To pierwszy raz, kiedy dziewczyny spędzą święta po za domem. To ich pierwsze Boże Narodzenie w Akatsuki.
- Co zazwyczaj robicie w święta? - spytała Sakura podczas ich śniadania.
Deidata i Sasori spojrzeli po sobie.
- Nic... - odparł Sasori
- Serio? Jak tak można?! - oburzyła się Haruno
Oboje wzruszyli ramionami.
- To może... byśmy zrobili tutaj pierwszą waszą Wigilię. - mruknęła nieśmiało Hinata
- Hmmm... to dobry pomysł... - powiedziała Sakura - No? To co wy na to? - zwróciła się do chłopaków.
- Tylko wiesz... - powiedział Sasori - Trzeba spytać się innych członków o udział...
- Spoko! - mrugnęła do nich - A więc Dei i Hina pójdą spytać się Konan, Tobiego , Kisame i Zetsu, a ja i Saso resztę!
- Jasne!
~*~
Deidara i Hinata najpierw postanowili zapukać do Konan. Kobieta wydawała się zawsze dla Hyuugi chłodna i chyba nigdy nie rozmawiała z żadnym z członków Akatsuki.
Stojąc przed jej drzwiami był strasznie spięta, jednak Deidara wyglądał na zluzowanego. Zapukał do drzwi z wielkim bananem na twarzy. Pewnie był podniecony tym pomysłem.
Usłyszeli kroki i niemal po sekundzie drzwi otworzyła im Konan.
- Co jest? - spytała od razu
- Witaj Konan-san. - przywitała się Hinata
- Yo! - powiedział Dei
- Bo... ja i Sakura pomyślałyśmy nad zorganizowaniem świąt w organizacji i chciałyśmy cię spytać Konan-san, czy przyszłabyś?
Wzięła głęboki oddech.
- Hmmm... W sumie... nie mam nic do stracenia - powiedziała z lekkim uśmiechem.
~*~
Stali przed drzwiami Peina. Sakura była przerażona. Zawsze ten człowiek kojarzył się jej z liderem Akatsuki i bezwzględnym człowiekiem, który bez wahania zabija niewinnych.
- Pukasz? - spytał Sasori
- Ty weź - powiedziała z rezygnacją.
Skorpion bez problemu puknął parę razy w drzwi.
Po długim wyczekiwaniu w końcu otworzył im Pein, a właściwie Nagato. Nawet jeśli miał na sobie luźną czarną bluzkę i szare dresy, wręcz widać było tą anoreksyjną sylwetkę. Kości oddzielała tylko marna warstwa trupio bladej skóry. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
Spojrzał się na nich zmęczonym wzrokiem.
- Chcieliście coś?
- Tak.. - Po dłuższej chwili Sasori coś powiedział, rzadko widział go w swoim prawdziwym ciele. - Robimy świąteczne kolację i takie tam... co ty na to?
Minęła długa chwila nim raczył coś powiedzieć. Poprzedził wypowiedź głębokim westchnięciem.
- Może będę.
Po długim wyczekiwaniu w końcu otworzył im Pein, a właściwie Nagato. Nawet jeśli miał na sobie luźną czarną bluzkę i szare dresy, wręcz widać było tą anoreksyjną sylwetkę. Kości oddzielała tylko marna warstwa trupio bladej skóry. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
Spojrzał się na nich zmęczonym wzrokiem.
- Chcieliście coś?
- Tak.. - Po dłuższej chwili Sasori coś powiedział, rzadko widział go w swoim prawdziwym ciele. - Robimy świąteczne kolację i takie tam... co ty na to?
Minęła długa chwila nim raczył coś powiedzieć. Poprzedził wypowiedź głębokim westchnięciem.
- Może będę.
~*~
Szli teraz do gabinetu Tobiego. To był chyba gość, po którym kompletnie by się nie spodziewali, że pamięta o takim święcie jak Boże Narodzenie i że będzie chciał w czymś takim uczestniczyć. Po pukaniu i usłyszeniu "Wejść" wparowali do gabinetu.
Tobi jak zawsze siedział za biurkiem ogarniając jakieś dokumenty. Zawsze Hinate (jak i Sakure) ciekawiło skąd one się biorą! No przecież nie działali ani legalnie ani neutralnie.
- Czego? - burknął. Chyba miał dziś zły dzień.
- Bo... Chcielibyśmy Cię zaprosić na Wigilię...
