"Każdy może współczuć cierpieniom przyjaciół, lecz trzeba mieć wspaniały charakter, by móc cieszyć się powodzeniem przyjaciela."
~ Oscar Wilde
Następnego dnia każdy powrócił do swych obowiązków. Hinata
razem z Nishi wyruszyły do wioski trawy, Sasori do chmury, Deidara do liścia,
natomiast Nico do wioski mgły. Sasuke i Obito szykowali już nowe misje dla
członków Akatsuki, myśląc również o tym, że przydałoby się zwerbować nowych
członków, ponieważ spraw było od groma. Mimo wszystko nie wiedzieli skąd mają
brać nowych rekrutów, którzy byliby im lojalni oraz potrzebni. Póki co musieli
dawać sobie radę,
~*~
Hinata i Nishi niemalże po jednym
dniu drogi były na miejscu. Jesień powoli dawała się we znaki, chłodny wiatr
podwiewał ich płaszcze, a liście wirowały nad głowami. Krajobraz niewiadomo
kiedy zmienił się nie do poznania. Zamiast wszechobecnej zieleni oraz czystego
nieba, pojawiły się żółte, czerwone i brązowe kolory oraz zachmurzone niebo,
przez które raz na jakiś czas przemykało słońce.
- Znajdujemy się na obrzeżach
wioski – powiedziała Nishi, wyjmując ze swojego plecaka mapę – Obito powiedział,
że Hoshi powinna gdzieś tu mieszkać.
- Trzeba ruszyć bardziej na
wschód. – Zdecydowała Hyuga, przyglądając się mapie i zaznaczonym na niej
punkcie. Ruszyły w wyznaczoną stronę, początkowo w zupełnej ciszy. Hyuga
bacznie przyglądała się swojej przyjaciółce. Nie rozmawiała z nią nigdy o
Sasuke, a ostatnio z tym chłopakiem jest coś na rzeczy. Zdecydowała, że to
najlepsza chwila do podjęcia konwersacji.
- Ostatnio cały czas widać cię z
Uchihą. – Podjęła, a Nishi niemal od razu oblała się wielkim rumieńcem. Takie
zachowanie było jej bardzo znajome. – Czyli jest coś na rzeczy? – Zaśmiała się.
- Bardzo lubię Sasuke i w ogóle.
On chyba też mnie lubi, tylko nie wiem czy w tym sensie jakim chce.
- Postaraj się do niego zbliżyć.
Sasuke zdał sobie sprawę, że Sakura niestety jego już nie będzie. Nie myśl
wcale, że jesteś jakimś zastępcą. Sasuke nie rozmawia z byle jaką dziewczyną,
co znaczy, że musisz mu się w jakimś stopniu podobać. Moim zdaniem nigdy nie
szukałby zastępcy.
- Ta sprawa mnie najbardziej
nurtuje. Boję się, że jednak jest tak załamany, że szuka jakiejkolwiek deski
ratunku. – Nishi spuściła głowę, poczuła piekące łzy pod powiekami, lecz
uznała, że to nie czas i miejsce na rozklejanie się.
- To nie byłoby w jego typie –
powiedziała dobitnie Hyuga, spoglądając na przyjaciółkę, która dalej wyglądała
na przybitą – Jeśli tak bardzo cię to dręczy, to porozmawiaj z nim. Spytaj się
na czym stoicie.
Kiedy Hyuga to mówiła wydawało
jej się to takie łatwe, a tymczasem jej samej trudno było poruszać niektóre
kwestie z Deidarą. Lubiła innym doradzać, mówiła wszystko jakby było to łatwe, podczas
gdy wszystko było dziesięć razy trudniejsze. Jednak Nishi podniosła głowę z
wielkim uśmiechem, tak jakby była bardzo zdeterminowana.
- Tak! Jeśli już będziemy
szczerze rozmawiać to później nie będzie problemów! Spróbuję!
