie radę bez tego Sasoriego. – Usłyszała Itachiego, który przyglądał się jej z rozbawieniem. Najwidoczniej miała tak zbolałą minę, że panicz nawet się do niej odezwał.
- Przestań, przecież jest okej – powiedziała odrobinę naburmuszona.
- Jak będziesz miała taką minę cały trening to w końcu zrobi mi się ciebie szkoda. – Itachi nadal sobie z niej żartował, przy czym ona jeszcze bardziej się wkurzała.
- Niby jesteś cichy, ale jak już się odezwiesz to potrafisz wkurzyć człowieka.
- To ty jesteś nerwowa, Sakura. Jako twój starszy kolega i niedoszły brat staram się rozmawiać z tobą o tym co cię boli.
- Ty chyba jesteś czasem nienormalny – fuknęła tylko i wyprzedziła go o parę kroków, na co Itachi się tylko zaśmiał.

- Ach, te nastolatki. – westchnął i z uśmiechem spojrzał w górę, wprost na zachmurzone niebo.

Jak ktoś jeszcze czyta...
to przepraszam D:

4 komentarze:

  1. Jej wróciłaś nareszcie ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będzie nowy rozdział???? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. minęło już trochę lat, ale jakoś tak sentymentalnie się czuję haha
    cóż, nie wiem czy w ogóle zobaczyć kiedyś ten komentarz, ale chciałam tylko powiedzieć, że mam nadzieję, że masz się dobrze ^_^
    ~ Werka

    OdpowiedzUsuń