- Co? - spytał patrząc się na nich jak na idiotów. - Wigilię? - powtórzył.
- T-tak. - odparła przestraszona Hinata
- Matko... A podobno jesteśmy organizacją budzącą postrach. - mruknął masując swoje skronie, jakby usłyszał jakąś głupią wypowiedź dziecka. Oparł się wygodniej o skórzany fotel, a Hinata i Deidara wstrzymywali oddech, bo bali się nawet wykonywać tak prostej czynności jak oddychanie.
- Idźcie już stąd i mnie nie wkurzajcie! - warknął, po czym oboje z szybkością światła zmyli się z pomieszczenia.
Tobi jak zawsze siedział za biurkiem ogarniając jakieś dokumenty. Zawsze Hinate (jak i Sakure) ciekawiło skąd one się biorą! No przecież nie działali ani legalnie ani neutralnie.
- Czego? - burknął. Chyba miał dziś zły dzień.
- Bo... Chcielibyśmy Cię zaprosić na Wigilię...
- Co? - spytał patrząc się na nich jak na idiotów. - Wigilię? - powtórzył.
- T-tak. - odparła przestraszona Hinata
- Matko... A podobno jesteśmy organizacją budzącą postrach. - mruknął masując swoje skronie, jakby usłyszał jakąś głupią wypowiedź dziecka. Oparł się wygodniej o skórzany fotel, a Hinata i Deidara wstrzymywali oddech, bo bali się nawet wykonywać tak prostej czynności jak oddychanie.
- Idźcie już stąd i mnie nie wkurzajcie! - warknął, po czym oboje z szybkością światła zmyli się z pomieszczenia.
~*~
Szli tym razem do pokoju Kakuzu. No to teraz będzie jazda! Ciekawe co ten skąpiec powie na ten temat. A ciekawe co później powie Hidan, o którego także muszą zahaczyć! O Jezu! Po tej rozmowie mogą wyjść z obrażeniami...
Przed pokojem Kakuzu, stał nie tylko jego właściciel, ale także jego partner. Jak zawsze się kłócili wymachując energicznie rękoma. Sasori i Sakura podeszli do nich na bezpieczną odległość.
- Ej chłopaki! - krzyknęła Haruno, by przerwać tą słowną walkę, która mogłaby się niedługo przerodzić w prawdziwą bijatykę.
Oboje na nią spojrzeli, a ich miny wyrażały tylko "Czego ty możesz chcieć?!".
- Robimy Wigilię, przychodzicie? - spytał Sasori kompletnie nie zważając na to, że Hidan już jest wkurzony, a dla niego to drażliwy temat.
- Wigilia? Phi! Proszę cię! Nie potrzebna mi byle jaka uroczystość niedotycząca Jashina! - prychnął urażony Hidan.
- A ja przyjdę! - powiedział jak na złość nieśmiertelnemu.
Znowu zaczęła się ich kłótnia, więc Sakura i Saso od razu się oddalili w tempie ekspresowym.
- Ja jeszcze powiem Itachiemu - powiedziała Sakura
- Sama? - spytał ostrożnie unosząc brew. Nie był tym za bardzo ucieszony. Nie lubił, kiedy Sakura spędzała SAMA czas z osobnikiem płci męskiej. Oprócz niego, rzecz jasna.
- Tak, a ty już idź do salonu! - puściła do niego oczko i już jej nie było.
~*~
Byli teraz przed drzwiami Zetsu. Od ich piątego pukania minęła minuta i oboje byli już zdenerwowani, gdyż wiedzieli, że tam ktoś jest, tylko temu komuś nie chcę się po prostu otworzyć. Hinata w końcu przybliżyła się do drzwi i zaczęła wołać.
- Zetsu-san! To ja! Hinata! Chcieliśmy cię zaprosić na Wigilię. Za tydzień wieczorem!
Odsunęła się i spojrzała się wyczekująco na drzwi, jakby myśląc, że może jej dadzą odpowiedź.
- Dobra przyjdę, ale nie napierdalajcie już w te cholerne drzwi! - usłyszeli. To była najpewniej ciemna strona.
Hinata i Dei spojrzeli na siebie zdziwieni, ale zaraz się uśmiechnęli.
~*~
Idąc tak teraz do pokoju Itachiego zdała sobie sprawę, iż został przecież jeszcze Sasuke! Kompletnie o nim zapomniała! Nie wiedziała tylko jak to możliwe. Jak mogła zapomnieć o tak ważne osobie, o której w sumie coraz mniej myślała jako o ważnej osobie.