Hinata uśmiechnęła się zadowolona
z efektu jaki osiągnęła tą rozmową. Nadal z uśmiechem przeniosła wzrok na
otoczenie. Zauważyła na prawo od nich małą chatkę z drewna. Wskazała na nią
palcem. Obje kiwnęły głowami na znak, że czas rozpocząć prawdziwą część misji.
W ciszy podeszły pod drzwi i jak gdyby nigdy nic zapukały. Na początku
odpowiedziała im cisza. Wkrótce jednak domownik zaczął się krzątać i po chwili
otworzyła im dziewczyna, która była prawdopodobnie w ich wieku. Miała długie,
rude włosy, ubrana była w długą zieloną sukienkę. Była dość ładna. Patrzyła na
nich dużymi, zdziwionymi oczami.
- Dzień dobry. – Pierwsza odezwała
się Hinata. – Heiwa, prawda?
- Dzień dobry, tak. – Dziewczyna spojrzała
na ich płaszcze, a w jej oczach pojawiło się coś na wzór przerażenie. Wiedziała
już, że są z Akatsuki. Zapewne teraz zastanawiała się czego od niej mogą
chcieć.
- Możemy wejść? – spytała Hinata,
na co Heiwa po długiej chwili zaskoczenia kiwnęła głową i ich przepuściła.
Chatka nie była taka mała, kiedy
się weszło. Było tu przestronnie, wszystko było wysprzątane, zachowane w
idealnym stanie. Heiwa skierowała ich do pomieszczenia, które zapewne było
czymś w rodzaju salonu połączonego z kuchnia i jadalnią. Wszystkie usiadły przy
stole.
- Czy mogę wiedzieć co was tu
sprowadza? – spytała cicho Heiwa. Najwidoczniej cały czas była przerażona.
- Nie bój się. Nie mamy złych
intencji – powiedziała Hyuga. – Gdzie twoi rodzice, Heiwa?
- Zmarli pięć lat temu. –
odpowiedziała, spuszczając głowę. Wyglądała jakby to co się stało tak dawno
temu nadal wywierało na nią ogromny wpływ.
- Co wiesz o swoich rodzicach? –
Tym razem Nishi zabrała głos, patrząc z współczuciem na dziewczynę.
- Chodzi wam o to, że tak
naprawdę nimi nie byli? Wiem o tym, ale traktowali mnie zawsze jak córkę.
Mówili, że kiedyś przyjdą po mnie prawdziwi rodzice, tylko wtedy kiedy będę
wystarczająco silna.
- To jest właśnie ten czas –
powiedziała Hinata – Zabieramy cię do twojej biologicznej matki.
- Dlaczego Akatsuki? – spytała zdziwiona
cały obrotem spraw. Przybrana rodzina mówiła, że jej rodzice żyją w
niebezpiecznym środowisku i dlatego musi trenować, by tam nic jej się nie
stało. Mimo wszystko nie widziała w tym wszystkim Akatsuki.
- Same nie znamy wiele szczegółów
– powiedziała Hinata – Rozumiemy, że to ciężkie, ale postaraj się nas wysłuchać
od początku do końca. Twoja matka, to Konan. Jest ona członkiem Akatsuki, o
twoim ojcu nie wiemy niczego. Nasza organizacja jest aktualnie po ciężkiej
walce, a Konan znajduje się w śpiączce. Jej życzeniem przed tym było, by jej
córka wróciła do organizacji. Akatsuki nie jest już straszną organizacją.
- Chcemy być poszła z nami.
Jesteś medykiem, który mógłby pomóc Konan. Zajmiesz się nią, wysłuchasz co ma
ci do powiedzenia, gdy się obudzi. Jeśli uznasz, że nie chcesz tam zostawiać po
prostu odejdziesz. – dopowiedziała Nishi.