Spuściła głowę w dół, szła tak dalej nie zważając na osobę stojącą na jej drodze. Wpadła na niego i upadła tyłkiem na podłogę. Poczuła ból w tej części ciała. Zła podniosła głowę i ujrzała młodego Uchihe.
Patrzył na nią swoimi czarnymi jak węgiel oczyma, ale zaraz nic nie mówiąc podał jej rękę.
- Sorki - mruknął nadal trzymając jej dłoń.
- Nic się nie stało - odparła pośpiesznie. Jej myśli były teraz tak rozwiane, że dopiero po dłuższej chwili ciszy przypomniała sobie, że w sumie miała coś mu powiedzieć. - Wigilia! Robimy Wigilię, chcesz przyjść?
Chwilę zamrugał oczami, po czym puścił jej rękę i uśmiechnął się lekko.
- Jasne!
~*~
Od godziny rozmawiała w pokoju Kisame z jego właścicielem. Ciągle miała w głowie zaproszenie na Wigilię, jednak rekin zawsze ją zagadywał i kończyło się na dłuższej konferencji i tak dalej przez sześćdziesiąt minut. W końcu, kiedy skończyły się tematy do rozmów, Hyuuga odetchnęła głęboko.
Oboje siedzieli na łóżko i jakimś cudem Hinata opierała głowę o jego ramię, a on ją obejmował i głaskał po włosach jak ojciec. Chciało jej się płakać. Nigdy jej ojciec jej nie przytulał. Nigdy jej nawet nie czochrał po włosach. A Kisame nie musiał tego robić, bo nie był z nią spokrewniony, a mimo to traktował ją jak córkę.
- Kisame-san... - szepnęła cicho Hinata.
Wydał z siebie cichy, zachrypnięty pomruk.
- Organizujemy Wigilię... Chciałbyś przyjść? - spytała z nadzieją.
- Hmmm - udawał, że się zastanawiał. - Sadzę, że przyjdę.
Hinata uśmiechnęła się ciepło. Wiedziała także, że na twarzy Kisame również kąciki ust poszły w górę.
~*~
Kazała Sasuke także przekazać wiadomość Itachiemu.
Byli teraz w salonie i rozmawiali na temat świąt.
- No to! - zaczęła Sakura czując się liderem tej grupy. - Ja i Hinata robimy potrawy, a wy porządki! Ma się tu błyszczeć!
- C-co?! - oboje krzyknęli oburzeni. Pierwszy normalnie raz tak samo myśli. Poprawka. Dei w ogóle myśli!
- Chyba, że wolicie gotować? - mruknęła Haruno
Oboje nadal mieli skwaszone miny.
- Co z wami jest? Myśleliście, że będzie Wigilia, wszystko pięknie, fajnie i bez żadnego poświęcenia?
Teraz za to spuścili głowy i zdołowani przenieśli się do kuchni, by szukać jakichś środków czystości.
Hinata uśmiechnęła się ciepło w stronę Sakury.
- Nasze pierwsze święta w Akatsuki... - szepnęła.
Haruno odwzajemniła uśmiech.
- Tak! A teraz idziemy gotować!
~Tydzień później
W końcu Wigilia. Cały tydzień się na to przygotowywali. W salonie na stole było rozstawionych dwanaście potraw, opłatek, a tuż obok stołu choinka świecąca się na różne kolory. Wszędzie porozstawiane były świeczniki i inne lampki, a zgaszając światła widok był po prostu magiczny. Sakura i Hinata patrzyły na to z dumą. Chłopaki odpoczywali jeszcze po porządkach i powiedzieli, że przyjdą dopiero na Wigilię.
Dziewczyny za to musiały zobaczyć jak to wszystko wygląda w praktyce.
Usłyszeli trzask drzwi. Spodziewali zobaczyć Sasoriego i Deidare, ale zamiast nich stała tam Konan. Miała na sobie granatową suknie sięgającą, aż do podłogi. Była ona bardzo prosta, a jednak podkreślała jej auty. Rozpuszczone włosy opadały jej miękko na ramiona, nadal wpięty był w nie biały kwiat z papieru. Jej makijaż nie różnił się od tego, którego robiła na co dzień, jednak mimo to dzisiaj wyglądał jakby inaczej. Jakby bardziej fenomenalnie.
- Konan-san? - zdziwiła się Hinata - Wigilia jest dopiero na wieczór.
- Wiem... Chciałam wam pomóc... - mruknęła i podeszła bliżej - Ale jak widać już wszystko zrobiłyście.
- Ale zawsze możesz z nami zostać Konan-san - Uśmiechnęła się Sakura
Kobieta odwzajemniła gest i usiadła na kanapie nieco dalej od dziewczyn, jakby chciała jednak zachować dystans. Rozmowa choć najpierw się nie kleiła wkrótce zaczęła przeradzać się w prawdziwa konferencję. Konan okazała się nie być wcale taka obojętna i zimna, po prostu nigdy tak naprawdę nie rozmawiała z nikim z Akatsuki oprócz Nagato, z resztą jak sama uznała wszyscy inni to jedni wielcy idioci.
Wkrótce wszyscy zaczęli się schodzić. Brakował tylko Hidana, ale na niego nie zamierzali czekać. Inna religia i w ogóle. Pewnie czuł się urażony tym zaproszeniem!
Wszyscy najpierw symbolicznie zaczęli dzielić się opłatkiem.
- Życzę ci szczęścia, zdrowia, ulgowych treningów ze starym prykiem i wiele wiele innych dóbr. - mówił Deidara dzieląc się opłatkiem z Hyuugą. Hinata uśmiechała się szeroko.
- A ja ci życzę, abyś w końcu razem z Sasorim przestali się kłócić o to, która sztuka jest lepsza i żebyś zawsze miał swój pogodny uśmiech i zawsze był obok mnie. - zarumieniła się lekko.
Dei objął Hinate przyciskając ją lekko do siebie z szerokim uśmiechem. Jego blond włosy zlały się w jedno z jej czarnymi.
- Koniec tego jełopie! - wykrzyknął Kisame - Nie obmacuj mi tu jej! - odepchnął Deia, na co ten już miał wszcząć kłótnie, ale uznał, że są święta i już tylko jednie co zrobił to prychnął i wyzwał go od starych pryków. - Jeny... zostawić cię na chwilę... - mówił zły Kisame, ale zaraz zamilkł i odwrócił się do niej. W jego oczach pojawiła się znowu ta iskierka szczęścia i opiekuńczości. Nic nie mówiąc przytulił Hinate.
- Wiesz dobrze, że jesteś dla mnie drugą szansą... Shiro straciłem, ale ciebie nie zamierzam - mruknął - Dlatego jedyne o co cię proszę i czego ci życzę to, to byś zaakceptowała mnie jako swojego ojca.
Białe oczy Hyuugi zaszkliły się, ale zaraz się od niego oderwała i nie zwracając na to, ze kilka łez poleciało szybko po jej policzkach uśmiechnęła się.
- Zgadzam się!
- Wiem... Chciałam wam pomóc... - mruknęła i podeszła bliżej - Ale jak widać już wszystko zrobiłyście.
- Ale zawsze możesz z nami zostać Konan-san - Uśmiechnęła się Sakura
Kobieta odwzajemniła gest i usiadła na kanapie nieco dalej od dziewczyn, jakby chciała jednak zachować dystans. Rozmowa choć najpierw się nie kleiła wkrótce zaczęła przeradzać się w prawdziwa konferencję. Konan okazała się nie być wcale taka obojętna i zimna, po prostu nigdy tak naprawdę nie rozmawiała z nikim z Akatsuki oprócz Nagato, z resztą jak sama uznała wszyscy inni to jedni wielcy idioci.
Wkrótce wszyscy zaczęli się schodzić. Brakował tylko Hidana, ale na niego nie zamierzali czekać. Inna religia i w ogóle. Pewnie czuł się urażony tym zaproszeniem!
Wszyscy najpierw symbolicznie zaczęli dzielić się opłatkiem.
- Życzę ci szczęścia, zdrowia, ulgowych treningów ze starym prykiem i wiele wiele innych dóbr. - mówił Deidara dzieląc się opłatkiem z Hyuugą. Hinata uśmiechała się szeroko.
- A ja ci życzę, abyś w końcu razem z Sasorim przestali się kłócić o to, która sztuka jest lepsza i żebyś zawsze miał swój pogodny uśmiech i zawsze był obok mnie. - zarumieniła się lekko.
Dei objął Hinate przyciskając ją lekko do siebie z szerokim uśmiechem. Jego blond włosy zlały się w jedno z jej czarnymi.