Heiwa słuchała uważnie co mają do
powiedzenia i długo potem siedziała w ciszy, zastanawiając się co ma im
odpowiedzieć. Nishi i Hinata siedziały w skupieniu przypatrując się
dziewczynie. Miały przyprowadzić ją za wszelką cenę, ale uznały, że najpierw
pogadając z nią jak człowiek z człowiekiem.
- Sama nie wiem. – Heiwa w końcu
zabrała głos. – To co mówicie pokłada się z tym o czym opowiadali mi rodzice.
Ale… jesteście Akatsuki, nie wiem czy można wam ufać.
- Jak widzisz nie przypieramy cię
do muru, nie walczymy z tobą. Dajemy ci wolny wybór – powiedziała Hinata, choć
wiedziała, że jeśli się nie zgodzi, natychmiast ją usypiają i wleką do domu
siłą.
- Chciałabym spróbować –
powiedziała, na co dziewczyny z Akatsuki odetchnęły z ulgą. – Tylko jest
jeszcze jedna sprawa. Mam tutaj przybraną siostrę, jest teraz na misji. Jeśli
wróci i mnie nie będzie, to na pewno będzie się martwiła.
- Napisz list – podpowiedziała
Nishi – Jeśli to twoja siostra i ufasz jej to nie ma problemu. Ale musisz
zaznaczyć, by nie zawiadamiała o tej sprawie nikomu. Nie chcemy mieć problemów.
– Przeszedł ją dreszcz, gdy wyobraziła się wściekłego Obito.
- Dobrze, tak zrobię.
~*~
Sakura i Itachi niemal bez
przerwy parli na przód. Starszy Uchiha wytłumaczył jej mniej więcej gdzie zmierzają.
Mieli udać się w góry nieopodal wioski skał. Jest to niebezpieczny teren, nie
ma tam więc dużo ludzi, którzy nie przepadają za kapryśną naturą.
Sakura niemal przez całą drogę
myślała o Sasorim. Minął chyba jeden dzień, a ona zdążyła ze sto razy pomyśleć
jak bardzo się za nim stęskniła. Czasem rozmawiała z Itachim, wtedy jej myśli
przynajmniej parły w innym kierunku. Jednak Uchiha nie był zbyt chętny do
pogaduszek, a Haruno nie zamierzala na siłę go zagadywać. I tak skończyło się
to zbywaniem z jego strony.
- Jak ty dasz sobie radę bez tego
Sasoriego. – Usłyszała Itachiego, który przyglądał się jej z rozbawieniem.
Najwidoczniej miała tak zbolałą minę, że panicz nawet się do niej odezwał.
- Przestań, przecież jest okej –
powiedziała odrobinę naburmuszona.
- Jak będziesz miała taką minę
cały trening to w końcu zrobi mi się ciebie szkoda. – Itachi nadal sobie z niej
żartował, przy czym ona jeszcze bardziej się wkurzała.
- Niby jesteś cichy, ale jak już
się odezwiesz to potrafisz wkurzyć człowieka.
- To ty jesteś nerwowa, Sakura.
Jako twój starszy kolega i niedoszły brat staram się rozmawiać z tobą o tym co
cię boli.
- Ty chyba jesteś czasem
nienormalny – fuknęła tylko i wyprzedziła go o parę kroków, na co Itachi się
tylko zaśmiał.
- Ach, te nastolatki. – westchnął
i z uśmiechem spojrzał w górę, wprost na zachmurzone niebo.
Jak ktoś jeszcze czyta...
to przepraszam D:
Miło, że wróciłaś ;)
OdpowiedzUsuńJej wróciłaś nareszcie ❤
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy rozdział???? :)
OdpowiedzUsuńminęło już trochę lat, ale jakoś tak sentymentalnie się czuję haha
OdpowiedzUsuńcóż, nie wiem czy w ogóle zobaczyć kiedyś ten komentarz, ale chciałam tylko powiedzieć, że mam nadzieję, że masz się dobrze ^_^
~ Werka