- Koniec tego jełopie! - wykrzyknął Kisame - Nie obmacuj mi tu jej! - odepchnął Deia, na co ten już miał wszcząć kłótnie, ale uznał, że są święta i już tylko jednie co zrobił to prychnął i wyzwał go od starych pryków. - Jeny... zostawić cię na chwilę... - mówił zły Kisame, ale zaraz zamilkł i odwrócił się do niej. W jego oczach pojawiła się znowu ta iskierka szczęścia i opiekuńczości. Nic nie mówiąc przytulił Hinate.
- Wiesz dobrze, że jesteś dla mnie drugą szansą... Shiro straciłem, ale ciebie nie zamierzam - mruknął - Dlatego jedyne o co cię proszę i czego ci życzę to, to byś zaakceptowała mnie jako swojego ojca.
Białe oczy Hyuugi zaszkliły się, ale zaraz się od niego oderwała i nie zwracając na to, ze kilka łez poleciało szybko po jej policzkach uśmiechnęła się.
- Zgadzam się!
~*~
Sakura dzieliła się w tym czasie opłatkiem z Sasuke.
- Dawno tego nie robiłem - mruknął
- Ostatni raz z naszą drużyną - Uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Chyba masz rację... W każdym razie życzę ci dużo dobrego i dużo szczęścia w nowym roku. - wyrecytował szybko odwracając głowę i lekko się rumieniąc.
Sakura uśmiechnęła się i jakby zamglona wspomnieniami łamała opłatek.
- A ja ci życzę tego, byś w końcu stał się starym Sasuke, byś był miły i zrozumiał swoje błędy... - powiedziała czując, że wypaliła coś głupiego.
Czarne tęczówki świdrowały ją od stóp do głów.
- Postaram się - powiedział i jak gdyby nigdy nic odszedł.
- Wreszcie ten bufon sobie poszedł. - Z lekkiego letargu wyrwał ją głos Sasoriego.
Uśmiechnęła się w jego stronę.
- Ja tam nie będę się dzielił z tobą opłatkiem - powiedział jak widać mając jakieś inne plany.
- He? To w takim razie...
Nim zdążyła dokończył przytulił ją do siebie.
- Zamierzam się z tobą poprzytulać, już u mnie nie śpisz i stęskniłem się za tym, wiesz?
Sakura spaliła buraka.
- Chyba sobie żartujesz... - mruknęła cała czerwona.
Po dzieleniu się opłatkiem każdy usiadł do stołu. Po godzinie wpadł Hidan ubrany w Garniak i zbyt dużą ilością żelu na włosach. Krzyczał, że na niego nie poczekali i w ogóle, ale zaraz potem jak już się nakrzyczał, usiadł do stołu sfochowany. Dopiero po kilku kieliszkach gorzkiej się rozluźnił i zaczął rozmawiać z innymi. I tak w miłej atmosferze minęły święta w Akatsuki. Oczywiście trzy czwarte osób nie wiedziało, co to dokładnie są te święta i dlatego dla nich było najważniejsze się uchlać... Następnego dnia te trzy czwarte osób i Sakura wstali skacowani i przerażeni pomyśleli co w takim razie będzie się działo na Sylwestra...
Wesołych Świąt kochani <3
Pracowałam nad tym długo chcąc wam wynagrodzić moją dalszą nieobecność i mam nadzieję, że choć trochę osłodziłam wam tą moją chwilową zawieszkę... Wracam najpewniej w styczniu, ale nie jestem pewna :< Wena nie powraca i tak szczerze, to ledwo mi się piszę 25 rozdział T^T
Ten blog jest serio zajefajny, znalazłam go dopiero dziś i przeczytałam wszystko nie mogę doczekać się następnych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńMiło z twojej strony <3 Cieszę się, że podoba Ci się moja historia :3
UsuńPozdrawiam i liczę, że wena na kolejne rozdziały przyjdzie bardzo szybko <3
Swietna notka! Nie moge się doczekać następnej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ~! :*
OdpowiedzUsuńNie wiem, kiedy pojawii się następna, lecz wiem, że muszę w końcu ogarnąć się i skończyć ją pisać ;)
Pozdrawiam
Bosh, to było świetne! Po prostu... cóż... cud, miód i nutella ;* Ale najbardziej jaram się tym, ze Kisame chciałby, aby Hinata uważała go za ojca ^.^ O ile dobrze napisałam to zdanie hahah XD Pozdrawiam i życzę bardzo szybkiego powrotu weny, jeśli natomiast nie wróci, oto mój świąteczny prezent dla Cb:
OdpowiedzUsuńhttps://imagizer.imageshack.us/v2/720x720q90/838/tum1.png
Pozdrawiam <33
*///* Och dziękuję <3 Nigdy się nie spodziewałam, że ktoś obdarzy mnie takim prezentem <3
UsuńBardzo mi miło jest, że rozdział ci się podobał. ^_^
Grimmjow: Co z tego, że to zdanie jest niepoprawne pod względem logiki, piszmy je! Ludziom się spodoba -_-
Co tam mamroczesz? ^_^
Wena nie powraca, ale po twoim prezencie sądze, że wzrośnie :3
Pozdrawiam ~! <3
Właśnie przeczytałam wszystkie notki jestem pod wielkim wrażeniem. To naprawdę świetny blog. Była bym wdzięczna gdyście powiadomiły mnie o nowych notkach gg:48260894
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :* Aż mi ciepło na serduszku moim się robi, kiedy czytam, że komuś sie to podoba :3
UsuńOczywiście, że będę powiadamiała <3
Pozdrawiam ~! <3
Trzy czwarte I SAKURA.
OdpowiedzUsuńMoże się poczuła jak odrzutek czy coś ;-;
Margines społeczny.
Namiastka człowieka.
A Konan usiadła dalko bardzo daleko od nich. Pewnie śmierdziały. Rybą. Karpiem.
Ej, tak w ogóle to jak Karp przed wigilią leżał u mnie w zlewie to krzyczałam "Kisame, żyj".
Zaakceptuj mnie jako swojego ojca <3
Oky, tato, rypo ;-;
Poprzytulać!
Tuuuuulimy <333
Sasuś, ić xd
Przeszkadzasz xd
Sypnąłeś takie super życzenia xd
A zapraszanie na wigilię było takie prześwietne <3
Tobi xDDDD
Oooo jak dawno ci nie komnciałm xD....ale dawno przeczytałam i zapomniałam skomentować....brzydko z mojej strony >.<
OdpowiedzUsuńStarrk: Oj brzydko...
E a ty nie bądź taki mądry, tobie nawet nie chciało się przeczytać !
Starrk: Tobie też...=.=
Yhm...ja ...to co innego xD....dobrze przechodząc do komentu....UWAGA~! ZACZYNAM KOMENTOWAĆ~!
Dobrze...wymyślone Święta u Akasiów oooo ja cb wielbić :D....OOO i te porządki ja im tam współczuje...też nie lubię sprzątać....-,-...Biedny Saso i Dei...och współczuje wam....To się na tyrali, no i te zaproszenia ooo mi też ciarki po plecach przechodziły, gdy zapraszali tych groźnych między innymi....Tobi, Pein..bałam się odpowiedzi, a tu dupa..nie było scary.Wracając....co było tylko 12potraw i gdzie flaszka??!!....>.<....T^T...nie mam flaszki nie mam WIGILII...NIE MA.Także powróce do odpowiedzi innych członków Akasiów....to mnie rozwaliły XDDDDDD. I te dzielenie się opłatkiem to było niezłe...Kisame...wystarczy, gdy tulił Hinacie i chciał by uważał go za ojca....to było take pinkne... <3....I Saso jaki zazdrosny o Sakurcie <3333....>.<...To były zajebiste święta...jednak bez flaszki....ale zajebiste..nie..oczywiście, że tak...nie...tak były zajebiste XDDD.Niekryty :DDDDDDDDDDDDD....No to życzę ci weny i czeko tam jeszcze chcesz >.< ~!Pozdrawiam~! ;*
JAK NIE BYŁO FLASZKI?! A NIE CZYTAŁAŚ, ŻE NASTĘPNEGO DNIA WSTALI SKACOWANI?! :D
UsuńWIDZĘ BUZIE W TYM TĘCZU!!! :D
Grimmjow: Ja nie widzę -_-
BĘDZIESZ ZŁYM OJCEM!!! :o
Grimmjow: o_O
Pozdrooooo :*********************
A czemu tylko Sakura jest skacowana? :c Czemu nie Hinata i Sakura? xD Dobra, ja już nie narzekam. A czemu Sasori jej po prostu nie pocałował? POCO SIĘ PRZYTULAĆ SKORO MOŻNA SIĘ CAŁOWAĆ? xD
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym spędzić Święta w takim gronie :D
OdpowiedzUsuń